A A+ A++

Po Wiśle, Sanie, czy Popradzie Michał Zapłacki wybrał się na krótki, treningowy spływ – jak mówi – naszą swojską Wisłoką.

Dla Dębiczanina takie spływy, to nic nowego. Regularnie pakuje kajak i najpotrzebniejsze rzeczy, by pobyć sam na sam z przyrodą. Za sobą ma m.in. spływ Wisłą, Popradem, czy Sanem. W czwartkowe popołudnie udał się do Jasła.

– Dziś biwak nad rzeką, a jutro startuje. Krótki rekreacyjny spływ Wisłoką, z Jasła do Wisły, ok 120 kilometrów – napisał Michał Zapłacki.

Dodał, że poziom wody po środowych opadach deszczu był stosunkowo wysoki, co zdecydowanie ułatwia spływy. Dzień później sytuacja trochę się zmieniła.

– Przed 7, rzut oka na poziom wody. Opadł, i to całkiem sporo. Po 8 już na wodzie, startuje paręset metrów od ujścia Ropy, które mijam po chwili. Pojawiają się pierwsze bystrza i niestety progi. Kilka razy trzeba wysiąść z kajaka – relacjonuje spływ dębiczanin.

W dalszej części opisu dowiadujemy się, że Wisłoka wije się, meandruje. Co jakiś czas wpadają do niej kolejne mniejsze i większe rzeczki. Ściana zieleni i brązowa po opadach woda przypominają bardziej amazonkę.

– Co chwilę płoszyłem liczne ptaki: czaple, kaczki, jastrzębie. Na brzegach pojawiały się ślady żerowania bobrów. Na tym odcinku rzeka nie jest też bardzo zaśmiecona. To dobrze. Po dziesięciu kilometrach trafiłem na przeszkodę, której się absolutnie nie spodziewałem. Most pontonowy. Dobrze, że było płytko po obu stronach, tak więc udało się jakoś bezproblemowo przeprawić. Po kilku kilometrach okazało się, że jest drugi. Generalnie spływ upłynął przyjemnie. Słońce trochę mnie spiekło, ale nic to. 
Po wpłynięciu na zalew w Strzegocicach zacząłem szukać miejsca na biwak. Udało mi się trafić wolne miejsce, bo większość obstawiona przez wędkarzy. Dziś przepłynąłem 38 kilometrów – w ten sposób zakończył opis wczorajszego dnia Michał Zapłacki.

Obecnie znajduje się w pontonie i płynie dalej. Udało nam się z nim skontaktować. Jak wyjaśnia ten krótki spływ zakończy jutro w okolicach Połańca, skąd ma zapewniony transport do Dębicy. Spływ jest treningiem przed poważniejszą wyprawą, którą planuje za miesiąc.

– Planuję przepłynąć Pilicę od Szczekocin do Wisły. Łącznie około trzysta kilometrów – mówi Zapłacki.

Na tym jednak nie koniec planów. Jak mówi dębiczanin szykuje coś naprawdę dużego, jednak jeszcze nie chce zdradzać swoich planów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEkstraklasa wróciła na Bukową. GKS Katowice walczył do końca przy wsparciu tłumów kibiców
Następny artykułWielki powrót Nadala w meczu o finał! Czekał na to dwa lata