A A+ A++

Mądry, elokwentny, uczciwy, o wysokim morale, zdecydowany, ale opanowany, o nienagannych manierach, zadbany i elegancki – to cechy, które w oczach Niemców składają się na „idealnego polityka”. Jak wykazuje życie, ludzie władzy są dalecy od wzorca z sondażu Emnid Instytut. Plugawy język, kolesiostwo, nadużycia i korupcja nie są rzadkością w świecie polityki, w żadnym kraju. Problem w tym, gdy antywzorce pozostają bezkarne.

Kim jest lekarz z wykształcenia, marszałek Senatu Tomasz Grodzki? Oszustem, łapówkarzem, który w zaciszu swego szpitalnego gabinetu chował do szuflady pieniądze przynoszone przez zdesperowanych pacjentów i ich krewnych? Czy może tym prawym i nieskazitelnym, za jakiego chce uchodzić? Marszałek Grodzki nie zrzeknie się immunitetu i nie podda się sądowej weryfikacji, o co wnioskuje prokuratura w oparciu o zebrane materiały. Czyżby bał się konfrontacji i spojrzenia w oczy tym, którzy płacili mu w wyścigu ofiar ze śmiercią za przyspieszenie operacji?

Marszałek Grodzki twierdzi, że to nie jego ręka i nie jego szuflada… Więc niech marszałek Grodzki i jego partyjni akolici czytają, jak postępują ludzie prawi, uczciwi, ludzie honoru, i co w cywilizowanym świecie dzieje się z politykami posądzanymi o różnorakie przewiny, począwszy od kłamstwa, a na oskarżeniach o korupcję skończywszy. Ponieważ algorytmem, do którego zwykł odwołać się marszałek Grodzki, jest niemiecka – jakkolwiek to zabrzmi – kultura polityczna, przeto ograniczę się do kilku z wielu przykładów właśnie z stamtąd. Ad rem:

Jürgen Möllemann – był taki polityk z liberalnej partii FDP. W szczycie swej kariery kierował resortami edukacji, gospodarki, krótko sprawował nawet funkcję wicekanclerza. Ów nauczyciel wychowania fizycznego i spadochroniarz z zamiłowania, o nienagannej aparycji, ćwiczył przed lustrem dykcję, brał lekcje ze sztuki konwersacji i, co trzeba przyznać, potrafił zrobić dobre wrażenie. Była to jednak tylko fasada. Pierwszy raz Möllemann poślizgnął się na relatywnie błahej machlojce – będąc ministrem gospodarki polecił firmę szwagra, jako producenta żetonów do wózków w supersamach. I stracił stanowisko. Potem starał się odbudować autorytet, uzyskał nawet najlepsze wyniki wyborcze dla swej partii w wyborach w Nadrenii Północnej-Westfalii, okazało się jednak, że w kampanii skorzystał z pieniędzy niewiadomego pochodzenia. Gdy w czerwcu 2003 roku został pozbawiony immunitetu i do jego domu wkroczyła policja z nakazem rewizji, jechał akurat na lotnisko. Oddał swój ostatni skok, …nie otworzył spadochronu. W filmie dokumentalnym, który potwierdził samobójstwo, znalazło się zdanie: stracił wszystko, ale zachował honor.

Elegancki, elekwentny, o nienagannych manierach Björn Engholm był kandydatem socjaldemokratów (SPD) i pewniakiem, który wedle sondaży miał zdetronizować kanclerza Kohla (z chadeckiej CDU). Ale, gdy dowiedziono mu zatajenie prawdy z wcześniejszego okresu, w ostatniej chwili wycofał się z wyborów. Popularność w ogólnoniemieckiej skali zdobył jako poszkodowany w „aferze Barschela”, byłego premiera Szlezwika Holsztynu Uwe Barschela z CDU, z którym rywalizował o tę posadę. Ten ostatni usiłował skompromitować Engholma takimi pomówieniami jak np., że uprawia seks z córką, że jest chory na AIDS itp. Zadanie to realizował współpracownik Barschela, Reiner Pfeiffer, którego znaleziono martwego w hotelu – został w ubraniu utopiony w wannie. Okoliczności tego zabójstwa do dziś nie wyjaśniono. Dyfamacyjną kampanię przeciw Engholmowi ujawniono dzień przed wyborami w Szlezwiku-Holsztynie, co przesądziło, że został premierem tego landu. Aliści, gdy był już kandydatem na kanclerza wykazano, że o akcji Barschela wiedział nie dzień – jak twierdził – lecz sześć dni przed wyborami, co zatajano, by ujawnić ją w najbardziej dogodnym momencie. Niby drobiazg, sam Engholm uznał wszakże, że stracił wiarygodność, że w tej sytuacji kanclerzem być nie może i zrezygnował z polityki.

Prezydent Niemiec Horst Köhler niespodziewanie podał się do dymisji po tym, gdy lewicowa opozycja wytoczyła przeciw niemu ciężkie działa o wielkomocarstwowe ciągoty, nawiązujące niemalże do okresu III Rzeszy. Poszło o jedno zdanie z wywiadu, którego Köhler udzielił w drodze powrotnej z Afganistanu, gdzie wizytował kontyngent żołnierzy Bundeswehry, w ramach misji ONZ. Prezydent stwierdził w szerszym kontekście, że chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa, normalizacji i stabilizacji, w tym także w ochronie interesów gospodarczych Niemiec. Zdaniem Köhlera, ta „bezpodstawna krytyka naraziła na szwank pełniony przez niego urząd i, wbrew namowom samej kanclerz Angeli Merkel o pozostanie na stanowisku, ogłosił rezygnację ze skutkiem natychmiastowym.

Przedwcześnie z urzędu ustąpił także następca Köhlera, prezydent Christian Wulff (CDU). W jego przypadku oskarżenia dotyczyły nadużywania władzy. Lista zarzutów wysuwanych także wobec jego żony, była długa: że korzystali z przelotów lotniczych i wielokrotnych urlopów na koszt zaprzyjaźnionych biznesmenów i znanego producenta filmowego, że od pewnego przedsiębiorcy wzięli półmilionową pożyczkę, notabene zatajoną przed parlamentem, że w ogóle prezydencka para miała słabość do różnorakich gadżetów, co więcej, że Wulff usiłował wywierać presję na media… Gdy w 2012 roku prokuratura wystąpiła z wnioskiem o odebranie prezydentowi immunitetu, pod presją własnej partii i opinii publicznej Wulff podał się do dymisji.

O lepkich rękach i skandalach obyczajowych niemieckich polityków można pisać książki. W niesławie skończył również kanclerz Helmut Kohl, „ojciec zjednoczenia”, którego nawet nie zaproszono na jubileuszowe uroczystości obalenia muru berlińskiego, a także jego przegrany kontrkandydat na szefa rządu Rudolf Scharping, były przewodniczący SPD i późniejszy minister obrony (w rządzie Gerharda Schrödera); powodem jego dymisji było to, że służbowym helikopterem poleciał pluskać się z kochanką w basenie, zamiast uczestniczyć w odprawie żołnierzy Bundeswehry z misją pokojową na tereny byłej Jugosławii. Skorowidz skompromitowanych nazwisk postaci ze świecznika niemieckiej polityki byłby bardzo długi. Co jednak istotne: winowajcy albo sami rezygnowali z zajmowanych stanowisk, albo byli do tego zmuszeni przez opinię publiczną i własne partie. Te ostatnie zdają sobie sprawę, że per saldo tracą na obronie czarnych owiec z własnych szeregów.

„System sprawiedliwości w Polsce jest zdemolowany. Senat jest redutą obrony praworządności i demokracji. Moją misją jest doprowadzić Senat do zwycięstwa nad autorytarnymi rządami Prawa i Sprawiedliwości i nie zejdę z tej drogi”,

zapowiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki w reakcji na wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu. Marszałek Tomasz Grodzki, kreujący się na polityczną ofiarę „na reducie obrony”, niemalże na podobieństwo rycerskiego Ordona, tymczasem otworzył swój spadochron, by uniemożliwić wyjaśnienie oskarżeń tych, którzy zmuszeni byli płacić, gdy przyjmował jeszcze w białym kitlu. Marszałek Tomasz Grodzki tym samym już wystawił jak najgorszą ocenę etyczną i moralną.

Na co liczy? Zapewne na przedawnienie, że partia – zgodnie z zasadą nietykalności posła Sławomira Neumanna, byłego szefa klubu parlamentarnego PO-KO, również z zarzutami – zapewni mu ponowny wybór na posła lub senatora z immunitetem, dzięki czemu przetrwa i raz na zawsze uniknie konsekwencji karnych.

Ma rację marszałek Grodzki w twierdzeniu, że „system sprawiedliwości w Polsce jest zdemolowany”, bo jest! Należy tylko dodać – zdemolowany dlatego, że tacy jak on i jemu podobni wciąż mogą w Polsce uchylać się od odpowiedzialności. Postulat wyłączenia z immunitetu spraw karnych wciąż pozostaje w sferze pobożnych życzeń.

(PS. W rzeczywistości bohaterska obrona reduty przez Juliana Ordona była fikcją literacką, wysadził ją wraz z Rosjanami kapitan Feliks Nowosielski.)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUczniowie  na kursie carvingu czyli jak rzeźbić w owocach i warzywach
Następny artykułZespół na rzecz Życia i Rodziny na Narodowy Dzień Życia