– Udusił mi 20 kur! Sąsiadom podobnie. Tracimy drób, ale też boimy się, bo przecież może mieć wściekliznę, może zaatakować dzieci – mówi Elżbieta Piekorz, jedna z mieszkanek Bojszów. Mieszkańcy dzwonili już w sprawie lisa do urzędu gminy, ale nie doczekali się reakcji. W końcu ponad 50 osób podpisało się pod petycją do urzędu. “Nie wiemy jakie są procedury. Czy zwierzę trzeba odstrzelić, czy są jakieś inne sposoby, żeby się go pozbyć? To już powinna wiedzieć władza” – zauważają mieszkańcy.
Adam Duczmal, wójt Bojszów potwierdza, że otrzymał petycję. – Ale już tydzień temu podjęliśmy działania. Skontaktowaliśmy się ze strażą leśną, która poleciła nam tutejsze koło łowieckie. Myśliwi obiecali pomoc – mówi wójt.
Mieszkańcy Bojszów narzekają na grasującego lisa
Jacek Bożek, szef Klubu Gaja przyznaje, że najbardziej rozsądnym rozwiązaniem byłoby uśpienie lisa i przetransportowanie do lasu, w dużej odległości od miasta. Musi to być na tyle daleko, aby zwierzę nie wróciło w miejsce swego wcześniejszego żerowania. – Żyjemy w czasach, gdy dzikie zwierzęta coraz częściej będą się pojawiały blisko naszych domów – zauważa Bożek. Znajdują tu bowiem obfitość jedzenia. Miastem pełnym lisów jest np. Londyn. – Te zwierzęta doskonale potrafią dostosować się do życia w mieście. W kubłach na śmieci znajdują przysmaki, więc trudno się lisom dziwić, że ciągną do miast – zauważa Bożek.
Lis zostanie złapany albo odstrzelony
Paweł Kłyk, pracownik bojszowskiego urzędu gminy, zapewnia, że myśliwi postarają się odłowić lisa. – Potem zostanie przewieziony daleko w głąb lasu. Jeżeli nie będzie takiej możliwości, zostanie odstrzelony, oczywiście z dala od zabudowań. Na razie obserwujemy teren – mówi Kłyk.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS