16 marca wszystkie dzieci w Polsce zostały w domach. Ze względu na szybkie rozprzestrzenianie się koronawirusa rząd podjął natychmiastową decyzję o prowadzeniu edukacji online. Sytuacja była nagła i nikt nie był na taki bieg wydarzeń przygotowany. A na pewno nie rodzice. Od tamtego dnia minęły już ponad 3 tygodnie, a na powrót do placówek się nie zanosi.
Aneta jest rozczarowana tym, jak wygląda edukacja domowa prowadzona przez szkołę jej córki. Swoją sytuację opisała na forum WP Kafeteria.
Problemy rodziców z edukacją internetową
Dziecko Anety do tej pory miało dobre wyniki w szkole. Kobieta wyznała, że na świadectwie zawsze widniał czerwony pasek. Jednak edukacja domowa je przerasta. Nauczyciele nie prowadzą zajęć online, a edukacja opiera się na wykonywaniu zadań przez nich przesłanych.
“Dzieciak siedzi i sam szuka materiału, bo nie rozumie, bo ‘pani nie napisała’, bo ‘my tego nie mieliśmy'” – żali się. Martwi ją to, że w szkole będzie dużo zaległości, a mało czasu, żeby je nadrobić. Już dotychczas słyszała, że nauczyciele pomijają niektóre tematy, bo nie wyrabiają się z materiałem.
Od znajomej nauczycielki słyszała, że w innych szkołach lekcje prowadzone są standardowo przez 45 minut i odbywają się przez kamerki. Ma żal, że taki system nie funkcjonuje wszędzie i pyta, za co w takim razie nauczyciele dostają pieniądze.
Jeden z użytkowników wyjaśnił sytuację kobiecie. “Jedni nauczyciele tłumaczą online, inni nagrywają filmiki, a pozostali wysyłają materiały i są do dyspozycji uczniów w razie problemów” – wyliczył i wyjaśnił, że prowadzenie zajęć online byłoby ciężkie do przeprowadzenia w wielodzietnych rodzinach, gdzie uczniowie mają tylko jeden komputer do dyspozycji.
Zobacz także: Smacznego na dzień dobry! Odcinek 1: przepis na pyszne pancakes
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS