Nie udało się opozycji sejmikowej odwołać marszałka Artura Kosickiego. Podczas piątkowej nadzwyczajnej sesji zabrakło dwóch głosów.
W imieniu wnioskodawców i klubów Koalicji Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego Karol Pilecki mówił o współpracy, która się nie układa. 12 radnych, którzy podpisali się pod wnioskiem o odwołanie zarzucali m.in. promowanie referendum ogólnokrajowego za pieniądze województwa. Autopromocję przy tej okazji marszałka Kosickiego podnosił radny Pilecki.
W obronie zarządu stanął Łukasz Siekierko z PIS, który stwierdził, że nie zaszła żadna sytuacja do odwołania i pozytywnie ocenił 5 lat kadencji.
– Nie mam pretensji za założenie wniosku, ale o jego uzasadnienie – mówił marszałek Artur Kosicki. Zwracając się do radnych przypomniał, że od 2 lat uwzględnia wszystkie wnioski zgłaszane do zarządu. „Trudno o lepszą współpracę” – podsumował. Stwierdził, że zapora na granicy dotyczyła województwa podlaskiego.
Wnioskodawcom zarzucił podwójne standardy wskazując, że prezydent Białegostoku zachęcał do udziału w wyborach.
„Wniosek czysto polityczny” – stwierdził dodając, że nie ma powodów by odwołać ten zarząd.
Na 59. nadzwyczajnej sesji sejmiku obecni byli wszyscy radni. Na 30 głosujących w wyborach tajnych, troje oddało głosy nieważne. Za odwołaniem marszałka głosowało 16 radnych, a 11 było przeciwnych. Wniosek nie uzyskał kwalifikowanej większości – 18 głosów, która była konieczna do odwołania.
Klub radnych PIS ma 12 radnych.
Wniosek o odwołanie marszałka na sesji 27 października złożyło 12 radnych. Jego rozpatrywanie zaplanowano na 18 grudnia. Po koniec listopada dość nieoczekiwanie marszałek Artur Kosicki z 9-cioma radnymi PiS poprosił o nadzwyczajną sesję.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS