Michał Kajka był twardym Mazurem, ale w jego poezji, jak mówi prof. Zbigniew Chojnowski, znajdziemy prostotę i mądrość serca. We wtorek obchodziliśmy 80 rocznicę śmierci Kajki, a 27 września miną 162 lata od jego urodzin.
OD CHATY DO SŁAWY
O Michale Kajce opowiada dr hab. Joanna Chłosta-Zielonka, prof. UWM
— Droga Michała Kajki do pisarstwa nie była chyba usłana różami?
— Kajka należał do tzw. twórców samorodnych. Dzisiaj jest wymieniany obok Marii Zientary-Malewskiej czy Michała Lengowskiego, także przedwojennych poetów związanych z Prusami Wschodnimi. Oni byli Warmiakami, on — Mazurem. Zmarł w czasie wojny i fakt, że w nowej rzeczywistości już się poetycko nie wypowiadał, uczyniło z niego legendę. W roku 1958 obchodzono, zorganizowany głównie z inicjatywy Władysława Gębika, „Rok Kajkowski”, który miał przypomnieć poetę i upamiętnić jego życie i twórczość. Wtedy także wydano pierwszy wybór wierszy poety w opracowaniu Janusza Jasińskiego i Tadeusza Orackiego pt. „Zebrałem snop plonu”.
Michał Kajka był prostym chłopem, cieślą i murarzem. Urodził się w 1858 roku, chodził do szkoły elementarnej, realizującej program edukacji w duchu pruskiego patriotyzmu. W młodości czytał kalendarze Marcina Gerssa, ale także miał kontakt z ostródzkim „Mazurem”, w którym, w skrócie mówiąc, propagowano ideę polskości Mazurów. Na łamach tego pisma zadebiutował zresztą Kajka jako poeta. Wzrastał w czasach dominującej polityki Bismarka, ale też przybierającego na sile ruchu polskiego. Potrafił w tych trudnych czasach znaleźć sposób, za pomocą którego propagował polskość.
— Jaki to sposób?
— Tworzył wiersze, w którym wysławiał język polski, niejako przypominając, że stanowi on o tożsamości mieszkańców, którzy nim się posługują, w którym wypowiadają najważniejsze słowa do bliskich, i co najważniejsze, w którym chwalą Boga. Bo dla Kajki właśnie wiara, wyrażająca się poprzez życie pełne miłości do bliźniego i modlitwę do Boga, bez pośredników w postaci kościoła, czy wstawiennictwa innych świętych, była najważniejsza. Modlitwa jako bezpośrednia rozmowa Z Bogiem. Był przecież ewangelikiem.
— Czym twórczość Kajki zaskakuje współczesnego badacza? Co pani odkryła w niej dla siebie, kiedy pracowała pani nad „Trenami mazurskimi”?
— Moje „literackie” spotkanie z Michałem Kajką w 2003 roku nie było pierwszym. Wcześniej porównywałam jego twórczość o tematyce religijnej z poezją Marii Zientary-Malewskiej, doszukując się różnic w prezentowaniu, w prostych strofach, miłości do Boga przez ewangelika i katoliczkę. Przy powstawaniu książki o życiu literackim Warmii i Mazur w latach 1945-1989 znowu przywołałam jego postać, ilustrując działania różnych instytucji wokół obchodów stulecia jego urodzin. Dla badacza zajmującego się piśmiennictwem regionu jest to postać ważna i nie można jej ominąć.
MELANCHOLIA NASZYCH KRAJOBRAZÓW
Z prof. dr hab. Zbigniewem Chojnowskim rozmawiamy o twórczości poety z Ogródka
— Termin „pogranicze” po 1989 roku zrobił niebywałą karierę. Ma wiele znaczeń. W odniesieniu do Michała Kajki wskazuje ono obszar, na którym — tak samo jak jego przodkowie — żył od 1858 do 1940 roku. Wieś Ogródek, gdzie mieszkał od 1883, oddalona była kilkanaście kilometrów od granicy z Polską. Kajkowa pograniczność polega też na tym, że należał do jednego z ostatnich pokoleń mazurskich, dla których mowa polska była wartością niezbywalną. Chociaż znał niemiecki. Przetłumaczył na język polski wiersze Wojciecha Kętrzyńskiego, napisane po niemiecku. Jako 60-letni człowiek o poglądach konserwatywnych Kajka boleśnie odczuł upadek Cesarstwa Niemieckiego. Ale z radością powitał odradzające się państwo polskie. W okresie przedplebiscytowym włączył się w działalność po stronie Polaków. W dwudziestoleciu międzywojennym z niepokojem obserwował zarówno na Mazurach, jak i w Europie rosnące wpływy komunizmu i nazizmu, a także coraz bardziej masowe lekceważenie chrześcijaństwa. Pograniczność doświadczana przez Kajkę związała się z burzliwymi przemianami kulturowymi, politycznymi, społecznymi, cywilizacyjnymi, które przypieczętowała Wielka Wojna (1914–1918), a następnie wybuch II wojny światowej. Twórczość Michała Kajki to z jednej strony pieśni ku chwale Boga i dziękczynienia za piękno Mazur, za zdrowie, możliwość pracy, a z drugiej strofy układane w poczuciu utraty, wywołanej zanikiem mazurskiego etosu, który był żywy jeszcze w XIX wieku.
— Michał Kajka był cieślą i murarzem. Czy fakt, że był człowiekiem żyjącym z trudnej pracy własnych rąk, znajdował wyraz w jego poezji?
— „Słowik mazurski” miał w ręku także fach zduna, znał się na uprawie ziemi, nieobce było mu łowienie ryb. Przed modernizacją, która objęła południowe Prusy Wschodnie pod koniec XIX stulecia, Mazurzy, aby przetrwać, musieli być ludźmi praktycznymi i samowystarczalnymi. Kto nie pracował, z powodu lenistwa, pijaństwa czy utracjuszostwa, ginął. Przypisywanie ogromnej wartości pracy wynikało również wprost z luteranizmu, którego Kajka był prawowiernym i niezłomnym wyznawcą. Szczególnie w krótkich opowiadaniach — „uciesznych”, satyrycznych, obyczajowych, piętnujących głupotę — Kajka opisywał śmieszne zdarzenia związane ze stawianiem budynków czy rybołówstwem. W pieśniach o charakterze religijno-lirycznym sławił trud żniwiarzy. Nie uszła jego uwadze uroda Mazurek idąca w parze z ich pracowitością i zaradnością. Jako początkujący autor przysyłał do gazet rymowane korespondencje o pracach rolniczych, na przykład o zwożeniu torfu, który służył jako opał.
— Co współczesny czytelnik znajdzie dla siebie w strofach Kajki?
— Oczywiście do czytania utworów Kajki nikt nie przymusza. Zarówno jego los, jak i twórczość stanowią mocny element tożsamości mieszkańców Warmii i Mazur. W Kajkowych strofach znajdziemy prostotę i mądrość serca — umiejętność rozróżniania dobra od zła. Rozpoznamy w nich jeziora, lasy czy melancholię naszych krajobrazów. U mazurskiego poety odkryjemy pogłębioną świadomość, jak wielkim szczęściem jest posługiwanie się własnym językiem. Dla bardziej wyspecjalizowanych czytelników wiersze Kajki mogą być miejscem poznawania historii Mazur lub protestanckiej duchowości. Ich wnikliwa lektura uwidacznia, że pieśniarz z Ogródka nie rozstawał się z Biblią, a jego konikiem były dzieje Polski, o czym świadczy jego księgozbiór – niestety zachowany częściowo. Słowa Kajki inspirują. Tylko w zeszłym roku ukazały się dwie płyty z piosenkami do wierszy poety. Muzykę do nich komponuje od wielu lat Bogusław Trupacz z Rucianego-Nidy, a od niedawna jako Nina Nu – Monika Wierzbicka (rodowita giżycczanka). W repertuarze uczestników, organizowanego od ok. 20 lat w Olecku, cyklicznego Regionalnego Konkursu Recytatorskiego im. Wacława Klejmonta pt. „Poeci Pogranicza Warmii, Mazur i Suwalszczyzny” niezmiennie obecne są Kajkowe pieśni.
— Zasiada pan w jury Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Michała Kajki. Jak ocenia pan jego znaczenie?
— Konkurs wiąże się z wciąż rozwijającą się działalnością Muzeum Michała Kajki w Ogródku (podlega Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu) i aktywnością pracowników kultury z Orzysza. Po wyremontowaniu obiektów i całkowitej zmianie ekspozycji w 2014 z roku na rok staje się ono coraz ważniejszym miejscem kulturotwórczym. Odbywają się tu koncerty, plenery malarskie, zajęcia dla dzieci i młodzieży, a wreszcie sesje naukowe i cykle wykładowe. A wracając do konkursu – ogłaszany jest od 16 lat i takiego drugiego na Warmii i Mazurach nikt nie organizuje. Do oceny jurorzy otrzymują sterty wierszy. W tym roku nadesłano ich ponad 700. Znaczenie konkursu określa zasięg i liczba uczestników. Myślę, że jest skutkiem emanacji osobowości poetyckiej Michała Kajki.
Daria Bruszewska-Przytuła
Uroczystość przekazania spuścizny rodzinnej Karola Małłka do zasobu Archiwum Państwowego w Olsztynie odbędzie się w dniu 8 października. Materiały, które przekazane zostaną przez prof. Janusza Małłka, syna Karola i Wilhelminy Małłków, stanowią niezwykle cenny nabytek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS