A A+ A++

Marquez w maju przerwał sezon, by poddać się kolejnej operacji prawego ramienia, kontuzjowanego jeszcze w trakcie kampanii 2020. Sześciokrotny mistrz świata królewskiej klasy wrócił do rywalizacji podczas Grand Prix Aragonii, ale z wyścigu wycofał się już na pierwszym okrążeniu na skutek uszkodzeń motocykla, do których doszło po pechowej kolizji z Fabio Quartararo.

W Japonii było dużo lepiej. Marquez w mokrych kwalifikacjach uzyskał najlepszy czas. Po starcie stracił kilka pozycji, ale ostatecznie finiszował na czwartym miejscu.

W rozmowie z mediami Hiszpan ujawnił, że po raz pierwszy od dawna nie czuł bólu w prawym ramieniu.

– Jestem bardzo zadowolony, ponieważ był to solidny wyścig – powiedział Marquez. – Bardzo konsekwentny. A najważniejsze jest to, że nie czułem bólu.

– Ramię jest trochę nierozruszane, jestem zmęczony, ale na ból się nie uskarżam. Dla mnie to najważniejsze i dlatego mogłem w końcówce zaatakować Miguela Oliveirę. Od dawna nie było tak, bym czuł, że mogę zaatakować kogoś na ostatnich okrążeniach. Zwykle pojawiał się ból i trudno było utrzymać koncentrację.

– Dziś jednak bólu nie czułem. Tylko zmęczenie. Wszystko było pod kontrolą.

Marquez przyznał, że coraz lepiej czuje się na motocyklu. Zaznaczył jednak, że charakterystyka toru Motegi – areny Grand Prix Japonii – nieco zamaskowała obecne słabości maszyny Hondy.

– Oczywiście, pewność siebie jest coraz większa. Musimy jednak pozostać spokojni, ponieważ, jak już mówiłem, tutaj mniej odczuwaliśmy nasze słabości. Dlatego też, byłem szybki już od FP1, gdyż mogliśmy jeździć niemal tak samo ustawionym motocyklem jak w Aragonii.

– Byliśmy jednak bliżej innych, a to sporo pomogło. Na pojedynczym okrążeniu nie jestem daleko od stylu, w jakim chcę jeździć. Nie dzieli mnie dużo, ale nadal mogę popracować nad lepszym zachowaniem tempa i kontrolą nieoczekiwanych momentów jak drgania hamulców czy podczas zmian kierunków.

– To dopiero drugi wyścig. Przed nami Tajlandia, Australia, Malezja i Walencja. Prawdą jest, że był to dobry weekend. Prawdą jest też, że deszcz pomógł mi w sobotę. Zachowałem świeżość i mogłem zdobyć pole position. Będę szczery – w normalny weekend byłbym siódmy, ósmy czy dziewiąty, a nie czwarty.




akcje


komentarze

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł19-latka uderzyła w drzewo po pijaku
Następny artykułHimalaistka zaginęła tuż pod szczytem Manaslu. Pogoda utrudnia poszukiwania