Niefortunność można tłumaczyć niesubordynacją, niedopatrzeniem lub brakiem kompetencji językowych. Bo trudno uwierzyć, że to krytyka władzy.
Tweet TVP Info z godz. 11.28 24 grudnia 2020 r., w którym zdjęcie lidera ugrupowania sprawującego od kilku lat władzę opatrzono komentarzem: „Niech 2021 będzie rokiem, w którym ta zaraza się zakończy”, okazał się hitem dnia. Zaskakiwał doborem treści wizualnej oraz werbalnej i wymową niezwykłą w swej wieloznaczności. Można odnieść wrażenie, że poszukując form przekazu trafiających do maksymalnie szerokiego kręgu odbiorców – tym razem chodzi o telewizję publiczną – mocno przestrzeliła, trafiając poza cel wyznaczony i konsekwentnie osiągany od kilku lat. Sama stała się ofiarą własnego dążenia do maksymalnego zbanalizowania nachalnego przekazu. Publikując twitterową wiadomość, uzyskano efekt, który w swej słowno-graficznej wymowie znalazł się niemalże poza dopuszczalnymi granicami swobody mediów. Wprawdzie media publiczne zobowiązane są do krytycznych wypowiedzi pod adresem rządzących, a ich misją jest patrzenie władzy na ręce, jednak zestawienie obrazu i tekstu w wigilijne przedpołudnie musiało zaskoczyć nie tylko zagorzałych entuzjastów publicznego przekazu.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński złożył Polakom życzenia z okazji Bożego Narodzenia#wieszwięcej https://t.co/9N6DmyHLaM
— tvp.info ???? (@tvp_info) December 24, 2020
Nie jesteśmy szczególnie uwrażliwionymi estetami, ale skoro na Jacka Kurskiego padły ostre słowa krytyki po zestawieniu Donalda Tuska z Wehrmachtem, nie mniejsze powinny go spotkać za zasugerowanie, że obóz polityczny reprezentowany przez uwidocznionego na tweecie polityka można określić mianem „zarazy”.
Co na to Strasburg
Takie określenie trudno byłoby umieścić nawet w ugruntowanym orzecznictwie ETPCz co do wykonywania praw politycznych. Nawet z uwzględnieniem, że ograniczenia wolności wypowiedzi mediów o politykach są mniej restrykcyjne niż o osobach prywatnych. W toku tego typu oceny ETPCz nakazuje brać pod uwagę ogólną zasadę wolności słowa, prawo mediów do krytycznego spojrzenia, prawo do satyry i ośmieszania. Pamiętamy uchwałę siedmiu sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z 18 lutego 2005 r. (III CZP 53/04), eksponującą interes publiczny wyrażający się, w wypadku publikacji prasowych, w urzeczywistnianiu zasad jawności życia publicznego i prawa społeczeństwa do informacji, w której SN wskazał wprost, że „dotyczy on sfery życia publicznego, takiej więc, w ramach której można mówić zarówno o istnieniu potrzeby ważnej w demokratycznym społeczeństwie otwartej debaty publicznej, jak i o takim prawie do uzyskiwania informacji, które wymaga realizacji przez środki społecznego przekazu”.
W tym przypadku jednak mówimy nie tyle o granicach merytorycznej krytyki, ile o dopuszczalności formułowania wypowiedzi o charakterze ośmieszającym i obraźliwym.
Więcej niż niefortunne
Oczywiście rozumiemy, że twitterową niefortunność tłumaczyć będzie można niesubordynacją, niedopatrzeniem lub brakiem kompetencji językowych. Że nikt już dzisiaj nie wierzy w to, że w mediach publicznych mogłoby dojść do przesadnej krytyki obozu władzy. Ale gdyby jednak na moment założyć, że telewizja publiczna po prostu skorzystała z radykalnej krytyki w ramach konstytucyjnej wolności mediów? Ile spraw by to rozwiązało. Czy nie podważyłoby to ciągnącej się od lat krytyki telewizji publicznej z powodu ostentacyjnego sprzyjania partii rządzącej? Czy nie zakwestionowałoby supozycji, że publicznie finansowane media nie wykazują odpowiedniego dystansu z powodu zależności finansowych i organizacyjnych od polityków? Czy nie przekreśliłoby zasadności zarzutów, że z mediów publicznych usunięto wszystkich niezależnych dziennikarzy i pozostawiono jedynie tych, którzy zdecydowali się wspierać rządzącą większość? Naruszający dobra osobiste lidera partii rządzącej wpis na Twitterze mógłby nie tylko tym tezom przeczyć, lecz również gasić obawy związane z tzw. repolonizacją mediów. Oczywiście fatalne byłoby, gdyby media stały się zależne od rządzących polityków, gdyby politycy mogli wpływać na politykę informacyjną mediów. Gdyby wypaczenie funkcji mediów podważało fundamenty demokracji, w której wolność prasy podlega regułom określonym w art. 14 konstytucji gwarantującym wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Realne zagrożenie dla wolności mediów byłoby powodem do najpoważniejszych obaw. Ale przecież postrzegany w tym kontekście twitterowy wpis mógłby dowodzić tezy zupełnie przeciwnej. Wręcz służyć za przykład, że media publiczne w krytyce niekiedy przekraczają granice dobrych obyczajów, i to nawet z uwzględnieniem tego, że rządzący politycy powinni mieć „grubą skórę”.
Nowy s … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS