18 stycznia 2022, 16:22
autor: Marcin Strzyżewski
Gracz od czasów pierwszego Prince of Persia. Niemal zawalił szkołę przez Settlersy II.
Microsoft kupił Activision Blizzard za niecałe 70 miliardów dolarów. To wydarzenie o mocy wybuchu wulkanu, które coś nam mówi o branży i może sporo zmienić.
Microsoft właśnie ogłosił kupno firmy Blizzard Activion. Po pierwsze, w historii były przejęcia większe niż to, ale nie tak znowu wiele. General Electric kosztowało 30 miliardów, AT&T 43 miliardy, a Bank of America w 2008 roku 45 miliardów. Dla kontekstu dodajmy, że Raytheon w 2019 roku „poszedł” za 121 miliardów. To stawia Activision Blizzard w pozycji jednej z najdroższych firm w historii, biorąc pod uwagę wszystkie branże, w tym te poważne jak przemysł zbrojeniowy i bankowość.
W porównaniu z transakcjami ze świata rozrywki… Cóż, 21st Century Fox było droższe, ale już zakup Gwiezdnych wojen i Marvela kosztowało Disneya ułamek ceny, jaką właśnie wyłożył Microsoft. Przypomnijmy też, że za ZeniMax Media z ich Elder Scrollsami, Falloutami i Doomami kosztowało giganta „ledwie” 7,5 mld USD.
Czy Activision Blizzard faktycznie jest warty swojej ceny? Oczywiście pierwsze, co przychodzi nam do głowy to Call of Duty, World of Warcraft, Diablo, Overwatch, te marki to generatory gotówki o dużych możliwościach, ale na tym się nie kończy. Activision w ostatnich latach mocno się „rozleniwiło” i zaczęło ograniczać się do wydawania CoD-a raz na rok. Firma posiada jednak bogate portfolio starszych i nowszych marek, które dałoby się reaktywować. Zaczynając od Guitar Hero, po Skylanders.
Jeśli spojrzymy na strategię Microsoftu i ich wypowiedzi, to dość oczywistym się stanie, że dla Microsoftu priorytetem numer jeden jest nie Xbox, a Game Pass. I w tym kontekście wzbogacenie portfolio o wspomniane wyżej marki to strzał nawet nie w dziesiątkę, a w siedemdziesiąt miliardów.
Starsze Call of Duty w Game Passie? Konieczność posiadania GP, żeby grać w World of Warcraft (teraz także na konsolach!), wszystkie dotychczasowe części Diablo dla pecetowców, wszystkie stare Guitar Hero dla konsolowców? W połączeniu z wcześniejszymi zakupami Microsoftu zaczynamy rozumieć, że niedługo posiadanie Game Passa stanie się wystarczające dla każdego gracza.
W naszej redakcji szybko pojawiły się głosy obawy o losy Sony w obliczu takiego ataku. Tylko że to nie jest atak na Sony, a przynajmniej nie tylko na nie. Microsoft pochłania rynek w takim tempie, że staje się powoli zagrożeniem także dla Steama, Epica, Nintendo. Możemy dożyć momentu, w którym gra nieobecna na Game Passie będzie jak serial nieobecny w streamingu.
SKANDALE W ACTIVISION BLIZZARD
W ostatnich miesiącach korporacja przeżywała pewne trudności, związane z niewłaściwym zachowaniem części pracowników. Myślę, że możemy ten wątek przekreślić grubą kreską. Nowy właściciel to zawsze „miotła”, stołki tracą w takich sytuacjach ludzie, którzy nie zrobili niczego złego. Tutaj ci naznaczeni aferą prawdopodobnie wygodnie znikną.
A czy to dobrze dla gier?
Tych z Was, którzy obawiają się, że Activision Blizzard stanie się bezduszną korporacją, tłuczącą w kółko takie same gry bez duszy (są tacy?) uspokajam, to wydarzyło się już dawno i wiele się tu nie zmieni. Możemy się spodziewać za to pewnego „efektu Gwiezdnych wojen”. Disney nie kupił od Lucasa praw do jego dzieła po to, żeby się nimi cieszyć w zaciszu gabinetu, a po to, żeby wyciskać je jak cytrynę.
Dlatego nie zdziwię się zupełnie, jak Relic zrobi Warcrafta 4, a Sledgehammer odświeży pomysł ze strzelanką w świecie StarCrafta. Czy to dobrze? Wiecie, był Łotr 1 i był… no ten trzeci film z nowej trylogii, nie będę sobie próbował przypomnieć tytułu.
Sony? A kto to?
Wspomniałem już, że nie toczy się tu żaden pojedynek pomiędzy Sony i Microsoftem. Oczywiście obie firmy zarabiają na wielu polach, a nie tylko na grach i konsolach, jasne. Nie znaczy to jednak, że są to przedsiębiorstwa o porównywalnej skali działania. Sony Corporation ma kapitalizację giełdową na poziomie 154 miliardów dolarów, Microsoft 2,32 biliona. To nie ta skala. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby Microsoft bardzo chciał, to mógłby kupić także Sony. To oczywiście scenariusz czysto hipotetyczny, ale jednak nie nierealny.
To zostawia nas z pytaniem, kto następny. Bo pytanie nie brzmi, czy gigant z Redmond ma pieniądze na zakupy. Ono brzmi, ile chce ich wydać akurat na gaming. Właśnie zobaczyliśmy, że naprawdę dużo. Następny może być niemal każdy. Nie Tencent, ale już taki CD Projekt, czy Take-Two? Kto wie, żyjemy w ciekawych czasach.
Marcin Marcin Strzyżewski Strzyżewski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS