Na temat charakteru Donalda Tuska powiedziano i napisano bardzo dużo, jednak najbardziej dosadnie określił byłego premiera w podsłuchanej rozmowie w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Kwaśniewski rozmawiając wtedy z Ryszardem Kaliszem zdobył się na wyjątkową szczerość i powiedział o Tusku tak: „jest wyjątkowo mściwy. Rudy i mściwy”, a Kalisz natychmiast dodał „Kanalia bym powiedział”. Po powrocie do Polski i objęciu funkcji przewodniczącego Platformy, Tusk wprawdzie poprawił notowania tej partii kosztem Ruchu Hołowni, ale gdy jakiś czas temu stanęły one w miejscu, a wg niektórych sondażowni, wręcz spadają, jak donoszą media coraz częściej „Donald się wścieka”.
U części wyborców Platformy spory szok, wywołał „spektakl” zorganizowany prze PR-owców, w czasie ostatniej konwencji w Płońsku, podczas którego Donald Tusk całował podany mu na powitanie chleb, a przemówieniu przypominał, że jego mama zaczynając krojenie chleba, wcześniej czyniła na nim znak krzyża. W tym wystąpieniu Tuska było zresztą więcej odniesień do polskiego katolicyzmu, ba padło stwierdzenie, że przecież większość z nas w Platformie to katolicy i w tym kontekście nastąpiło napomnienie posła Sławomira Nitrasa, za jego zapowiedź na Campusie Trzaskowskiego „opiłowania” katolików z przywilejów. Zaledwie tydzień po tym „spektaklu”, Tusk w czacie z internautami mówi wprost, że tego rodzaju gestami, chce pozyskać dla Platformy głosy ludzi z małych miast i środowisk wiejskich i zgadza się z jednym z internautów, że całowanie chleba i wspomnienie o czynieniu na nim znaku krzyża, można nazwać propagandą. Publicznie więc potwierdza, że nie cofnie się nawet przed cynicznym przyznawaniem się do katolicyzmu, jeżeli dałoby to dodatkowe głosy Platformie w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych.
Ale metody Tuska, to nie tylko oszukiwanie wyborców, ale także niszczenie kolegów partyjnych, nawet tych, którzy oddali mu zaledwie kilka miesięcy temu władzę w partii wręcz „na talerzu”. Otóż Tusk wykorzystał uczestnictwo przewodniczącego klubu parlamentarnego Borysa Budki i wiceprzewodniczącego partii Tomasza Siemoniaka na urodzinach red. Mazurka z RMF FM, podczas odbywających się obrad Sejmu, do ich publicznego dyscyplinowania, w wyniku czego obydwaj oddali się do jego dyspozycji. Ba, na portalach społecznościowych obydwaj napisali „samokrytyki” podkreślając, że wprawdzie byli na tych urodzinach, ale nie korzystali z alkoholu, co więcej nawet nie rozmawiali z obecnymi tam posłami z Prawa i Sprawiedliwości. Mimo tego Tusk zdecydował się jeszcze dodatkowo publicznie ich upokorzyć, cytując podczas wspomnianego czatu esemes od swojej teściowej w ich obronie, żeby jednak nie wyrzucał ich z partii „bo to dobre chłopaki i na pewno już nie popełnią takich błędów”. Budka i Siemoniak pewnie ocalą głowy w wyniku tego wstawiennictwa teściowej Tuska, ale to tylko pokazuje w jakim stanie jest ta partia i jakich metod używa wódź nawet w stosunku do tych partyjnych kolegów, którzy umożliwili mu odzyskanie władzy w Platformie bez przeprowadzania wyborów.
Politycy i wyborcy Platformy wiązali z powrotem Tuska do polskiej polityki wielkie nadzieje, ale już po tych kilku miesiącach jego kierowania partią, wyraźnie widać, że o sukces będzie bardzo trudno. Jeżeli publicznie można „zabawić się religią” i następnie przyznać, że robi się to w celach wyborczych, jeżeli zamiast budować partyjną drużynę w skandaliczny sposób upokarza się swoich najbliższych współpracowników, pod byle pretekstem, to trudno chyba uwierzyć, że „z tej mąki może być jeszcze chleb”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS