A A+ A++

fot. Michał Szymański

ŁKS Commercecon Łódź po raz drugi pokonał BKS BOSTIK Bielsko-Biała 3:1 i tym samym awansował do półfinału TAURON Ligi. Bielszczanki do spotkania podeszły w okrojonym, ośmioosobowym składzie, ale nie ułatwiło to łodziankom zadania. – Uważam, że szóstka, która grała, była mocniejsza niż w spotkaniu u nas – przyznał trener ŁKS-u Michal Mašek.

Łodzianki mocno otworzyły mecz i premierową partię wygrały do 16. To je trochę uśpiło i w drugim secie rozpoczęły od stanu 0:6. Ostatecznie drugiego seta przegrały, ale później dwa kolejne rozstrzygnęły na swoją korzyść. – My byliśmy cierpliwi, mieliśmy swoje lepsze i gorsze momenty, ale najważniejsze, że w tych decydujących fragmentach byliśmy lepsi i wygraliśmy – podsumował Michal Mašek, trener ŁKS-u.


Bielszczanki podeszły do spotkania w bardzo okrojonym, zaledwie ośmioosobowym składzie, a w dodatku część obecnych w hali siatkarek zmaga się z infekcjami. Nie poddały się jednak łatwo, łodzianki musiały się mocno napracować, by odnieść zwycięstwo. – Był to bardzo trudny mecz, ale wiedzieliśmy, że tak będzie. Co prawda bielszczanek było tylko osiem, ale uważam, że szóstka, która grała, była mocniejsza, niż w spotkaniu u nas. Andrea Kossanyiova jest dobrą zawodniczką i jej wejście bardzo pomogło zespołowi. Było ich tylko osiem, ale to nie miało znaczenia, bo to jest bardzo poukładana drużyna i nie rotuje za bardzo składem, chociaż może trochę brakowało im Aleksandry Kazały – przyznał szkoleniowiec łódzkiej ekipy.

On sam często korzystał z rotacji w zestawieniu. Spotkanie w wyjściowej szóstce rozpoczęła Katarina Lazović, Joanna Pacak oraz Ana Kalandadze na ataku. Później na boisku pojawiły się Nadja Ninković, nagrodzona statuetką MVP, a także Katarzyna Zaroślińska-Król. Kalandadze przeniosła się natomiast na przyjęcie.– Zmiany nam pomagają, dziewczyny już troszeczkę się do tego przyzwyczaiły. Trenujemy to i przygotowujemy je do tego, że jak wchodzą, to muszą pomóc zespołowi. Po zwycięskim meczu u nas nie chciałem zmieniać podstawowej szóstki, bo ta go wygrała. W takiej sytuacji mamy na boisku rozgrywającą (Britt Bongaerts – przyp. red.), Lazović i Kalandadze, to są trzy zagraniczne zawodniczki i więcej nie może być. Jeśli chcemy, żeby Nadja (Ninković – przyp. red.) grała, to musimy wprowadzić Kasię (Zaroślińską-Król). To są rotacje, które są czasami wymuszone, ale ufamy tym dziewczynom, że dadzą dobrą zmianę. W tym spotkaniu po raz kolejny to się potwierdziło – nie ukrywał zadowolenia trener.

Odniósł się on również do nierównej formy swoich podopiecznych. – Zespół faluje, tak było od początku i tak już chyba będzie do końca. Musimy się starać, żeby tych gorszych momentów było jak najmniej i żeby wyjść z nich jak najszybciej. W drugim secie, po łatwym pierwszym, nasz błąd polegał na tym, że myśleliśmy, że będzie to wyglądało tak samo. Drużyna jak walczy, to gra fajnie, a jak nie musi, to już jest to inny zespół. Naszą rolą jest przygotować je tak, żeby ani na chwilę nie schodziły ze swojego poziomu – powiedział Mašek.

Przed ŁKS-em półfinał, w którym zmierzą się z Developresem SkyRes Rzeszów. – W rywalizacji z zespołem z Bielska-Białej to my byliśmy faworytem, ale w półfinale już nim nie będziemy, bo będą nim rzeszowianki, które wygrały fazę zasadniczą. Zaczynamy na trudnym terenie, ale przygotujemy się do tego jak najlepiej. Kolejne ciężkie zadanie przed nami, ale jak się gra o medale, to nie ma łatwych przeciwników – zakończył Michal Mašek.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDeutsche Post DHL przyspiesza dekarbonizację swojej floty
Następny artykułAndrusiewicz o sytuacji epidemicznej: przed nami naprawdę trudne dni i tygodnie