Mariusz Szczygieł od wielu lat jest reporterem “Gazety Wyborczej”, jak i autorem książek m.in. “Nie ma”, “Gottland”, “Zrób sobie raj”. Szeroką popularność przyniósł mu pierwszy talk show w Polsacie “Na każdy temat”. Dziś jest również jednym z założycieli Polskiej Szkoły Reportażu, wydawnictwa Dowody na Istnienie oraz księgarni Wrzenie Świata.
Od kilku dni Szczygieł przebywa w Paryżu. Na Instagramie opisał uliczną scenę, której był świadkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
“Człowiek leżał na środku jezdni. Wyglądał na Polaka (na ulicy przy koszu na śmieci siedział inny podpity i mamrotał do niego po polsku), ale nie miałem pewności. Stanąłem, biłem się z myślą, czy do niego podejść, bo wydawał mi się pijany, […] nie zdążyłem tej potyczki wygrać i powiedzieć sobie, że pijany nie może jednak leżeć między jadącymi samochodami, bo ubiegł mnie Anioł. Wszystko trwało może minutę” – napisał.
Na dowód zamieścił trzy zdjęcia, na których widać leżącego człowieka oraz mężczyznę w kapłańskiej szacie, który odprowadza zbłąkanego do kościoła. Reporter dostrzegł w tej historii głębszy wymiar. Postanowił się nim podzielić, skoro “Kościół usiłuje wcisnąć się też w jego osobiste życie”.
“To dla mnie symboliczny obraz. Bo tak widzę rolę Kościoła katolickiego w naszym życiu. Także w życiu Polski. (…) A więc Kościół – jak w tej scenie, rozegranej w niedzielę na paryskim placu – nie powinien nikogo do niczego zmuszać. Nie powinien manipulować. Nie powinien wtrącać się ani do życia osobistego, ani do polityki. Powinien tylko wysyłać Anioły. Tam, gdzie są potrzebne” – podsumował Mariusz Szczygieł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS