fot. Agnieszka Małgorzata Torba / rowery.org
Mathieu van der Poel wygrał E3 Saxo Classic i po dwóch startach w wyścigach szosowych zdaje się być świetnie przygotowany do walki o trzecie w karierze zwycięstwo w Wyścigu Dookoła Flandrii.
Tęcze są piękne, ale efemeryczne. Tęcza na koszulce Mathieu van der Poela przez ponad godzinę ozdabiała wszystkie telewizory w Belgii, po czym zniknęła niepostrzeżenie, gdy mistrz świata centrum sportowe w Harelbeke opuścił sam, na rowerze, po krótkiej konferencji prasowej.
Holender najszybciej pokonał trasę wyścigu uznawanego za próbę generalną przed Wyścigiem Dookoła Flandrii i równie sprawnie uporał się z konferencją prasową, co zebrana w centrum sportowym grupa dziennikarzy przyjęła ze zrozumieniem: po siedmiu godzinach w deszczu nawet lokalni reporterzy nie mrugnęli okiem, gdy holenderski gwiazdor zdecydował się na odpowiadanie tylko po angielsku i wyparował po dziesięciu minutach.
Van der Poel potwierdził, że jest gotowy do walki o kolejne zwycięstwo w największym wyścigu Belgii i zapewnił, że jego zwycięstwa nie są owocem wielopoziomowych planów.
Nigdy nie planuję taktyki. Staram się przewidywać co się wydarzy, ale dopiero podczas wyścigu. Możesz przygotować sto planów, ale jak nie jesteś na dobrej pozycji, to nie możesz wyprowadzić ataku. Pierwsza godzina wyścigu była trudna, a kiedy jechałem już w czubie, tempo również było już bardzo wysokie. Problem na tej trasie jest taki, że po Tiegem [miejscowość, w której znajduje się ostatni podjazd, 20 kilometrów przed metą – przyp. red.] nie da się już rozbić grupy, więc kiedy zacząłem atakować, chciałem robić to do samego Starego Kwaremontu, aby utrudnić rywalom życie
– powiedział na konferencji prasowej.
Van der Poel atakował kilkukrotnie, ale odjechać zdołał dopiero na Paterbergu, 43 kilometry przed metą. Kraksa zatrzymała Wouta van Aerta, a kolarze Lidl-Trek nie zdołali zaspawać wyrwy, która powstała po atomowym ataku mistrza świata.
Nie widziałem kraksy, w tym punkcie wyprowadzałem już atak. Na Paterbergu, jeśli utrzymasz się przy krawężniku, jest łatwiej odjechać. To był kluczowy moment wyścigu i również najtrudniejszy, przy tej kombinacji ze Starym Kwaremontem. Chciałem tam zaatakować, powiedzieli mi o kraksie Van Aerta dopiero za szczytem
– relacjonował lider formacji Alpecin-Deceuninck.
Chciałem wygrać ten wyścig, tego mi brakowało. Jestem też bardzo zadowolony, że wygrałem w tej koszulce.
Van der Poel sukces w zaledwie drugim, szosowym starcie sezonu przypisał bardzo wysokiemu poziomowi, który miał osiągnąć po odpoczynku i bloku treningowym między sezonem przełajów a wiosennymi klasykami.
Mój poziom był dziś bardzo wysoki, może najwyższy w klasykach. Zawsze staramy się być lepszymi i wiemy po ubiegłym roku, że po dużym bloku treningów mogę być lepszy. To zawsze trudna kombinacja, sztab szkoleniowy pewnie wie więcej. Ja mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony
– wyjaśnił.
Mistrz świata wystartował dopiero po raz drugi w tym roku: w marcu startował tylko w Mediolan-San Remo i do mety dojechał jako dziesiąty. Przed Wyścigiem Dookoła Flandrii (31 marca), w programie ma tylko Gandawa-Wevelgem (24 marca).
Od mistrzostw świata w Glasgow to chyba mój najwyższy poziom. Za mną bardzo dobra zima, nie miałem żadnych problemów, nie chorowałem, to oczywiście robi dużą różnicę. Wierzę, że nadal się rozwijam jako sportowiec
– zapowiedział.
Tęcza nad deszczową Flandrią
Mathieu van der Poel przystępował do E3 Saxo Classic jako jeden z faworytów, ale musiał liczyć się z licznie reprezentowanymi ekipami Visma | Lease a Bike i Lidl-Trek, które w finale wyścigu mogły polegać na co najmniej kilku kolarzach.
Holenderski zespół nie był w stanie rozdawać kart jak w pierwszych klasykach, po tym jak czterech zawodników musiało gonić po defektach lub kraksach. Kolarze amerykańskiej formacji atakowali za to na zmiany, za co od zwycięzcy otrzymali wysokie noty.
Dla mnie mają jeden z najlepszych składów na klasyki. Jako ekipa byli najliczniej reprezentowani, pojechali bardzo mocno
– powiedział, proszony o wskazanie zawodników, którzy zrobili na nim wrażenie.
Van der Poel przyznał, że wiatr utrudnił podzielenie grupy, która nie podzieliła się znacząco mimo przyspieszeń na Taaienbergu. Po ataku mistrza świata na Paterbergu i kraksie Van Aerta, wyścig zdawał się rozstrzygnięty i jego losów nie zdołała odwrócić pogoń lidera Visma | Lease a Bike.
Wout pojechał dość defensywnie. Szkoda, ale on wraca z obozu wysokogórskiego, więc myślę, że ciężko przygotowywał się na kluczowe klasyki
– ocenił Van der Poel.
[Z Paterbergu] do mety było daleko, samotna jazda w takich warunkach nie jest najprzyjemniejsza. Wout wyprowadził mocną kontrę, myślałem, że mnie złapie, ale udało mi się utrzymać na czele. Widziałem jaką moc generuję, więc zakładałem, że on też jest bliski granic swoich możliwości. Na Karnemelkbeekstraat próbowałem go złamać i to się udało: on nie miał nic do stracenia, więc jechał na maksa, jego linią mety było moje koło
– wyjaśniał.
Dwójka spotka się na pewno na starcie Wyścigu Dookoła Flandrii, po raz piąty w ostatnich latach.
Wout jest bardzo mocny psychicznie, pokazał to też dziś wracając do gry po upadku. On wie, że następny tydzień przynosi nowy wyścig. Ja podchodzę do ścigania podobnie. Nie sądzę, że ta sytuacja coś u niego zmieni
– dodał Van der Poel, pytany o psychiczną przewagę nad wielkim rywalem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS