Inauguracja US Open w wykonaniu Igi Świątek nie napawała optymizmem. Polska tenisistka pokonała po zaciętym meczu 6:4, 7:6(6) notowaną na początku drugiej setki Kamilę Rachimową, ale w drugiej partii musiała bronić kilku piłek setowych. – W drugim secie mój poziom drastycznie spadł i tak nie może być. Muszę teraz skoncentrować się na ciężkiej pracy i czasami wyszarpywać te mecze – mówiła po tym pojedynku liderka światowego rankingu. W drugiej rundzie czekało ją starcie z kwalifikantką Eną Shibaharu (217. WTA). Z pozoru dość łatwe zadanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że 26-letnia Japonka dopiero od początku roku na poważnie gra w singla – wcześniej rywalizowała w deblu.
Istna demolka w meczu Igi Świątek. Set w 23 minuty
– Zaczęłam myśleć: “To teraz albo nigdy, a ja się tylko starzeję. Zdecydowanie trudno było się od tego uwolnić, ale miałam tak wielu ludzi wspierających mnie i moją decyzję o skupieniu się na singlach. Jestem po prostu naprawdę szczęśliwa i dumna z siebie. Nie żałuję!” – powiedziała, cytowana przez tennis.com. W pierwszej rundzie pokonała Darię Saville 6:3, 4:6, 7:6(8). Wcześniej przeszła kwalifikację, do których dostała się w ostatniej chwili – na skutek wycofań rywalek.
Urodzona w Stanach Zjednoczonych reprezentantka Japonii miała ogromny problem z utrzymaniem tempa wymian narzuconym przez Polkę. W przeciwieństwie do starcia z Rachimową dobrze funkcjonował forehand Świątek. Po 10 minutach było już 3:0. Widząc dysproporcje poziomu gry obu zawodniczek, nawet najwięksi pesymiści mogli oglądać to spotkanie spokojnie. Szybko stało się jasne, że każdy gem wygrany przez Shibaharu będzie ogromnym sukcesem. W pierwszym secie ta sztuka jej się nie udała.
Nie było to widowisko godne największej areny tenisowej świata Arthur Ashe Stadium, ale Polkę interesował tylko szybki awans do trzeciej rundy. Plan realizowała perfekcyjnie, albowiem wygranie pierwszej partii zajęło jej raptem 23 minuty. Japonka wygrała w nim siedem piłek.
Z kolei ponad 12 minut trwał tylko drugi gem drugiego seta przy podaniu Shibaharu. Rywalka Polki zaczęła grać lepiej, przede wszystkim szybciej, dzięki czemu otworzyła konto gemowe. To rozluźniło 26-latkę, dzięki czemu obejrzeliśmy kilka interesujących akcji, lecz nie potrwało to zbyt długo. Po kolejnym przełamaniu powietrze z niej zeszło, a Iga Świątek pewnie zamknęła to spotkanie 6:0, 6:1 w 65 minut. Liderka rankingu w trzeciej rundzie US Open zmierzy się z lepszą z meczu Elisabetta Cocciaretto (65. WTA) – Anastazja Pawluczenkowa (27. WTA).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS