Na Białorusi pod koniec marca zatrzymano polskich dziennikarzy i działaczy (zrzeszonych w Związku Polaków na Białorusi). Najpierw zatrzymano szefową ZPB Andżelikę Borys, a później m.in. Andrzeja Poczobuta (dziennikarza, członka ZPB) czy Marię Tiszkowską (członkini ZPB). Łącznie zatrzymano czworo członków Zarządu Głównego tej organizacji.
Komentatorzy wskazywali na kuriozalne podstawy zatrzymań, później aresztowań i dochodzeń prokuratury. Borys aresztowano na 15 dni za organizowanie jarmarku Kaziuki, który władze Białorusi potraktowały jako nielegalne zgromadzenie. Związek Polaków na Białorusi został zdelegalizowany przez władze w Mińsku w 2005 roku, jednak przez lata dalej funkcjonuje. Obecne działania wobec członków ZPB odbierane są jako forma zastraszenia i represji za ich działalność i próba uciszenia wszelkich ośrodków, które mogą zagrozić reżimowi Alaksandra Łukaszenki.
Zarzuty dla Andrzeja Poczobuta i członkiń ZPB
Andrzej Poczobut 1 kwietnia usłyszał zarzuty w sprawie o „rehabilitację nazizmu”, „podżeganie do nienawiści na tle etnicznym” za co grozi mu od 5 do 12 lat więzienia – opisuje Biełsat. Prokuratura Generalna Białorusi zarzuca mu, że Związek Polaków na Białorusi, w którego zarządzie zasiada Poczobut, miał organizować imprezy poświęcone żołnierzom wyklętym. „Wyklęci” według Mińska to natomiast kolaboranci III Rzeszy, stąd właśnie takie, a nie inne zarzuty.
Tego samego dnia zarzuty usłyszała, analogiczne do Poczobuta, Maria Tiszkowska, dyrektorka polskiej szkoły w Wołkowysku. Członkini Zarządu Głównego ZPB również jest podejrzewana o „podżeganie” i „propagowanie nazizmu”. Nie ma na razie informacji, czy takie same zarzuty usłyszała inna z zatrzymanych, członkini władz ZPB, Irena Biernacka, dyrektorka polskiej szkoły w Lidzie. W sprawie rzekomego „podżegania” zarzuty ma usłyszeć też Andżelika Borys.
Aresztowani działacze są uznawani za więźniów politycznych reżimu Łukaszenki, a polskie władze domagały się publicznie ich zwolnienia. Premier Mateusz Morawiecki poruszył ten temat na Radzie Europejskiej.
Niepokoje na Białorusi
Na Białorusi dalej jest niespokojnie. Co prawda największe protesty przypadły na sierpień (9 sierpnia odbyły się tam wybory prezydenckie). Pierwsze demonstracje wybuchły tuż po ogłoszeniu wyników exit poll. Opozycyjna kandydatka Swiatłana Cichanouska miała przegrać w nich zdecydowanie z Alaksandrem Łukaszenką, a na ulice wyszli ludzie. Protesty uliczne trwały przez kilka dni, były brutalnie tłumione.
Później posypały się głosy ze strony opinii międzynarodowej: większość państw demokratycznych nie uznała wyników wyborów na Białorusi. Protesty nie ustawały, jednak nie dochodziło już do starć z milicją czy OMON-em, za to reżim Łukaszenki zaczął „wyłapywać” poszczególnych działaczy opozycji, niektórzy musieli opuszczać kraj.
Czytaj też:
Założyciel polskiej szkoły w Brześciu zatrzymany. Sprawa dotyczy żołnierzy wyklętych
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS