A A+ A++

Kto wie, czy Mateusz Bogusz w kadrze Michała Probierza nie miał zadebiutować już wcześniej. Selekcjoner, który przebudowuje i odmładza polską reprezentację, Bogusza był ciekaw już od pewnego czasu. Wiosną trener poleciał nawet do Ameryki, by z bliska przyjrzeć się zawodnikowi, a kolejne wyczyny 23-latka w MLS, tylko potwierdzały, że rośnie mocny kandydat do reprezentacji. Kandydat, który ma jednak sporego pecha, a 8 dzień września roku 2024 i swój debiut w starciu z Chorwacją zapamięta z grymasem na twarzy.

Zobacz wideo https://cms.gazeta.pl/uom/api/cms/sst/editor.html?xx=31287694

“Ten piłkarz ma wszystko”

Zresztą ten grymas na twarzy Bogusza mógł być już wcześniej. Jego historia z biało-czerwoną kadrą, to historia o pechu. Na Bogusza miał chrapkę już Czesław Michniewicz, który znał go zresztą ze swojej reprezentacji młodzieżowej. To u Michniewicza Bogusz debiutował w kadrze U-21. Pech sprawił jednak, że zawodnik nie zadebiutował u niego też w seniorskiej reprezentacji. Bogusz na początku 2022 roku doznał poważnej kontuzji – zerwał mięsień więzadła krzyżowego i ewentualne plany o kadrze czy nawet mundialu legły w gruzach.

Michniewicz dobre strony Bogusza punktował niedawno w Kanale Zero. Mocno go komplementował i podkreślał jego wszechstronność.

– Ma znakomite podanie prostopadłe, świetna mobilność, fantastyczne uderzenie i szuka miejsca do strzału. Ma fantastyczne odejście do prawej i lewej nogi. On może grać praktycznie na każdej pozycji w środku pola. Ma świetną technikę, dużo widzi, ma wszystko – podsumował były selekcjoner.

Kto wie, czy Probierz nie chciał sprawdzić Bogusza już w pierwszym wrześniowym meczu ze Szkocją, choćby na kilkanaście minut. Taką opcję pokrzyżowało jednak trenerowi spóźnienie piłkarza na zgrupowanie. Nie z jego winy. Zawiodło połączenie lotnicze ze Stanami Zjednoczonymi. Bogusz nie wziął nawet udziału w pierwszym treningu reprezentacji Polski, więc do tego, by znów przybliżyć się do kadry, przeszkodził mu pech. Bogusz po długiej podróży szybko zaaklimatyzował się jednak i do nowej strefy czasowej i do treningów z kolegami. Prezentował się na nich na tyle dobrze, że Probierz zdecydował się go sprawdzić w trudnym meczu z Chorwacją. Nie skorzystał przy tym z bardziej doświadczonego i skutecznego w kadrze Karola Świderskiego. Dostawił Bogusza do Roberta Lewandowskiego. Żeby stworzyć zawodnikowi dobre warunki, Probierz ustawił go jako ofensywnego pomocnika, tak jak najczęściej gra w klubie. W klubie, gdzie przypomnijmy w tym sezonie na 25 ligowych meczów ma 13 goli i 5 asyst i zbiera fantastyczne recenzje. Takich niestety Boguszowi na razie w kadrze wystawić nie można.

Trema debiutanta, inny poziom, czy za silny rywal?

Czy to trema debiutanta, czy przeskok na zupełnie inny poziom? Po meczu z Chorwacją na razie komplementy, którymi niedawno sypał Michniewicz, na boisku się nie zwizualizowały. To był jednak trudny mecz dla całej polskiej drużyny. A Bogusz?

Bogusz zaczął mecz od małego błysku, ale szybko przygasł. Polak już w swojej pierwszej ofensywnej akcji, sprytnie się zastawił i podaniem minął dwóch rywali. Szkoda, że podanie zakończyło się spalonym. Kolejne akcje nie były już takie widowiskowe. Również dlatego, że rywale byli tego dnia silniejsi fizycznie, dobrze się ustawiali i trudno było ich zaskoczyć. Po jednym z nielicznych przejęć w środku pola Sebastiana Szymańskiego Bogusz dostał piłkę w centralnej części boiska, ale wrzucił ją za mocno do przodu, do nikogo. Takich strat posiadania piłki niestety po stronie Polaka było dziesięć. Bogusz to gubił piłkę, przy próbie obrócenia się z nią na środku boiska, (dobrze, że nie było z tego groźnej kontry), to tracił ją po pojedynkach z rywalem. Tych nieudanych było więcej niż skutecznych w stosunku 4 do 3.

Selekcjoner widział, że nie są to łatwe momenty dla debiutanta i po 30 minutach gry podczas przerwy przy urazie jednego z graczy rywali, wziął go na rozmowę. Przekazane uwagi jednak wiele nie zmieniły. Bogusz nie był tego dnia widoczny. Miał raptem 28 kontaktów z piłką. Oczywiście grę tego dnia prowadziła trzecia drużyna ostatnich mistrzostw świata, ale Polska potrzebowała gracza, który zrobi różnicę. Kilka razy próbował być nim znowu Nicola Zalewski. Swoją szansę i strzał w poprzeczkę miał też Robert Lewandowski. Już nawet wprowadzony po godzinie gry za Bogusza Świderski, był bliski trącenia piłki do bramki Chorwacji w ostatnich minutach meczu, ale Bogusz tak przyjemnych chwil w tym spotkaniu nie miał.

Najgorszy w polskiej kadrze

Zawodnik Los Angeles FC Kończył mecz z najgorszą notą naszej pierwszej jedenastki w serwisach, zajmujących się statystykami i matematycznym ocenianiem graczy. Pod koniec swojego występu kopnął jeszcze Josko Gvardiolę w tułów podczas walki o piłkę, ale sędzia nie dopatrzył się tam złośliwości. Zresztą jeden z najlepszych obrońców Premier League był w tym spotkaniu zmorą Polaka.

Czy zawodnik, który 5 lat temu błysnął w Ruchu Chorzów, a potem przebijał się do wielkiej piłki w rezerwach Leeds i na Ibizie, aż w końcu osiedlił się u stóp Hollywood w Los Angeles, może być ważnym punktem tej kadry?

Pewnie trzeba dać mu jeszcze trochę czasu, kolejnych meczów, może takich z trochę słabszym rywalem, o którego teraz w Lidze Narodów trudno. Może trzeba dać mu więcej treningów z nowymi kolegami. Może warto by oswoił się z biało-czerwonymi barwami. Jeśli jednak selekcjonerzy widzą w Boguszu przyszłość, to warto go dalej sprawdzać. W Osijece Bogusz był bezbarwny jak cały polski zespół, a debiut był tak jak ostatnie długie miesiące jego drogi do reprezentacji – gorzki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDuży transfer reprezentanta Polski?
Następny artykułВС РФ обходят Угледар и продвинулись на 500 м под Покровском, — аналитики (карты)