Taki obiekt to rarytas. Przed 122 laty Fryderyk Daum wyprodukował tu pierwsze hektolitry jasnego piwa typu lager. Dziś w najstarszym neogotyckim budynku browaru w Szczytnie Jakub Gromek instaluje kadzie do klarowania i warzenia brzeczki piwnej, a także tankofermentory służące do jej fermentacji oraz dojrzewania uzyskanego napoju. Instalacja będzie sercem warzelni.
Jurand powraca
– Pierwsze piwa wyjadą z niej za siedem, osiem miesięcy. Po 20 latach przerwy szczycieński browar znów będzie je produkował. Kultowe na Warmii i Mazurach piwo Jurand powróci na rynek – mówi Jakub Gromek, główny akcjonariusz i prezes Mazurskiej Manufaktury Alkoholi (MMA).
Początkowo będzie to 12,5 tys. hektolitrów rocznie, docelowo 30–40 tysięcy, a może i więcej. Kolejne obiekty browaru będą sukcesywnie przeznaczane na zwiększanie produkcji. – Dziś skupiam się na jej uruchomieniu – wyjaśnia Gromek.
By zrobić to jak najszybciej, w listopadzie 2020 roku sprzedał 9,92 proc. akcji Manufaktury na platformie CrowdConnect.pl. Rozeszły się szybko. Od 326 inwestorów zebrał 4,38 mln złotych.
Realizacja projektu ma kosztować 8,5 mln zł, w tym wyposażenie technologiczne w postaci warzelni i linii rozlewniczej – 6 mln zł, prace budowlane – 2,5 mln złotych. Produkcja piwa ma się odbywać bez odpadów (byłyby zamieniane na granulat białkowy dla trzody chlewnej).
– Jeśli wesprze nas dotacja unijna, wszystkie te urządzenia kupimy, jeśli nie, to je wyleasingujemy – wyjaśnia Jakub Gromek.
Aby przetestować komercyjne szanse Juranda, latem 2019 r. wypuścił na rynek próbną partię tego piwa. W browarze w Kościerzynie zakontraktował 150 tys. butelek.
– Sprzedały się szybko, co upewniło mnie, że wybrałem dobry czas na piwną inwestycję – opowiada Gromek.
Mazurska Manufaktura
By podtrzymać obecność marki na rynku, zanim wyjedzie on z browaru w Szczytnie, prezes MMA zakontraktował kolejną partię tego piwa. Tym razem w browarze, którego przejęcie negocjuje. Ma to być browar regionalny, o wieloletnich tradycjach i zdolności produkcyjnej rzędu 30 tys. hl rocznie. Wyprodukowane tam piwo pojawi się w lutym w lokalnych supermarketach Biedronki.
– Jurand będzie najważniejszą marką w naszej Manufakturze. Ze względu na jej tradycje i na spodziewaną wielkość sprzedaży – przekonuje Jakub Gromek.
– Pomysł z przejęciem browaru jest trafiony. To miejsce ma wielki potencjał, może stać się lokalną atrakcją, zwłaszcza gdy Jurand pozostanie piwem regionalnym. Alkoturyzm jest w Polsce coraz popularniejszy – uważa Łukasz Gołębiewski, wydawca i redaktor naczelny magazynu „Aqua Vitae”.
Tymczasem Gromek zarabia na produkcji środków dezynfekujących i biobójczych, którą uruchomił w marcu zeszłego roku, gdy w Polsce zaczęła się rozwijać obecna epidemia. Wytwarza je i sprzedaje pod marką MM Hygienic. Dało to Manufakturze połowę jej zeszłorocznych przychodów, które sięgnęły 9,2 mln złotych. Tyle samo co jej tytularna specjalizacja, czyli produkcja alkoholi.
Bo od niej Jakub Gromek wystartował w samodzielnym biznesie. Od wysokoprocentowych trunków w postaci wódek i nalewek rzemieślniczych.
A było tak: niemiecka firma Drinks & Food szukała nabywcy na swą spółkę Tarpan Fabryka Likierów, ponieważ postanowiła się wycofać z Polski. Działała w szczycieńskim browarze, więc do przejęcia był także ten zabytkowy obiekt. Funkcjonowała w nim jednak tylko linia do rozlewu wódek (m.in. Dworek), bo na nie Niemcy postawili, likwidując tam produkcję piwa.
– Kiedy ogłosili, że chcą sprzedać firmę, od czterech lat pracowałem w Eurocash Cash & Carry, odpowiadając tam za segment alkoholi. Znałem ten rynek bardzo dobrze. Zawsze jednak chciałem mieć własny biznes. Kiedy nadarzyła się okazja posiadania własnego zakładu, i to na Mazurach, skąd pochodzi moja rodzina, długo się nie zastanawiałem – opowiada Gromek.
Spółkę i browar przejął jesienią 2016 roku. Miał wtedy niespełna 30 lat. Wziął kredyt, jego ojciec także, dołożyli się inni najbliżsi. W sumie inwestycja pochłonęła kilka milionów złotych. Przez kolejne dwa lata restrukturyzował Tarpana i pracował nad własną koncepcją alkoholowego biznesu. Wyposażył wytwórnię w nowoczesne urządzenia do filtrowania wody, laboratorium badawcze, w drugą linię do rozlewu alkoholi. Możliwości produkcyjne wzrosły do 2 mln litrów alkoholu rocznie.
Chciał mieć własne marki, więc je stworzył. Wiosną 2017 roku na targach ProWein w Düsseldorfie zaprezentował wódkę Bielik. Wkrótce potem dostała dwie złote gwiazdki (na trzy możliwe) w konkursie Superior Taste Award w Brukseli. Gromek mówi, że jest wódką super premium, z tej samej półki co Chopin czy Belvedere. Tak czy inaczej stała się flagowym alkoholem Manufaktury. Kolejnym była Wódka z Mazur, z przeznaczeniem na rynek lokalny. – Kupujący nazywają ją „pocztówką z wakacji” – opowiada.
Gromek myślał jednak o dużo większym biznesie
– Postanowiliśmy nawiązać do nowych trendów na rynku mocniejszych alkoholi. Konsumenci coraz liczniej sięgają po trunki premium. Ale też szukać nowych smaków, w szczególności polskich lokalnych produktów. To jest pokłosie rewolucji kraftowej na rynku piwnym – tłumaczy Gromek.
Potwierdza to analiza warszawskiej ag … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS