Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Mazurscy strażacy otrzymali wezwanie do nietypowej sytuacji. Jak się okazało, klacz jednego z mieszkańców wsi Sulimy wpadła do starej studni. Akcja była wymagająca, jednak ratownikom udało się w porę dotrzeć do przestraszonego zwierzęcia i wydostać je na powierzchnię.
Straż pożarna cieszy się niezmiennym zaufaniem i sympatią ludzi, nic więc dziwnego, iż jest wzywana do wielu pilnych spraw. Strażacy interweniują zatem nie tylko w przypadku pożarów, ale także powodzi, poszukiwań czy bardziej niecodziennych sytuacji. Tak właśnie zdarzyło się we wsi Sulimy na Mazurach, w której przerażony gospodarz zgłosił się po pomoc w sprawie… konia.
Właściciel posesji stwierdził, iż jego klacz zniknęła i zawiadomił strażaków z Giżycka. Dopiero po pewnym czasie zorientował się, że wpadła do starej studni i nie była w stanie się samodzielnie wydostać. Na szczęście, zwierzę nie połamało nóg. Jak się jednak okazało, akcja ratownicza była wyjątkowo skomplikowana.
– Klacz w studni usadowiona była zadem na dnie, a głowa w nienaturalny sposób opierała się o ściany – powiedział st. kpt. Grzegorz Różański, rzecznik warmińsko-mazurskiej straży pożarnej.
Koń był równie wyczerpany, co przestraszony zaistniałą sytuacją. Strażacy musieli wziąć pod uwagę jego zachowanie, aby żaden z nich nie ucierpiał. Najpierw wycięto rosnące dookoła krzewy i małe drzewka, aby rozstawić niezbędne przedmioty. Konieczne było użycie sprzętu wysokościowego jak i maszyny rolniczej. W końcu członkom straży udało się wyciągnąć klacz z rozpadliny mierzącej około 3 metrów głębokości.
źródło: Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS