Jeżeli nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, to muszą liczyć się z konsekwencjami – ostrzegło dzisiaj w nocy Ministerstwo Edukacji Narodowej. Chodzi oczywiście o protesty, które zostały wywołane po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Resort edukacji poprosił już kuratorów oświaty, aby ci sprawdzili działania nauczycieli i reakcje dyrektorów szkół.
Pełna treść oświadczenia Ministerstwa Edukacji Narodowej brzmi następująco: „Mamy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje. Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół. Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób”.
Sporo nauczycieli odebrało komunikat resortu edukacji, jako próbę ich zastraszenia, aby nie brali udziału w manifestacjach, a także świadome i celowe podsycanie emocji. O komentarz poprosiliśmy Renatę Stec, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Brzegu.
– „Dotarły do nas informacje o kuriozalnym oświadczeniu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nauczyciele czują się zastraszeni i zaszczuci, bo nie ma żadnych podstaw, aby ministerstwo formułowało tego typu oświadczenia. Tym komunikatem szantażuje się nas i próbuje odebrać koleje prawo. A prawo do zgromadzeń zapewnia nam Konstytucja RP. Oczywiście, że w manifestacjach udział biorą nauczyciele i dyrektorzy szkół, ale my nikogo nie obrażamy, nic nie dewastujemy. Wiadomo również, że przy każdym proteście pojawiają się jakieś małe, indywidualne grupy społeczne, które mówiąc kolokwialnie chcą się „podczepić” pod protest kobiet, jednak my nie mamy na to żadnego wpływu i nikomu nic nie możemy nakazać lub zabronić, z kolei jak widać Ministerstwo Edukacji Narodowej próbuje to wykorzystać przeciwko nauczycielom. Takie działanie nikomu nie służy, a jedynie niepotrzebnie podsyca emocje” – komentuje Renata Stec, prezes brzeskiego oddziału ZNP.
Dodajmy, że Związek Nauczycielstwa Polskiego już kilka dni temu odniósł się do słów ministra edukacji, który w jednym z nagrań powiedział, że to ZNP zachęca uczniów do udziału w trwających protestach. Prezes ZNP Sławomir Broniarz zdementował te informacje i zapowiedział skierowanie sprawy na drogę sądową.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS