SPOŁECZEŃSTWO. Sposób funkcjonowania Rady Miejskiej w Zabrzu, a dokładnie organizacja i przebieg samej sesji jest dla zwykłych mieszkańców niezrozumiały. Pisaliśmy na ten temat już wielokrotnie, ale nasze krytyczne publikacje kwitowano milczeniem w samorządzie poprzedniej kadencji, gdy gremium tym przewodziła Łucja Chrzęstek – Bar. Chodziło nam m.in. o to, że widzowie transmisji on-line w internecie, jak i obecni w ławach dla publiczności nie są informowani o czym dokładnie radni rozmawiają i co dana uchwała zmieni w życiu gminy i nas wszystkich. Po ostatnich rewolucyjnych zmianach we władzy miejskiej pojawiło się „światełko w tunelu”, gdyż wprowadzono w końcu zasadę wygłaszania krótkiego wprowadzania do danego dokumentu. Jednakże już podczas ostatniej sesji – w miniony poniedziałek – z tego rozwiązania zrezygnowano. Zastosowano je sporadycznie, gdy w ważnych sprawach o przedstawienie wprowadzenia formalnie wnioskował radny Borys Borówka.
Jednakże w obecnej kadencji zakiełkował jeszcze inny problem. Ponieważ Rada Miasta jest zdominowana przez większość wspierającą obecną prezydent Agnieszkę Rupniewską, w zasadzie podczas sesji Rady Miasta zaczęła zanikać merytoryczna otwarta dyskusja połączona z polemiką. (…) Co ciekawe, gdy Agnieszka Rupniewska była w ubiegłej kadencji szefową największego klubu opozycyjnego KO – Nowe Zabrze – doskonale czuła i rozumiała, jak ważna jest dysputa publiczna. Ona sama, jak i pozostali członkowie klubu zabierali głos notorycznie, czasem w każdej najmniejszej sprawie. Gdy przejęli teraz stery władzy, nagle ich ochota do publicznych dyskusji wyraźnie zmalała. Zwłaszcza, że cytując klasyka, „pieniędzy nie ma i nie będzie”…
Okazuje się jednak, że nie wszystkim mieszkańcom jest wszystko jedno w tej kwestii i zależy im, by na otwartym forum – a nie tylko w kuluarach – toczyła się otwarta wymiana poglądów i argumentów. Dała temu wyraz podczas poniedziałkowej sesji mieszkanka Marta Urbaniec (na zdjęciu), która odczekała cierpliwie kilka godzin, by w końcu dopchać się do mikrofonu i grzecznie, acz stanowczo wygarnąć radnym. I choć przewodniczący obradom Grzegorz Olejniczak próbował ją nieco uciszać i wybijać z narracji, twardo się nie dawała.
– Byłam na poprzedniej sesji i to nie jest naturalne, że w tak ważnych dla miasta kwestiach tylko trzech radnych miało coś do powiedzenia. Przecież to jest wręcz nienaturalne, że nie macie jakichś swoich przemyśleń i spostrzeżeń, uwag i pomysłów. I nie uważam, że wszyscy mamy się zgadzać we wszystkim i ma być miło. Państwo tutaj zasiadacie w imieniu obywateli Zabrza. I moim zdaniem coś tu jest nie tak, jeśli podnosicie za jakimś projektem ręce bez słowa dyskusji i argumentacji – podkreślała Urbaniec.
Oberwało się także bezpośrednio prezydent Rupniewskiej.
– Przepraszam bardzo, proszę się nie obrazić. Ale może pani po prostu czegoś nie wie, bo się dopiero tego uczy? – stwierdziła, nawiązując wyraźnie do inicjatywy darmowego przekazania Muzeum Górnictwa Węglowego w ręce województwa. Nadto wytknęła samemu Olejniczakowi, że krytykuje innych radnych za rozpowszechnianie pewnych informacji za pomocą mediów społecznościowych.
– Mnie to „wisi”, z jakiej kto jest partii albo nie jest. Jako mieszkanka nie życzę sobie jakichś osobistych wycieczek pod adresem ostatnich krytycznych radnych. Większość mieszkańców oczekuje od państwa pracy i odzywania się w tak ważnych kwestiach, jak wyprzedawanie majątku miasta – podsumowała mieszkanka.
POWYŻSZY TEKST JEST SKRÓTEM OBSZERNEGO ARTYKUŁU Z NAJNOWSZEGO, DRUKOWANEGO WYDANIA GŁOSU, KTÓRY DOSTĘPNY JEST W WERSJI ELEKTRONICZNEJ W KIOSKU INTERNETOWYM POD DOKŁADNYM ADRESEM
https://eprasa.pl/news/głos-zabrza-i-rudy-śl/2024-10-03
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS