Czwartek, 2 września (13:53)
Estonia jest niewielkim państwem bałtyckim. Powierzchnię obejmującą łącznie województwo małopolskie, podkarpackie i świętokrzyskie zamieszkuje niespełna półtora miliona osób. W stołecznym Tallinnie połowa mieszkańców jest rosyjskojęzycznych. Wiele miejscowych mediów jest dwujęzycznych z uwagi na spory udział mniejszości rosyjskiej w tym kraju i to właśnie rosyjskojęzyczna redakcja tamtejszego portalu doniosła o zaskakującym wydarzeniu.
Kiedy mieszka się w tak niewielkim kraju, można domyśleć się, że równie niewiele się tam dzieje. Nic bardziej złudnego. W Polsce niedawno żyliśmy historią słynnego “laguna”, który straszył mieszkańców krakowskiego osiedla. Kilka lat temu cały kraj obiegła sensacyjna wiadomość o rzekomej “libacji na skwerku” we Wrocławiu. Jak wiemy, do niczego wówczas nie doszło, ale o interwencji policji nie omieszkano wspomnieć w mediach. Czym żyła Estonia ostatnimi dniami?
W Lasnamäe, dzielnicy Tallinna, mewa zaatakowała gołębia. W pierwszy dzień szkoły, 1 września popołudniu pewne dziecko zadzwoniło na estoński numer alarmowy, informując o krwawej walce dwóch ptaków.
Całość zdarzenia miała miejsce nieopodal sklepu spożywczego, więc zapewne zaciekłą walkę zobaczyło wiele klientów, ale tylko jeden młodzieniec postanowił o tym fakcie poinformować służby.
Jak zareagowali ratownicy? Przybyli na miejsce walki i zauważyli gołębia, który faktycznie wydawał się na mocno pokiereszowanego przez mewę. Mężczyźni zabrali “poszkodowanego“ i odwieźli go do lasu, żeby mógł spokojnie wrócić na łono przyrody. Tylko tam mógł być nieco bardziej spokojny o to, że znowu nie zaatakuje go agresywna mewa.
To nietypowe zdarzenie zaczęli komentować internauci z całej Estonii. Wyrażali wielkie zdziwienie, że mewa musiała zaatakować aż gołęb … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS