A A+ A++

Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Mateusz Morawiecki wyznaczył milion złotych nagrody za znalezienie truciciela, który doprowadził do katastrofy ekologicznej na Odrze. Winnego – na własną rękę szukają też wędkarze. Uda się wreszcie ustalić sprawcę?

Marta Gregorczyk: Problem w tym, że władze z dużą opieszałością zareagowały na katastrofę. Niepokojące sygnały od wędkarzy dochodziły już pod koniec lipca. Problem związany z Odrą trwa zresztą od lat, mieszkańcy na różnych wysokościach rzeki zgłaszali inspektoratom środowiska przypadki zrzucania ścieków do rzeki. Głos zwykłych ludzi był jednak ignorowany przez urzędników. Musiało dojść do tragedii, by ktoś podjął jakiekolwiek działania. Dopiero w piątek wysłano do mieszkańców alerty RCB. W tym czasie jeszcze wiele osób MOGŁO BYĆ nad wodą.

Wojsko i straż pożarna z dużym opóźnieniem przyłączyły się do akcji wyławiania śniętych ryb z nadodrzańskich terenów. Wcześniej zajmowali się tym mieszkańcy i wędkarze.

Wszelkie działania powinny być od początku koordynowane przez władze – to Wody Polskie, instytucja publiczna opłacana z naszych podatków, odpowiada za rzeki polskie. Jak widzimy, przyroda w Polsce w ogóle nie jest chroniona. Trzeba zrobić wszystko, by usprawnić usuwanie szkód, by rękawic i woderów nikomu nie zabrakło. Wciąż niestety nie wiemy, jakie substancje zatruły rzekę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚmigłowiec LPR lądował na obwiedni południowej. Co tam się stało? (foto, wideo)
Następny artykułOdradza się rynek samolotów szerokokadłubowych