Przed poprzednim sezonem, w pierwszym roku pandemii, władze ekstraligi wprowadziły przepis o gościu. W założeniu miał polegać na tym, że zawodnik z niższych lig będzie mógł wspomóc drużynę ekstraligową, jeśli z powodu zakażenia ktoś z niej wypadnie. Przepis jednak został tak skonstruowany, że wcale nie trzeba było mieć zakażeń w drużynie, żeby mógł jeździć gość. I tak po słabym początku sezonu Sparta Wrocław zakontraktowała sobie Chrisa Holdera z Apatora Toruń. Wkrótce Stal Gorzów, która zanotowała katastrofalny początek, sięgnęła po Jacka Holdera. To dwaj najgłośniejsi goście. Szczególnie Jack Holder miał ogromny wpływ na wyniki Stali, która z ostatniej drużyny ligi skończyła rozgrywki ze srebrnym medalem.
Inne kluby krytykowały takie zachowanie, argumentując, że przepis jest nadużywany przez działaczy, którzy nie potrafili zbudować zimą silnych drużyn. Tamci jednak działali zgodnie z regulaminem i trudno mieć do nich o to pretensje. Choć trzeba mocno podkreślić, że przepis o gościu miał ogromny wpływ na końcową tabelę w ubiegłym roku.
Władze ligi wyciągnęły wnioski i zmodyfikowały zapis. W tym roku gość pozostał, ale może jechać tylko za zawodnika, u którego potwierdzono zakażenie koronawirusem. I część klubów już zabezpieczyło się na taką okazję. Jednak jest też zapis mówiący o tym, że w przypadku zakażenia dwóch seniorów lub juniorów mających najwyższe średnie, a także w sytuacji braku regulaminowej liczby młodzieżowców mecz można przełożyć.
I to już się stało. Spotkanie 1. rundy pomiędzy GKM-em Grudziądz a Spartą Wrocław zostało przełożone, bo w Grudziądzu jest koronawirus. Najpierw pozytywny wynik testu otrzymał Przemysław Pawlicki, a wkrótce wypadło dwóch juniorów. Z kolei w Toruniu na ponad tydzień przed startem rozgrywek koronawirus wyeliminował braci Holderów. Oni jednak zdążą na inaugurację, ale pojadą w niej z marszu. We wtorek, 30 marca, pojawiła się natomiast informacja, że koronawirusa ma Jarosław Hampel z Motoru Lublin i nie wystąpi w meczu przeciwko Włókniarzowi. Kilka godzin później było jasne, że meczu w ogóle nie będzie, bo pozytywne wyniki testów otrzymali Grigorij Łaguta i jeden z jego mechaników. Ostatecznie spotkanie przełożono na 23 kwietnia.
Start ligi przypada na trzecią falę zakażeń i w każdej chwili mogą wypaść kolejni zawodnicy. W tej sytuacji najlepszym wyjściem byłoby przełożenie startu rozgrywek na późniejszy termin, jak to miało miejsce rok temu. Wtedy byłaby też szansa na to, że po paru kolejkach na stadionie pojawią się kibice. W poprzednim sezonie rozgrywki zaczęły się 12 czerwca, a kibiców zaczęto wpuszczać na stadiony już 22 czerwca. Przy obecnym terminarzu kibice mogliby wejść na stadion dopiero w okolicy 10. rundy, a trzeba pamiętać, że to wpływy z biletów są głównym źródłem klubowych dochodów.
PRZECZYTAJ TEŻ: Raków Częstochowa mierzy się z koronawirusem, najbliższy mecz został przełożony
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS