Dzieci, czyli istoty najbardziej niewinne, delikatne i bezbronne powinny być szczególnie chronione przez nas dorosłych. Bez względu na politykę, rozgrywki graniczne czy też szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Szczególnie w państwie prawa za jakie uważa się Polska. Co czują funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy wywożą dzieci uchodźców do lasu i wracają później do swoich domów. Co czują, gdy witają ich własne dzieci w domu? Czują dysonans, czy mają poczucie dobrze spełnionego obowiązku?
Premier Mateusz Morawiecki kilka tygodni temu gratulował funkcjonariuszom SG zdecydowania i postawy. Czy jak na naszej granicy umrą dzieci to nadal będzie władzę rozpierać duma z dokonań tych, co mają strzec granic przed niebezpieczeństwem? Czy w imię obrony granic i porządku publicznego nie postrzegamy dzieci uchodźców jako istot żywych, czujących, wymagających naszej szczególnej opieki? Łukaszenko wykorzystuje tych ludzi do swoich rozgrywek, ale czy my musimy być tak samo bezwzględni jak on i traktować ludzi jak przedmioty?
Czytaj więcej
Artur Bartkiewicz: Dzieci na granicy. Państwo silne nie musi być bezwzględne
Kiedy szef BBN Paweł Soloch pytany o to, czy procedurę tzw. push-backu należy stosować wobec dzieci odpowiada – cytuję – że „procedury dotyczą wszystkich nielegalnych migrantów”, to trudno nie odnieść wrażenia, że w tej naszej przygranicznej Realpolitik zaczynamy wkraczać na obszary, na których kończy się człowieczeństwo.
Siedzimy w naszych ciepłych domach, wieczorami podkręcamy ogrzewanie, by było komfortowo, a ilu z nas pomyśli o kobietach i dzieciach, które nocami chorują i marzną na naszej granicy? Granicy kraju mieniącego się kolebką Solidarności.
Gdy w 1997 r. porwano pięciu Polaków w Czeczenii, działacz Ligi Republikańskiej i poseł AWS Mariusz Kamiński zabiegał o ich uwolnienie. Rok później ten sam Kamiński współorganizował przyjazd do Polski ówczesnego prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa i wydawać się wówczas mogło, że dla dobra Czeczenów Kamiński jest w stanie zrobić wszystko.
Gdy kilka lat później spotkanemu w księgarni Kamińskiemu przyznałem, że za przeprowadzenie wywiadu w Londynie z czeczeńskim emisariuszem Ahmedem Zakajewem spotkały mnie w Polsce nieprzyjemności, widziałem, że był tym wyraźnie poruszony. Jaka jest różnica między kobietą z dziećmi, która dotarła do naszej granicy z Iraku, a tą z Czeczenii? Czy teraz ma to jakiekolwiek znaczenie? Obcy to obcy. Nie nasz.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że gdy w listopadzie 2007 r. pochodząca z Czeczenii Kamisa przedzierająca się z czwórką dzieci do Polski przez Bieszczady straciła trójkę dzieci, to w szpitalu odwiedziła ją wówczas Maria Kaczyńska. Nieżyjąca już pierwsza dama była wrażliwa na nieszczęście, sama jako matka potrafiła okazać empatię pogrążonej w tragedii kobiecie. A gdzie jest Agata Kornhauser-Duda, małżonka prezydenta, który z taką lubością lubi się odwoływać do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego? Czemu obecna pierwsza dama nie pojedzie do Michałowa do rodzin uchodźców? Czemu nie zaangażuje się w pomoc dla tych kobiet, przecież sama jest matką. Czy twarz Polski to twarz obojętnej Agaty Dudy?
A może twarz Polski to twarz zatroskanych kobiet, które w miniony piątek protestowały wraz z dziećmi przed Komendą Główną … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS