A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Wiemy, że mamy potencjał, umiejętności i jak z nich korzystać. Przy pracy sportowej, jaką wykonujemy, potrafimy to przełożyć na boisko i na wyniki. Miejsce, które zajmujemy po pierwszej rundzie odzwierciedla nasze zaangażowanie we wszystkie czynniki, które mają wpływ na końcowy rezultat – powiedział Mariusz Wlazły, skrzydłowy Trefla Gdańsk.

Na półmetku rundy zasadniczej Trefl Gdańsk zajmuje piąte miejsce, a to oznacza, że zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski. W pierwszej części sezonu przytrafiły mu się słabsze mecze, ale zazwyczaj wygrywał z przeciwnikami w swoim zasięgu, co umożliwiło mu znalezienie się w górnej części stawki. – Nasza pozycja w tabeli jest wynikiem naszej ciężkiej pracy, którą wykonaliśmy na treningach, jak i przygotowaniach psychologicznych do każdego spotkania. Wiemy, że mamy potencjał, umiejętności i jak z nich korzystać. Przy pracy sportowej, jaką wykonujemy pod nadzorem sztabu, potrafimy to przełożyć na boisko i na wyniki. Miejsce, które zajmujemy po pierwszej rundzie odzwierciedla nasze zaangażowanie we wszystkie czynniki, które mają wpływ na końcowy rezultat – powiedział skrzydłowy ekipy z Pomorza, Mariusz Wlazły.


Mimo że jest on nominalnym atakującym, a na przyjęciu po raz ostatni grał 9 lat temu, to sytuacja zdrowotna w zespole zmusiła go do gry właśnie na przyjęciu. Ze składu wypadł bowiem Piotr Orczyk. – Jestem atakującym, ale rola przyjmującego jest mi bliska. Jestem na tyle uniwersalnym zawodnikiem, że w tej sytuacji, w której się znajdujemy, mogę pomóc kolegom na tej pozycji. Myślę, że to pozwala im spokojnie pracować, a w razie urazów nie muszą za wszelką cenę grać, tylko mogą ze spokojem odpocząć i przygotować się, by być w pełni sił na kluczowe spotkania, bo mamy alternatywę na tej pozycji – przyznał zawodnik, który ostatnio rozegrał 500. Mecz w PlusLidze.

Zdaje on sobie sprawę, że być może na pozycji przyjmującego będzie musiał grać do końca sezonu. – Kontuzja Piotrka Orczyka jest na tyle poważna, że jeśli wróci na koniec sezonu to byłoby super, ale wiemy, że zerwane więzadła wymagają długiej rehabilitacji. Obecnie w zespole mamy 3 przyjmujących i na razie tak ma zostać. Siłą rzeczy mogę być potrzebny na dwóch pozycjach, zarówno atakującego, jak i przyjmującego. Chciałbym jednak wyróżnić Aliakseja Nasewicza, który ma duże umiejętności, które pokazał w jednym z meczów i też pomaga nam, jak może w pozycji atakującego. Na tej pozycji mamy urodzaj, więc możemy sobie śmiało poradzić przy obecnej sytuacji – zaznaczył Wlazły.

Nie wybiega on myślami zbyt daleko w przyszłość, a koncentruje się na najbliższym przeciwniku. – Naszym celem jest każdy kolejny mecz. Naszą koncentrację i uwagę poświęcamy tylko i wyłącznie kolejnemu rywalowi. To właśnie każde kolejne spotkanie jest dla nas najważniejsze i będziemy się do niego przygotowywać, by zwyciężyć. Teraz przygotowujemy się już pod mecz z Barkomem Każany Lwów. Chcemy jak najlepiej zaprezentować nasze umiejętności i wygrać. Przed każdym meczem mamy taki mały cel, by podążać krok za krokiem – zakończył Mariusz Wlazły.

źródło: inf. własna, sport.trojmiasto.pl

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMłoda gwiazda na spotkaniu opłatkowym w urzędzie
Następny artykułRząd dopłaci do kredytów. Jest nowy program dla samotnych i dla rodzin. Są warunki