A A+ A++

Jego decyzję uchylił Sąd Okręgowy w Warszawie. – Stało się to tylko dzięki temu, że wciąż mamy niezależnych sędziów – zauważa adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy.

To PiS ograniczyło swobodę demonstrowania

– Przepisy nie pozostawiają pola do interpretacji. Wydarzenie cykliczne, niezależnie czy jest zgłoszone wcześniej, czy później, ma pierwszeństwo przed innym wydarzeniem – tłumaczył na konferencji prasowej Konstanty Radziwiłł. Poinformował na niej o powtórnej rejestracji Marszu Niepodległości jako zgromadzenia cyklicznego.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o zgromadzeniach, którą PiS uchwalił w 2016 r., zarejestrowanie wydarzenia cyklicznego oznacza, że ma ono pierwszeństwo przed wszystkimi innymi, które ktoś chciałby zorganizować w tym samym czasie i miejscu.

– Pamiętajmy, w jakich warunkach znowelizowano Prawo o zgromadzeniach, wprowadzając ten rodzaj zgromadzeń. Była to odpowiedź obecnej władzy na tzw. kontrmiesięcznice smoleńskie, a celem było ewidentnie ograniczenie obywatelskiej swobody demonstrowania i uprzywilejowanie grup sprzyjających rządowi – zauważa Michał Wawrykiewicz.

Nowe wydarzenie cykliczne można zarejestrować, jeżeli odbywało się ono przez ostatnie trzy lata. Poprzednia decyzja o nadaniu Marszowi Niepodległości statusu imprezy cyklicznej wygasała w tym roku. Władze Warszawy argumentowały, że Marsz Niepodległości nie może być już uznawany za imprezę cykliczną, bo rok temu z powodu pandemii nie było zgody na jego organizację. Formalnie Marsz Niepodległości się nie odbył. Skrajni nacjonaliści zorganizowali wtedy marsz, ale nielegalnie. Doszło do burd. Nacjonaliści zaatakowali m.in. sklep EMPiK-u w centrum stolicy, w okolicy którego toczyli regularną bitwę z policją. Do jednego z mieszkań w kamienicy, obok której przechodzili, wrzucili racę. Wybuchł pożar.

Marsz Niepodległości – cykliczne burdy, a nie zgromadzenia

Michał Wawrykiewicz podkreśla, że wojewoda miał narzędzia prawne, żeby odmówić rejestracji Marszu Niepodległości. – Zwracam uwagę na konstytucyjne i ustawowe pojęcie zgromadzenia. Jest to pokojowe zgrupowanie osób w celu wyrażania wspólnego stanowiska. Termin „pokojowe” jest tu kluczowy. Musi ono odbywać się z poszanowaniem zasad bezpieczeństwa, nie może zagrażać życiu, zdrowiu lub mieniu. W tym kontekście mówienie przez wojewodę, że zaistniały warunki do zgromadzenia cyklicznego określone w art. 26a ustawy (prawo o zgromadzeniach) jest chyba jakimś ponurym żartem – tłumaczy Wawrykiewicz.

Konstantemu Radziwiłłowi bitwy z policją jednak nie przeszkadzały. Nie zwracał też uwagi na argumenty władz Warszawy, że Marsz Niepodległości nie może być ponownie uznany za cykliczny, bo rok temu formalnie się nie odbył (nacjonalistów do centrum Warszawy ściągnął wtedy Robert Bąkiewicz, a nie Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, którego jest szefem).

W tej sytuacji warszawski ratusz musiał cofnąć zgodę na zgromadzenie Grupie 14 Kobiet z Mostu, która wcześniej zgłosiła wydarzenie, mające się odbyć 11 listopada, na tej samej trasie, co Marsz Niepodległości.

Ratusz przekazał jednak sprawę do sądu, który przyznał mu rację. Prezydent Warszawy podczas konferencji prasowej zorganizowanej po decyzji sądu zapowiedział, że władze miasta będą badały możliwość przywrócenia zgody na zgromadzenie Grupie 14 Kobiet z Mostu.

Władza łaskawa dla Bąkiewicza

Robert Bąkiewicz na decyzję sądu zareagował alergicznie. „Skandal! W trakcie uzasadnienia wyroku sędzia Andrzej Sterkowicz nie reagował na sytuację, w której nasz pełnomocnik zgłaszał, że w trybie połączenia cyfrowego nie słyszymy uzasadnienia decyzji ze względów techn. (przerywanie dźwięku). Prosiliśmy o przerwę. Sąd miał nas w nosie!” – napisał Bąkiewicz na Twitterze. A potem zaatakował sędziego: „Sędziowska kasta w najgorszym wydaniu. Decyzję wojewody mazowieckiego ws. #MarszNiepodległości uchylił sędzia Andrzej Sterkowicz. To syn Czesława Sterkowicza, który był na liście Antoniego Macierewicza w związku z wykonaniem uchwały lustracyjnej”.

– Społeczeństwo dostało ważny sygnał, że wciąż mamy niezależnych sędziów, którzy wydają wyroki wbrew temu, czego oczekuje władza. Nie mam jednak wątpliwości, że teraz ten sędzia może się spodziewać szykan, a nawet represji – mówi Michał Wawrykiewicz.

Organizatorzy Marszu Niepodległości mogą się odwołać do sądu apelacyjnego. Będzie miał on 24 godz. na rozpatrzenie sprawy i od jego postanowienia nie ma już odwołania.

Narodowcy prawdopodobnie spróbują zorganizować marsz bez względu na postanowienia sądów. Co wtedy? Rafał Trzaskowski podczas swojej konferencji tłumaczył, że miasto nie ma możliwości interweniowania w takiej sytuacji. – Sprawa jest w rękach policji – mówił Trzaskowski.

Trudno przewidzieć, jak zachowa się policja, która wiele razy już pokazała, że jest zależna od obozu rządzącego. A ten ostatnio jest bardzo łaskawy, a nawet hojny dla nacjonalistów Bąkiewicza – m.in. wspiera ich milionowymi dotacjami.

Czytaj też: Niemieccy prawicowi ekstremiści „pilnują” granicy przed migrantami. Są uzbrojeni

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoznań: Czy na pewno będzie fotoradar na Hetmańskiej?
Następny artykułSzydło odpowiada na decyzję TSUE ws. Polski