Martin prowadził przez większą część wyścigu w Misano Adriatico, jednak nie był w stanie wypracować sobie bezpiecznej przewagi nad Bastianinim. Ten nie odpuszczał i na ostatnim okrążeniu odważnie wszedł liderowi „pod łokieć”. Między motocyklami doszło do niewielkiego kontaktu, a Martin musiał ratować się wyjazdem na wyasfaltowane pobocze.
Sędziowie nie zajęli incydentem, chociaż zdaniem Martina i kilku innych zawodników powinni. Szczególnie dosadnie wypowiedział się Aleix Espargaro, stwierdzając, iż ZSS poprzez swoją niekompetencję wysyła zawodnikom zły sygnał.
Podczas spotkania z mediami w Indonezji, gdzie odbywa się kolejna runda tegorocznego sezonu MotoGP, Martin stwierdził, że zdania na temat incydentu sprzed tygodnia nie zmienia.
– Nie zgadzam się. Całkowicie – powiedział Martin, pytany czy z perspektywy czasu inaczej spogląda na decyzję sędziów. – Uważam, że to było poza limitem.
– Ale w porządku. Muszę respektować decyzję sędziów. Gratulacje dla Enei. Ja spróbuję tutaj.
Martin przystępuje do rywalizacji na torze Mandalika, mając 24-punktową przewagę w tabeli nad Francesco Bagnaią. Rok temu reprezentant Pramac Racing był najlepszy w sprincie, ale nie dotarł do mety wyścigu.
– Rok temu byłem mocny. To najważniejsze. Wygrałem sprint, a w niedzielę prowadziłem już z 3-sekundową przewagą. Może wtedy byłem zbyt dużym optymistą.
– Czuję, że mogę być konkurencyjny jak zwykle. Trzymam jednak głowę nisko. Trzeba zachować ten poziom konsekwencji.
O starcie z Martinem spytano także Bastianiniego. – Nie jestem zaskoczony podzielonymi opiniami.
– Wyjechałem na zewnętrzną, ponieważ patrzyłem, co stało się z Jorge. Pomyślałem: „Oho, rozbił się”. Poza tym wszystko było w porządku, więc podtrzymuję swoją decyzję. To był właściwy manewr.
Jorge Martin, Pramac Racing
Autor zdjęcia: Gold and Goose / Motorsport Images
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS