Liczba wyświetleń: 372
Począwszy od konfederacji w Barze, a skończywszy na powstaniu warszawskim, naród ponosił nie tylko polityczne konsekwencje tych tak – bez wyjątku – błędnie skalkulowanych decyzji, ale wszystkie one rujnowały substancję materialną, od wieków z takim mozołem gromadzoną.
Przez kilka lat oddziały konfederatów, poza walką i licznymi marszami, bez opamiętania łupiły majątki jej przeciwników, w tym tych, którzy służyli Stanisławowi Augustowi. Także odwrotnie: dobra zbuntowanych nie były oszczędzane. Armie rosyjskie przeorywały Polskę wzdłuż i wszerz, a Prusacy nieustannie najeżdżali przygraniczne zamożne tereny, porywając nawet niezamężne kobiety. Jako polityczna całość byliśmy bezbronni, a wszystkie wewnętrzne strony tej partyzanckiej wojny, aż roiły się od obcych agentur. Podobny przebieg miały dalsze konflikty, które ostatecznie doprowadziły do wymazania Rzeczypospolitej z map Europy.
Także zaangażowanie po stronie Napoleona – to nieustanne pasmo udręk i niespełnionych oraz zawiedzionych oczekiwań. Gdy zaszedł przypadek Królestwa Polskiego i jego gospodarczego rozkwitu, nasi mesjaniści nie znieśli tego zbyt długo, na zawsze pogrążając polski Piemont w cierpieniach (w tym i materialnych) beznadziejnej wojny. Skutkiem owej rewolty było ostateczne pogrzebanie szansy na pokierowanie naszymi sprawami w celu zbudowania silnych podstaw materialno – duchowych dla przyszłych rozsądnych starań o restytucję państwowości. Później, już było coraz gorzej. Kulminacyjnym momentem bezsensownej walki okazało się powstanie warszawskie, w wyniku którego wielkie połacie miasta legły w gruzach. I mimo upływu dziesięcioleci kto dobrze patrzy, widzi na ciele stolicy zadane jej rany. Poruszmy też sprawę odzyskania przez nas niepodległości w 1918 r. Piłsudczycy, chętnie nawiązując do całej powstańczej mitologii wartości tak zwanego czynu zbrojnego, podkreślają wagę i znaczenie swoich legionów. Powiedzmy sobie: dla naszej sprawy nie miały one większego znaczenia.
O tak zwanym wybiciu się na samodzielność zdecydowała powstała wówczas międzynarodowa koniunktura. Chwila. Natomiast owszem błędne kalkulacje obozu Piłsudskiego doprowadziły do utraty szans na lepsze granice, zwłaszcza te zachodnie. Reszta to zwykła megalomania. Tym sposobem dotarliśmy do PRL. Nad naszymi dziejami, przez cały ten okres, aż do 1989 r. wisiało widmo kolejnego zbrojnego czynu, który miałby odsunąć komunistów od władzy. Szczęśliwym zbiegom różnych okoliczności była to jedyna epoka, począwszy od rządów saskich, która dobrze się zakończyła. A dobrze to znaczy bez powstania.
Dlaczego? Przede wszystkim tak zwana baza społeczna legitymująca ich władzą, była o wiele większa niż się powszechnie sądzi. Wielkie rzeszy były bowiem beneficjentami ich modernizacyjnych sukcesów. Wśród ludzi lepiej sytuowanych i wykształconych zapanowała też moda na postawę, nazwijmy ją skrótowo pozytywistyczną. PZPR podlegało też, przez cały okres swoich rządów, wewnętrznym ideologicznym przemianom. Z partii kosmopolitycznej, stawała się w coraz większym stopniu stronnictwem narodowym. Wielkie zasługi miał również polski Kościół. Szczególnie prymas Wyszyński, który bardzo dbał o zachowanie narodowej substancji. Ale to wszystko widzieli i o tym wiedzieli najwięksi przegrani wewnętrznych porachunków: czyli Puławianie. Dla ratowania swoich wpływów dokonali głębokiego zwrotu w stronę Zachodu i tam znaleźli poparcie. W tych okolicznościach wzbudzono w Polsce kolejny mesjanistyczny ruch: Solidarność.
Autorstwo: Antoni Koniuszewski
Źródło: MyslPolska.info
Poznaj plan rządu!
OD ADMINISTRATORA PORTALU
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS