A A+ A++

Wielka Brytania oszalała! Daniel Bewley spełnił marzenia miejscowej publiczności i wygrał jubileuszowy turniej Grand Prix w Cardiff. To pierwszy triumf Brytyjczyka od 15 lat w tym miejscu. Na podium także dwóch Polaków!

Mateusz Makuch

Mateusz Makuch


WP SportoweFakty
/ Arkadiusz Siwek
/ Na zdjęciu: Daniel Bewley

Wielka radość na Wyspach Brytyjskich. Daniel Bewley ożywił trybuny obiektu w Cardiff zwyciężając w wyścigu finałowym. Końcówka turnieju mogła fanów uśpić, gdyż ze względu na problemy ze stanem toru przeciągała się ona w nieskończoność. W decydującym momencie zawodów Bewley sprawił, że Brytyjczycy długo nie zasną. Na taki moment w Cardiff czekali 15 lat. Po raz ostatni spośród gospodarzy w stolicy Walii triumfował Chris Harris w 2007 roku.

Dla nas, Polaków, też mamy dobre informacje. Bartosz Zmarzlik był drugi, a Patryk Dudek trzeci! Takie rozstrzygnięcia oznaczają, że wzrasta przewaga Zmarzlika, który jest na czele klasyfikacji generalnej. W tym momencie Polak ma 96 punktów. Drugi Leon Madsen ma ich na koncie 74 (zobacz pełną tabelę ->>).

Monumentalne Principality w Cardiff przywitało najlepszych żużlowców świata po raz pierwszy od 2019 roku. Nieobecność turniejów Grand Prix w stolicy Walii przez dwa lata spowodowana była oczywiście pandemią koronawirusa. W związku z tym 20. zawody na dawnym Millennium Stadium wypadły właśnie na tegoroczną edycję.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Murawski, Kanclerz, Galewski i Gajewski gośćmi Puki

Kibice w całej Wielkiej Brytanii marzyli więc, by w jubileuszowym turnieju prym wiedli ich rodacy. Ich pragnienia od początku zawodów spełniał późniejszy triumfator Daniel Bewley, który w pierwszych dwóch startach był absolutnie poza zasięgiem rywali. Później nieco spuścił z tonu, ale ponownie odpalił w kluczowym momencie zawodów.

Podczas czwartej serii startów jasne stało się, że Bewley pozostanie jedyną nadzieją Brytyjczyków, gdyż z dalszej jazdy wycofał się Tai Woffinden. Trzykrotny mistrz świata ciężko oddychał po swoim trzecim biegu i udał się do szpitala. Uskarżał się na ból klatki piersiowej i żołądka (zobacz więcej ->>). O dziwo przeciętnie wypadł też Robert Lambert.

Dobrze imprezę rozpoczął Bartosz Zmarzlik. Polak zaimponował w 6. wyścigu. Bieg wygrał co prawda Mikkel Michelsen, ale Zmarzlik na dystansie wyprzedził Leona Madsena, a pokonać Duńczyka na torze w Cardiff nie jest wcale łatwo. Madsen na jednodniowych torach jak właśnie w Walii czy w Warszawie udowadniał, że czuje się znakomicie. Potwierdził to też w sobotę, meldując się w finale.

To jednak było nic, w porównaniu z tym, co Bartosz Zmarzlik zrobił w 12. biegu. W nim ustawił się pod taśmą startową z dotąd niepokonanym Bewley’em. Wydawało się, że to reprezentant gospodarzy ma atuty po swojej stronie. Do tego momentu spisywał się rewelacyjnie, a ponadto miał korzystne pierwsze pole. Tymczasem to Zmarzlik kapitalnie wyruszył z pola C i objechał faworyta miejscowych już na pierwszym łuku. Wygrał ze znaczącą przewagą, a po wyścigu wymownie twierdząco kiwał głową. To był sygnał od Bartka, że na ten moment wszystko gra tak jak należy.

Pozostali Polacy, z wyjątkiem Pawła Przedpełskiego, także mieli powody do zadowolenia. Patryk Dudek wygrał dwa ze swoich pierwszych trzech wyścigów, a Maciej Janowski rzetelnie kolekcjonował punkty w każdym starcie. Dla obu było ważne, aby przełamać się na międzynarodowej arenie po słabym występie w finale Speedway of Nations.

Niestety ostatecznie dla Janowskiego zabrakło miejsca w półfinale. Wrocławianin miał pecha, gdyż w 13. odsłonie, gdy jechał na pewnym prowadzeniu, bieg został przerwany z powodu upadku Jasona Doyle’a. W powtórce pewnie triumfował Australijczyk, choć zdaniem większości obserwatorów nie powinien on w niej jechać, gdyż sam był winnym przerwania wyścigu. Arbiter jednak uznał inaczej i wykluczył Michelsena, co tylko rozeźliło Duńczyka.

Przed półfinałami nie dało się wskazać jednoznacznego faworyta, gdyż wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Bardzo ważne były pola startowe, zawodnicy mieli też coraz większe problemy z torem, na którym koleiny wyrastały jak grzyby po deszczu. Dla przykładu, Fredrik Lindgren wygrał z olbrzymią przewagą w 16. biegu, a już w 17. z trudem przyjechał trzeci.

Po kolejnym upadku Jasona Doyle’a, tym razem w 19. biegu, który wynikał tylko ze względu na stan toru, zawodnicy zaczęli wymuszać na organizatorach dodatkowe prace nad nawierzchnią. Owal zrobił się bowiem narowisty i po prostu niebezpieczny. Prośby zawodników jednak nic nie dały i powtórka 19. wyścigu wyglądała karykaturalnie. Leon Madsen łuki pokonywał na prostym motocyklu, a i tak przyjechał przed Pawłem Przedpełskim.

Końcówka rundy zasadniczej turnieju, która była parodią żużla, wymusiła na osobach odpowiedzialnych za przygotowanie toru radykalne kroki. Przerwa przed biegami półfinałowymi trwała kilkadziesiąt minut, bo na tor wyjechał ciężki sprzęt, który miał za zadanie ułożyć nawierzchnię tak, by ta umożliwiała przede wszystkim bezpieczną jazdę. Prace przyniosły skutek. Zawodnicy ponownie zaczęli płynnie pokonywać łuki, a ku uciesze polskich fanów w finale zameldowali się zarówno Zmarzlik, jak i Dudek. W nim jednak musieli uznać wyższość Bewleya.

Przed nami w Cardiff jeszcze turniej SGP2. Zawody zaplanowano na niedzielę, na godzinę 14:00 polskiego czasu. Pozostaje mieć nadzieję, że do rozpoczęcia turnieju organizatorzy uporają się z torem na tyle, że będzie on bezpieczny dla zawodników i może bardziej sprzyjać walce, bo w sobotę tej było jak na lekarstwo. Na dodatek turniej przeciągał się i w sumie trwał ponad 3,5 godziny.

Wyniki:

1. Daniel Bewley (Wielka Brytania) – 17 (3,3,2,1,3,2,3) – 20 pkt GP
2. Bartosz Zmarzlik (Polska) – 15 (3,2,3,1,2,2,2) – 18
3. Patryk Dudek (Polska) – 14 (3,0,3,3,1,3,1) – 16
4. Leon Madsen (Dania) – 13 (2,1,3,2,2,3,0) – 14
5. Jack Holder (Australia) – 13 (3,1,2,3,3,1) – 12
6. Fredrik Lindgren (Szwecja) – 10 (2,3,0,3,1,1) – 11
7. Mikkel Michelsen (Dania) – 8 (0,3,3,w,2,0) – 10
8. Jason Doyle (Australia) – 9 (2,3,1,3,w,t) – 9
9. Max Fricke (Australia) – 8 (1,1,2,2,2) – 8
10. Maciej Janowski (Polska) – 7 (2,2,1,2,0) – 7
11. Andrzej Lebiediew (Łotwa) – 5 (0,0,2,w,3) – 6
12. Robert Lambert (Wielka Brytania) – 5 (1,0,1,0,3) – 5
13. Tai Woffinden (Wielka Brytania) – 4 (1,2,1,-,-) – 4
14. Paweł Przedpełski (Polska) – 3 (0,2,0,w,1) – 3
15. Anders Thomsen (Dania) – 3 (1,d,0,2,0) – 2
16. Tom Brennan (Wielka Brytania) – 2 (1,1,0) – 1
17. Leon Flint (Wielka Brytania) – 2 (0,1,1) – 0
18. Adam Ellis (Wielka Brytania) – 0 (w,-,-,-,-) – 0

Bieg po biegu:
1. (55,65) Dudek, Janowski, Woffinden, Przedpełski
2. (54,37) Holder, Madsen, Lambert, Ellis (w/u)
3. (54,86) Zmarzlik, Doyle, Thomsen, Lebiediew
4. (53,13) Bewley, Lindgren, Fricke, Michelsen
5. (53,97) Bewley, Janowski, Holder, Lebiediew
6. (54,59) Michelsen, Zmarzlik, Madsen, Dudek
7. (54,30) Lindgren, Przedpełski, Brennan, Thomsen (d/4)
8. (54,54) Doyle, Woffinden, Fricke, Lambert
9. (53,70) Madsen, Fricke, Janowski, Thomsen
10. (53,90) Dudek, Holder, Doyle, Lindgren
11. (54,38) Michelsen, Lebiediew, Lambert, Przedpełski
12. (53,74) Zmarzlik, Bewley, Woffinden, Flint
13. (54,93) Doyle, Janowski, Brennan, Michelsen (w/su)
14. (54,35) Dudek, Thomsen, Bewley, Lambert
15. (54,64) Holder, Fricke, Zmarzlik, Przedpełski (w/su)
16. (55,25) Lindgren, Madsen, Flint, Lebiediew (w/su)
17. (55,20) Lambert, Zmarzlik, Lindgren, Janowski
18. (54,84) Lebiediew, Fricke, Dudek, Brennan
19. (55,33) Bewley, Madsen, Przedpełski, Doyle (w/u)
20. (56,17) Holder, Michelsen, Flint, Thomsen
Półfinał nr 1. (53,95) Dudek, Bewley, Lindgren, Doyle (t)
Półfinał nr 2. (54,40) Madsen, Zmarzlik, Holder, Michelsen
Finał. (54,29) Bewley, Zmarzlik, Dudek, Madsen

Czy Bartosz Zmarzlik zostanie w tym roku mistrzem świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKurek chwycił nawet za mopa. Nie pomogło. Mecz z Ukrainą potrwał aż 5 setów
Następny artykułCórka Nataszy Urbańskiej idzie w ślady sławnej mamy? “Jest silna psychicznie, bo jest córką reżysera”