Spór w MZK był jednym z punktów sesji rady miasta. Prezes miejskiej spółki Andrzej Wadyński był jednak wstrzemięźliwy w słowach – niewiele zdradził z trwających negocjacji, skupił się bardziej na przedstawieniu harmonogramu działań. Przypomnijmy, że po kilkumiesięcznych bezskutecznych zabiegach o podwyżki, 24 maja dwa związki zawodowe działające w firmie weszły w spór zbiorowy z pracodawcą.
– 1 czerwca spotkaliśmy się ze związkowcami. Dowiedzieliśmy się, że oczekują ok. 550 zł podwyżki na osobę, bo o tyle wzrosły płace minimalne w tym i ubiegłym roku – referował Wadyński.
Zarząd zadeklarował, że płace – poza wyjątkami, gdy ktoś podejmuje dodatkowe zadania – zostaną utrzymane na ubiegłorocznym poziomie. Nie doszło więc do porozumienia. Mediatorem został Roman Rogalski, prezes Nadwiślańskiego Związku Pracodawców „Lewiatan”. Już nazajutrz odbyło się pierwsze spotkanie. Było ich po kilka z każdą ze stron.
– W przyszłym tygodniu poznamy wyniki. Wcześniej nie mogę zdradzać szczegółów – powiedział Wadyński.
Z późniejszej wypowiedzi prezydenta Rafała Bruskiego wynika, że spełnienie żądań załogi skończyłoby się dla MZK stratą w wysokości ok. 8,5 mln zł rocznie. Pracowników jest bowiem ponad 1100, z czego prawie wszyscy zatrudnieni na umowach etatowych.
Bruski przypomniał, że miejska spółka i tak dostaje o ok. 16–18 proc. więcej za wozokilometr niż konkurencyjny Irex-Trans. Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej rozpisał przetarg na linie obsługiwane przez tę firmę. Z końcem 2022 r. zakończy się bowiem obowiązująca umowa. Podczas sesji dowiedzieliśmy się, że MZK będą starały się o to zlecenie.
– Oczekuję, że nasza spółka wystartuje w tym przetargu. A że nie oczekuje dywidendy, czyli zysku, powinna więc go wygrać, bo to jej przewaga nad konkurentami. Czy wygra, czas pokaże – podsumował Bruski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS