A A+ A++

Czego trzeba, żebyś uwierzył? Serio tak. Czego?

W co? W Boga! W to na przykład, że człowiek, który stoi przed tobą jest Jego “słowem”, jest Jego prawdziwym posłańcem – Mesjaszem.

Czego byś zażądał? Czy istnieje COKOLWIEK, co by Cię na stałe przekonało? Jakaś “prawda”, którąś byś usłyszał? Jakaś “mądrość”, która by cię przekonała? Jakieś doświadczenie uczucia, któremu nie mógłbyś zaprzeczyć, że to właśnie, to coś niezwykłego teraz czujesz? Czy to by działało, gdyby doświadczenie przeminęło i już nigdy nie powróciło?

A może cud? Gdybyś na własne oczy zobaczył, jak człowiek przed tobą wchodzi na taflę jeziora i po nim idzie. Uwierzyłbyś, że to Mesjasz? Na pewno?

Te wszystkie pytania stawia przed widzami najnowszy serial Netflixa “Mesjasz”. Dziesięć blisko godzinnych odcinków. Pejzaże z Bliskiego Wschodu i Stanów, panorama kultur, wierzeń, zachowań. Losy bohaterów, brutalnie ranionych przez życie, brutalnie raniących czasem innych i siebie, i… Mesjasz. Czy jest nim na pewno? Czy można w niego wierzyć? Jak?

Dobór aktorów wydaje się trafny. Michelle Monaghan gra bardzo naturalnie. Rodzina pastora, izraelski wojskowy, wszystko do siebie świetnie pasuje może trochę poza samym Mesjaszem, który jest wyjątkowo inny, gładki, błyszczący, “miękki” trochę. Ale i główna rola daje radę i aktor gra przekonywująco.

Scenariusz i podążający za nim reżyser sprawnie montuje dylemat, pozornie wiodące pytanie filmu: Czy bohater, jest Mesjaszem czy sprawnie udaje? A jednak wydaje się, że to pytanie, to tylko pretekst, do pytań głębszych i problemów bardziej węzłowych.

Wielokrotnie netflixowy Mesjasz staje przed ludźmi, którzy pytają go: – Co dalej? Co mamy robić? Jaki jest plan?

Pozostają nieodmiennie w NIEPEWNOŚCI. Nie ma planu. Mesjasz tak naprawdę nie wie, co dalej. Dalej będzie to, co Bóg zechce, aby było. Owo DALEJ nie jest zadekretowane w żaden sposób. Ani przez Boga, jako pomyślany z góry plan do wykonania, ani przez prawa natury, ani przez ludzi. Więc swoje decyzje, bohaterowie filmu podejmują “w ciemno”. Podejmują je kierując się wiarą. Wiarą w to, że to żaden Mesjasz. Wiarą w to, że życie jest podłe i trzeba dbać przede wszystkim o siebie. Wiarą w Boga, która na tle innych wiar, jawi się jako – de facto – szaleństwo.

Muzyka w filmie jest dobra. Poważna, ilustruje sprawnie bieg narracji. Niestety można postawić zarzut reżyserowi albo edytorowi filmu, gdyż bywają momenty, gdy widz zadaje sobie bolesne pytanie: – Jak długo jeszcze będą rozmawiać? Po prostu, można “wypaść z akcji” i zamiast być “tam” – w pokazywanym planie filmu, jest się “tu” przed ekranem. Na szczęście, to niezbyt częsta sytuacja.

Wzruszająca jest scena rozmowy Mesjasza z podesłaną, by go uwieść, kobietą. Serio. Atrakcyjna. Serio – wzruszające.

Generalnie postępowanie tytułowej postaci sprowadza się do “docierania do ludzi”, z którymi rozmawia. Do sedna sedn. Do tego, co najgłębiej. Co jest w nas, najgłebiej? Czy w ogóle to wiemy? Czy potrafimy to wypowiedzieć, czy też zagrzebaliśmy to, bo nie sposób znieść, bo za dużo, bo prędzej, bo życie.

Więc filmowy Mesjasz zwracając się do człowieka, dotyka – pozwólmy sobie na użycie tego słowa – serca człowieka. Każdy z nas chyba ma takie coś. Najszczersze, najprawdziwsze, niezafałszowane. Może to jest miejsce, jedyne miejsce, gdzie może mówić do nas Bóg, gdzie może się nam przedstawić, objawić. Nie, nie w celu przedstawienia nam swojej woli, co do tego, co mamy dalej robić, ale w celu spotkania, którego przebiegu ani postaci, nie będziemy w stanie opisać, bo dotykać ono będzie tego, który opisuje.

– Grzech to błąd. To błąd wyboru. To nie wybranie dobra. Każdy, w każdej chwili może wybierać, w tej właśnie chwili, MOŻESZ WYBRAĆ – mówi Mesjasz do rozmówcy, w samolocie, który za chwilę się rozpadnie. – Możesz wybrać dobro.

Ale ten wybór jest trudny. Bo człowiek może przylgnąć, do błędów, jakie popełnił. Może zadekretować siebie jako winnego i skazać na poczucie winy i ból. I tkwić, i nie wybierać dobra.

Oczywiście film zawiera jakiś element “postępu”, bo wszak Netflix. Ma drobne wady warsztatowe opisane wcześniej. A jednak warto go docenić, za stawianie pytań, za ciekawe pokazywanie postaw i losów ludzi, za to, że daje do myślenia. Dobra gra aktorska, dobre scenografie i mozaika kultur. Niezły wątek sensacyjno-fabularny. Warto zobaczyć i po cichu, na boku, spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: – Czego tak naprawdę trzeba, abym uwierzył?

———————————————————————

Recenzje innych filmów {TUTAJ}

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚlepsk Malow Suwałki przegrał w Lubinie
Następny artykułWOŚP 2020 w Inowrocławiu