A A+ A++
fot. Aleksandra Twardowska

– Każde spotkanie w grupie, która ma pojechać na igrzyska w Tokio, na pewno będzie owocujące. Ale pod warunkiem, że to spotkanie będzie miało ręce i nogi. Zrobienie czegoś na przymusie i na zasadach więziennictwa mija się z celem – mówi Michał Kubiak. Nie wyobrażam sobie choćby tego, że teraz siedzę na dwutygodniowej kwarantannie, bo dopiero co wróciłem z Japonii i od połowy maja znów miałbym mieć kwarantannę przed wyjazdem do Spały. Za coś takiego to dziękuję – dodaje.

 FIVB ma lada dzień ogłosić, że Liga Narodów 2020 się nie odbędzie. W tym roku zagracie co najwyżej towarzyskie mecze – czy w takim razie jest sens, żeby 1 czerwca reprezentacja zaczynała zgrupowanie w Spale?


Michał Kubiak: – To jest trudne pytanie. Nie ma złotego środka. Bo na pewno dobrze byłoby potrenować. Ale nie wiem, czy warto w takiej formie, jaka jest proponowana.

Co jest dla ciebie trudne do przyjęcia? To, że trenować moglibyście tylko w sześcioosobowych grupach, a nie wszyscy razem?

– Potrzebujemy minimum 12 ludzi, żeby normalnie trenować, przez siatkę popykać. A na razie takich dużych treningów robić nie wolno. My jesteśmy profesjonalistami, Vital Heynen też i wszyscy chcielibyśmy się spotkać, żeby drużynę pozlepiać w tak trudnym roku. Potrenować warto, nawet jak nie będzie żadnego większego celu, żadnego oficjalnego turnieju. Wielki cel jest przesunięty na 2021 roku i do niego musimy się przygotować. Każde spotkanie w grupie, która ma pojechać na igrzyska w Tokio, na pewno będzie owocujące. Ale pod warunkiem, że to spotkanie będzie miało ręce i nogi. Zrobienie czegoś na przymusie i na zasadach więziennictwa mija się z celem. Z czegoś takiego nie będzie pożytku. Nikt nie będzie usatysfakcjonowany, nikt do Spały nie będzie chciał jechać, jeśli mielibyśmy tylko trochę potrenować, nie w taki sposób, w jaki powinniśmy i jeszcze jeśli później mielibyśmy sami siedzieć w swoich pokojach przez trzy tygodnie.

Trzy tygodnie to jest orientacyjna długość zgrupowania? Taką podawał trener, kiedy dzwonił do każdego z was i pytał, czy chcecie się w Spale skoszarować?

– Na razie nie ma mowy o dokładnych planach. Z Vitalem rozmawialiśmy jakiś czas temu, a sytuacja jest dynamiczna, ciągle dostajemy jakieś nowe wytyczne i musimy się dostosowywać. Jak będzie pomysł, co ma się dokładnie dziać, to będziemy ustalać szczegóły. Na razie do 1 czerwca jest jeszcze ponad miesiąc. Teraz kajakarze i wioślarze w Wałczu oraz lekkoatleci w Spale będą królikami doświadczalnymi. Na ich przykładzie zobaczymy, czy takie zgrupowania w ogóle mają sens.

Pierwsi sportowcy jadący do COS-ów na poluzowanie rygorów sanitarnych na pewno nie mają co liczyć, a ty masz nadzieję, że na ich przykładzie się okaże, że z części restrykcji można zrezygnować?

– Oby tak było. Nie wyobrażam sobie choćby tego, że teraz siedzę na dwutygodniowej kwarantannie, bo dopiero co wróciłem z Japonii i od połowy maja znów miałbym mieć kwarantannę przed wyjazdem do Spały. Za coś takiego to dziękuję.

Wiem, że nie jesteś z tych bojących się, więc pewnie nie obawiasz się przyjazdu na zgrupowanie na około 100 osób w dobie pandemii? Masz przekonanie, że będziesz bezpieczny, skoro na wejściu wszystkim zrobione będą testy na koronawirusa i wpuszczeni zostaną tylko zdrowi?

– Wszyscy są mądrzy, dopóki sytuacja ich nie dotyka. Wcale nie jestem chojrakiem, który jest przekonany, że nic mu się nie stanie. Ale wiem, że jestem mało narażony na zakażenie. A jeżeli nawet zostanę zakażony, to bardzo małe jest prawdopodobieństwo, że przez chorobę stanie mi się coś poważnego, włącznie ze śmiercią. Równie dobrze mógłbym się bać, że będę leciał samolotem, który spadnie albo że będę jechał samochodem, który się rozbije lub w który ktoś wjedzie. Oczywiście na koronawirusa umiera dużo ludzi, ale młody, silny, wysportowany człowiek na pewno nie jest tak narażony jak osoby w podeszłym wieku z chorobami współistniejącymi.

Tobie przełożenie igrzysk na rok 2021 komplikuje życie? Starym człowiekiem nie jesteś, ale chyba czekałeś na sukces w Tokio i po takim sukcesie pewnie ładnie pożegnałbyś się z reprezentacją?

– Przesunięcie igrzysk mnie nie zmartwiło, ale teraz do momentu skończenia sezonu w Japonii byłem zdrowy, nie mam żadnej poważnej kontuzji. A tak będę musiał się pilnować o rok dłużej i przygotowywać się o rok dłużej. Jednak poza jakimś strachem o kontuzję innych obaw nie mam. Uważam, że 32 lata w tym roku czy 33 lata w przyszłym to nie jest wiek, który by mnie dyskredytował i zamykał drogę do olimpijskich marzeń. Wręcz przeciwnie. Przekładam swoje marzenia o rok, jeszcze rok poczekam na spełnienie tego, o czym marzę od dziecka. I głęboko wierzę, że nam wszystkim z drużyny uda się marzenie spełnić.

Cały wywiad Łukasza Jachimiaka w serwisie sport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProtestowali przeciwko rządowi. Wulgarne okrzyki na placu Wolności
Następny artykułNiemowlę zmarło mimo reanimacji