A A+ A++

Straż Miejska nie cieszy się najlepszą renomą wśród służb mundurowych. Mimo, że funkcjonariusze robią wiele dobrego (swoją drogą, na radiowozach widnieje napis „Jesteśmy, aby pomagać”), ich wizerunek jest jaki jest.

Wynika to prawdopodobnie z tego, że lwią część swojej pracy jednostka opiera na walczeniu z przewinieniami związanymi z nieprzepisowym parkowaniem. Kto lubi dostawać mandaty? Ręka w górę. Nie pomagają akcje ocieplające wizerunek, a straż boryka się z obywatelami, którzy swoje oburzenie demonstrują. Czasem w zbyt dosadny sposób.

– Około 13:00, podczas rutynowych czynności na ulicy Czajki (dzielnica Sikornik, rejon 4) zaczepił nas mężczyzna, który kwestionował, to co robimy. Staramy się być przyjaźnie nastawieni, więc podjęliśmy próbę wytłumaczenia, co robimy i dlaczego – relacjonują funkcjonariusze Straży Miejskiej w Gliwicach.

Chęć wyrażenia dezaprobaty w stosunku do strażników można zrozumieć, natomiast wszystkich nas obowiązują pewne zasady, choćby kultury osobistej.

– Nasz „rozmówca” nie akceptował naszych argumentów, w dodatku zaczął krzyczeć, używając słów powszechnie uznawanych za wulgarne – dodają strażnicy.

Finał tej historii był prosty do przewidzenia:

– Ponieważ jego zachowanie zwracało uwagę oburzonych przechodniów, mężczyzna został ukarany mandatem karnym – tłumaczy SM.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSławczew nie dla Lechii
Następny artykułYouTube demonetyzuje filmy z wulgaryzmami. YouTuberzy są wściekli, bo nowe prawo działa wstecz