Łukasz Rezulak: Piszę rozszerzenie z języka angielskiego, historii i WoS. Oprócz tego napisałem już podstawy z polskiego, matematyki i angielskiego.
Matematyki. Jestem na profilu humanistycznym. Mimo wszystko, po samej matematyce byłem zadowolony, nawet bardziej niż po maturze z polskiego. Znając moje możliwości z polskiego, doszedłem do wniosku, że nie rozwinąłem się na tyle, na ile mogłem. Przede wszystkim jeśli chodzi o rozprawkę – temat był dosyć zawężony. Zupełnie mi nie podpasował. Najbardziej się zdziwiłem, gdy zobaczyłem w poniedziałek pierwszy arkusz i była na nim data 4 maja. Dosyć zabawne.
Był stres?
Największy pierwszego dnia i na początku drugiego, ale jak już poszło mi z matematyki, to zdecydowanie opadł.
Gdy piszesz maturę, czujesz, że jest to jakiś niezwykle ważny egzamin, który wpłynie na twoją przyszłość?
W podświadomości na pewno to pozostaje. Jednak przez tegoroczne okoliczności i przeniesienie matur aż tak tego nie czułem.
Jak to przeniesienie terminu wpłynęło?
Wykorzystałem ten czas dobrze. Przed pandemią byłem mocno zabiegany, musiałem robić wiele rzeczy. Podczas kwarantanny mogłem sobie w końcu odpocząć, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Miałem też więcej czasu na naukę, mogłem się na spokojnie przygotować w domu. Było to dla mnie bardziej efektywne niż nauka w szkole.
Nauczyciele przygotowywali was w formie zdalnej?
Zanim oni się przygotowali do tych e-lekcji, zostało tylko kilka dni do zakończenia roku szkolnego. Ich zadaniem było poprowadzenie z nami lekcji właśnie przez te kilka dni. Myślę, że się z tego wywiązali.
Jak wygląda reżim sanitarny podczas tegorocznych matur?
Musimy być w szkole 40 minut przed rozpoczęciem egzaminu. Wchodzimy osobnymi wejściami, nauczyciele prowadzą nas do sal, w których będziemy pisać. Oczywiście zachowywane są zalecane 2 metry odstępu. Przed wejściem do sali trzeba mieć maseczkę, zdezynfekować ręce. W trakcie pisania egzaminu można je zdjąć. Jeśli zaś uczeń chce iść do toalety, musi to zgłosić nauczycielowi poprzez podniesienie ręki, założyć maseczkę i wyjść. Przy oddawaniu arkuszy tak samo trzeba mieć maseczkę. Ławki są w odległości 2 metrów, ale tak chyba było co roku, żeby uczniowie nie ściągali.
Uważasz za słuszne takie pompowanie maturalnego balonika właściwie od początku edukacji? Czy powinno się podchodzić do tego bardziej na luzie, jak do każdego egzaminu?
Szczerze mówiąc, wpłynęło to na mnie pozytywnie i pomogło mi zredukować stres. Przed samą maturą pomyślałem sobie „Kurczę, miałem w życiu cięższe wyzwania – konferencje, debaty, gdzie było więcej stresu. Do tego egzaminu przygotowywałem się przez całą edukację”. To zwieńczenie tego spędzonego w szkolnych ławkach czasu. Finalizuje się zadanie, które postawiło się przed sobą kilkanaście lat wcześniej.
Te kilka dni są dobrym zwieńczeniem, oddają pracę, którą włożyłeś w naukę?
Sądząc po rozprawce, to nie (śmiech). W tym roku jej temat był bardzo specyficzny i mocno zawężony. Chociaż na taką ewentualność też się przygotowywaliśmy. Myślę jednak, że na wcześniejszych etapach edukacji warto pamiętać, że ta matura nas będzie czekała, i z myślą o niej się uczyć. Ja mam to szczęście, że przedmioty rozszerzone pokrywają się z moimi zainteresowaniami, co jest dla mnie dużym ułatwieniem. Nauka wtedy okazuje się przyjemnością, a nie męką i udręką.
Fot. Anna Zorka / Agencja Gazeta
Pisanie matury jest dla ciebie przyjemnością?
Tak. Pisałem przed nią wiele wypracowań, próbnych matur z WoS czy historii. Traktowałem to jako wyzwanie. To jest satysfakcjonujące, że pisząc egzamin, niejako „wylewa się” wiedzę z mózgu. Jest to poczucie, że się nie zmarnowało tylu lat edukacji.
Co zamierzasz robić później? Studia?
Stosunki międzynarodowe ze specjalizacją amerykanistyczną. Zamierzam studiować w Wielkiej Brytanii. Mój pierwszy wybór to walijskie Swansea, a drugi to Leicester w środkowej Anglii.
Trudno się tam dostać? Jakie są wymagania?
W Swansea średnia z rozszerzonych przedmiotów musi być na poziomie 70 proc. Na drugim kierunku około 50 proc. Myślę, że mam duże szanse, żeby się dostać.
Jak jest twoje nastawienie przed wyjazdem na studia za granicę?
Trochę się boję, m.in. ze względu na różnice językowe. To jednak coś innego niż angielski na lekcjach. Po drugie, wyjeżdżam sam. Studiowanie w swoim mieście lub nawet w innym w Polsce to nie jest aż taki stres. Jeżeli jednak pokrywają się z tym marzenia i cele, to jest to jak najbardziej tego warte.
Co ostatecznie zdecydowało o zamiarze wyjazdu?
Chyba chodzi o moją fascynację Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. Daje to też większe perspektywy. W Swansea mam zapewnione, że w ciągu pierwszych trzech lat na jeden rok wyjadę poza Wielką Brytanię, co też da mi duże doświadczenie. Jeśli w tym czasie pójdę na inny uniwersytet, to kończąc studia, będę miał papiery ukończenia dwóch uniwersytetów. To kolejny atut, jeśli chodzi o późniejsze znalezienie pracy.
Zamierzasz tam zostać i pracować, czy może jednak wrócisz do Polski?
Bardzo często otrzymuję to pytanie. Postrzegam siebie jako patriotę i chciałbym wrócić do Polski i tu pracować. Jednak myślę, że zanim to zrobię, zgromadzę jakiś majątek za granicą. Do końca jeszcze nie wiem, jak poprowadzę moją ścieżkę zawodową.
Czyli do końca nie wiesz, co chcesz robić po studiach?
Jakąś wizję sobie w głowie układam. Interesuje mnie polityka międzynarodowa, więc nawet jeślibym wrócił do Polski, to podejmowałbym inicjatywy, które wspierają współpracę Polski z innymi krajami. Praca w Unii Europejskiej, Partnerstwo Wschodnie, Grupa Wyszehradzka… Dużo jest tych inicjatyw, w których potrzebni są ludzie nawet do papierkowej roboty, ale także do rzeczy poważniejszych, jak negocjacje. To mi się marzy
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS