– Na razie nam wszystko dobrze wychodzi, ale jesteśmy świadomi tego, że najważniejsze mecze dopiero przed nami. Myślimy o fazie play-off i kolejnych turniejach, ale do wszystkiego podchodzimy z pokorą i cierpliwością – powiedział Mateusz Mielnik, trener prowadzącej w drugiej grupie II ligi mężczyzn Legii Warszawa.
Udanie zakończyliście rok, wygrywając w Wyszkowie, ale ten mecz do łatwych nie należał. Szczególnie w dwóch pierwszych setach to rywale dominowali na boisku…
Mateusz Mielnik: – Wiedzieliśmy, że ostatni mecz będzie dla nas bardzo trudny. Camper jest wymagającym przeciwnikiem, co pokazuje tabela. U siebie w tym roku w lidze jeszcze nie przegrał. Poza tym odkąd pamiętam w Wyszkowie bardzo mało zespołów wygrywało, bez względu na to czy była to I, czy II liga. Tam bardzo trudno się gra. Pokazał to początek meczu. Nie mogliśmy odnaleźć się na boisku i przyjąć zagrywki, co ułatwiło grę na siatce zespołowi z Wyszkowa. Dołożył on dobry atak. W drugim secie miał 97% skuteczności w tym elemencie, co się w ogóle rzadko zdarza. Nie mieliśmy nic do powiedzenia. Rywale totalnie nas zdominowali, ale udało nam się przetrzymać ich napór. Znaleźliśmy optymalne ustawienie w tym meczu. W końcu dostosowaliśmy się do warunków panujących w hali. W trzecim secie przełamaliśmy Campera, a później dokończyliśmy mecz. Przegraliśmy to spotkanie we wszystkich elementach, ale najważniejsza cyfra, czyli końcowy wynik, była dla nas. Bardzo cieszę się, bo scaliło to nas jako zespół.
No właśnie, kiedy nie idzie, kiedy gra się nie układa, to zwycięstwa smakują znacznie bardziej?
– Zdecydowanie tak. Pokazaliśmy to już w meczu z zespołem ze Spały, a potwierdziliśmy to w Wyszkowie. Udowodniliśmy, że mamy dobry zespół, w którym każdy wie jaki ma cel. Idziemy w jednym kierunku i bez względu na to jak się te mecze układają, to ciężko pracujemy na treningach i każdy z zawodników daje z siebie 100%. Mi jako trenerowi jest łatwiej motywować chłopaków do tego, żebybyli jak najlepiej przygotowani na najważniejszą część sezonu.
Nie miał pan za bardzo wpływu na budowę zespołu, ale chyba praca przez ostatnie miesiące i osiągane wyniki pokazują, że został on całkiem dobrze zbudowany?
– Po czasie jest nam łatwiej oceniać. W drużynie jest wielu doświadczonych zawodników. Pani prezes udało się zatrzymać kilku zawodników, a innych przekonać, żeby przyszli do Legii. Ja byłem ostatnią cegiełką, która stara się wszystko scalać. Na razie nam wszystko dobrze wychodzi, ale jesteśmy świadomi tego, że najważniejsze mecze dopiero przed nami. Myślimy o fazie play-off i kolejnych turniejach, ale do wszystkiego podchodzimy z pokorą i cierpliwością.
Pierwszym waszym rywalem w nowym roku będzie Metro, czyli dojdzie do derbów stolicy, a one zawsze rządzą się swoimi prawami…
– Wcześniej chłopcy dostali ode mnie trochę wolnego, bo zasłu żyli na to po dwunastu zwycięstwach. Większość z nich grę w siatkówkę łączy z pracą, więc tego wolnego potrzebowali więcej, żeby dać organizmowi trochę oddechu. Ale od 28 grudnia pracujemy już ponownie i ładujemy akumulatory, aby drugą część sezonu zagrać jeszcze lepiej. A 9 stycznia przed nami derby. Metro ma swoje problemy, ale na pewno będzie chciało się odbudować. Wyjdzie na mecz z nami z nastawieniem „bij lidera”, więc musimy się w każdym spotkaniu przeciwstawiać rywalom tak jak potrafimy najlepiej.
A jaki według pana jest obecnie poziom II ligi?
– Nasza grupa jest bardzo wyrównana. Może my trochę odskoczyliśmy rywalom, ale wśród pozostałych zespołów każdy może wygrać z każdym. Do końca będzie trwała walka o rozstawienie w play-off. Myślę, że do końca nie będziemy pewni, z kim zagramy w play-off. Tylko w nielicznych spotkaniach łatwo nam poszło. Gro meczów jest na wysokim poziomie, co bardzo mnie cieszy, bo pomaga nam zbudować dobrą jakość gry i cały czas ją ulepszać.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS