Mariusz Szczygieł to nad wyraz miła, elokwentna i ciekawa postać. Jak Mariusz Szczygieł mówi o sobie jest rozgadany, „jakby pracował na bazarze”, tyle tylko, że słucha się Go z najprawdziwszym zainteresowaniem. Jego książki chce się czytać bez przerwy, od deski do deski, wciągają, dają do myślenia, zaskakują, a wszystko w nich układa się w logiczną całość. Taka to wyśmienita literatura, którą można traktować arcy oryginalnie – np. rozdział zbioru reportaży „Gottland”zagrano we Wrocławskim Teatrze Lalek, a na płytach chodnikowych w Oświęcimiu umieszczono cytaty z tej książki.
W pracy reportażysty zachowuje się jak „porucznik Columbo” – lubi wracać do rozmówcy i dopytywać. Słucha tak, jakby był „najęty do słuchania”. Ma do tego niezwyczajny „dryg do pisania”, to gwarantuje mu liczne sukcesy i daje prestiżowe nagrody literackie. Jak mówi o sobie, prywatnie uchodzi za tłumaczącego sny, ale nie wedle sennika egipskiego, a wedle zawikłanych reguł psychologii. Jest czechofilem, autorem kilku bestsellerowych książek o Czechach. Zakończmy więc po czesku: z tego miłego spotkania „ponauczeni jest”, a więc czegoś istotnego się dowiedzieliśmy.
Ela Bigas
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS