Chyba Wam o tym nie wspominałam, ale pod koniec zeszłego roku kupiliśmy jedno, malutkie mieszkanie w Gorzowie. Być może część z Was pomyśli, że zwariowaliśmy, bo przecież niedawno kupiliśmy mieszkanie w Kołobrzegu. Wytłumaczę się więc. Codziennie dowozimy dzieci do szkoły i przedszkola 25 km w jedną stronę. Wiem, że dla części z Was to może być dużo, ale my te 25 km pokonujemy czasem szybciej niż mieszkańcy dużych miast pokonują 2 km stojąc w korkach. Gdy studiowałam i mieszkałam we Wrocławiu, to czasem z Oporowa do Instytutu Filologii Polskiej jechałam komunikacją miejską ok 1,5 godziny. W 1,5 godziny to my dojedziemy nad morze – np. do Międzyzdrojów (mimo że dzieli nas 160 km). Mieszkanie z dala od dużych miast, poza korkami, ma też ten plus, że ceny są tu dużo niższe. Szczególnie ceny mieszkań. To mieszkanie, które kupiliśmy pod koniec roku, kosztowało praktycznie 4 razy mniej niż mieszkanie w Kołobrzegu (Kołobrzeg ma warszawskie ceny mieszkań). Poza tym znajduje się na poddaszu, na 4 piętrze, w budynku bez windy. Ludzie boją się takich mieszkań. Trafiliśmy też na świetną ofertę kredytową.
Mieszkanie to kupiliśmy głównie po to, żeby nie robić dziennie 100 km dowożąc dzieci do szkoły i przedszkola. Rano jechaliśmy 25 km, wracaliśmy do domu, a po kilku godzinach znowu jechaliśmy 25 km i wracaliśmy. Szkoda nam było czasu, paliwa i środowiska. Teraz zawozimy dzieciaki i zostajemy w Gorzowie, w mieszkaniu (niezorientowanym wyjaśnię – oboje z Grześkiem pracujemy w domu, prowadzimy dwie różne działalności). Tam pracujemy, a potem wracamy z dziećmi do domu. Takie mieszkanie nie dość, że teraz nam się przydaje, pełniąc rolę naszego biura (25 km do pracy to już nie tak źle, dowożąc po drodze dzieci do przedszkola i do szkoły), to w przyszłości pewnie również przyda się dzieciakom – np. po imprezach nie będą musieli wracać do domu. 🙂 Dodatkowo planujemy je na weekendy wynajmować przez Airbnb (przez weekendy stoi puste) – niech powoli spłaca sobie kredyt.
Ok, jak już wszystko mamy wyjaśnione, to przejdźmy do tego jak wygląda mieszkanie. Ale zanim o tym, to chciałabym Wam pokazać, jak wyglądało na początku.
Powiecie, że może nie jest tak strasznie. Też tak myśleliśmy, jak je kupowaliśmy. Okazało się jednak, że wszystko jest w opłakanym stanie, brudne, zniszczone. Nawet stowarzyszenie, które pomaga potrzebującym, nie chciało zabrać mebli pozostawionych w mieszkaniu. Poza tym właściciel zrobił na nas tak bardzo złe wrażenie, że nie chcieliśmy, aby to mieszkanie przypominało nam o nim. Stwierdziliśmy, że wszystko trzeba wymienić. Łącznie z podłogą, która również była bardzo zniszczona. Bardzo staraliśmy się zrobić tam jak najmniej, ale nie dało się. Zostawiliśmy jedynie drzwi wejściowe, łazienkę (wyglądała najlepiej, ale teraz chyba też będziemy ją remontować, bo po remoncie wygląda najgorzej i nie pasuje do całości) i stół, który był przymocowany do ściany.
Jak widać na powyższym zdjęciu – remont był praktycznie od zera.
Jako że mieszkanie jest na poddaszu i jest nieduże, postanowiliśmy je powiększyć białymi ścianami i podłogami.
Kupiliśmy najtańszą kuchnię w Ikei – kosztowała chyba 800 zł. Serio, serio. Ze sprzętami wyszło jakoś 2000 zł za całą kuchnię. Nie potrzebujemy większej, a wydaje mi się, że osoby, które będą chciały wynająć mieszkanie przez Airbnb również więcej nie potrzebują. Pozostałą część umeblowania również kupowałam na wyprzedażach, w różnych promocjach. Praktycznie nic nie zostało kupione w swojej normalnej cenie.
Jedynie dodatki, które tak naprawdę zaczęły tworzyć cały klimat mieszkania były już dobierane nieprzypadkowo.
Jak mieszkaniu nadać indywidualnego charakteru?
Jako że mieszkanie jest bardzo jasne (mimo że ma tylko okna dachowe), to postanowiliśmy zaszaleć z kolorami. Dodatki, które wybieram, są głównie w różnych odcieniach zieleni czy niebieskiego. Po remoncie, gdy nie było jeszcze dodatków, mieszkanie wyglądało ładnie, ale zdecydowanie czegoś mu brakowało. Zobaczcie, jak to rozwiązaliśmy.
Jak widać – nieco się zmieniło. To z tej kanapy najczęściej do Was piszę. To w tym miejscu najczęściej pracuję. Nie umiem siedzieć przy biurku, mimo, że miejsce przy biurku mam przygotowane. Chciałabym, żebyście zwrócili uwagę na dodatki. Turkusowa lodówka, morskie krzesła czy rolety VELUX w niepowtarzalnym kolorze, robią naprawdę fajny, unikatowy klimat. Popatrzcie też na ten drewniany słup. Pamiętacie go z poprzednich zdjęć? Gdy kupiliśmy mieszkanie, był obłożony czymś i pomalowany jakąś różowo-pomarańczową farbą. A pod spodem kryła się taka perełka.
Pewnie zastanawiacie się skąd taki kolor rolet. Jest dosyć nietypowy i nie znajdziecie go raczej w sklepie. To nowa kolekcja , która pozwala wybierać spośród tysięcy pięknych kolorów nowej rolety zaciemniającej. Okna dachowe VELUX już były w tym mieszkaniu i to była jedyna solidna rzecz, której nie musieliśmy wymieniać ani poprawiać. Trochę bałam się montażu tych rolet (w domu rolety montowała nam firma), ale okazało się, że trwa to dosłownie chwilę. Jak chcecie zobaczyć, jakie kolory rolet można sobie dobrać, to zerknijcie na stronę VELUX –
W sypialni również mamy rolety z tej samej kolekcji VELUX. Gdybyście zastanawiali się, czy zaciemniają i chronią od słońca, to proszę bardzo – spójrzcie na zdjęcie powyżej. Wystarczyło zasłonić rolety i nagle zrobiła nam się noc w środku dnia.
Pamiętacie zdjęcia z sypialnią z rozlatującym się łóżkiem? Teraz stoi tam jedno z najtańszych łóżek z Ikei, toaletka z Biedronki i krzesło kupione na promocji w Jysku. Można tanio i ładnie? Można. Na ścianach możecie zobaczyć plakaty ze Stiledo. Są one przy ścianie z toaletką oraz…
Na ścianie przy łóżku. Kocham te plakaty. Ta zieleń niesamowicie mnie wycisza i odmieniła to wnętrze nie do poznania.
Przy wejściu do łazienki również znajduje się plakat Stiledo. Pokochałam ich za jakość wykonania, super kontakt i bardzo szybką wysyłkę. Widziałam, że na ich stronę wjechała teraz piękna kolekcja jesienna. Zresztą sami zobaczcie – Do 14 października mają promocję 3+1 gratis. Akcja trwa do 14 października.
Jak widzicie, nie mogło też zabraknąć małego kąciku dla dzieci. Jeżeli więc ktoś wpada do nas z dzieckiem albo jeżeli przez Airbnb ktoś wynajmie nasze mieszkanie i przyjedzie z dzieckiem, to znajdzie kilka miłych niespodzianek. Ale na tych zdjęciach ważniejszy jest inny detal – plakat. Jako że jesteśmy w Gorzowie, to chyba nie ma bardziej symbolicznego przedmiotu kojarzącego się z Gorzowem niż kaseta Stilonu. Podobne gadżety związane z Gorzowem możecie kupić na stronie Wild West Shop. Wiem, że mam tu wielu Gorzowian i być może lokalnych patriotów. Bardzo Wam polecam produkty Wild West – świetna grafika i jakość wykonania. Kupicie tu –
Dajcie znać, co myślicie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS