Mariusz Kruk ma dopiero 30 lat. Niestety, jego życie załamało się po wypadku samochodowym w Niemczech. Kilka miesięcy spędził w szpitalu, ale nie był ubezpieczony. Rodzina potrzebuje pomocy w zbiórce pieniędzy na leczenie i rehabilitację.
Mariusza Kruk z Żarek Wielkich (gm. Trzebiel) miał poważny wypadek samochodowy w Niemczech. Życie jego oraz najbliższych zmieniło się o 180 stopni dokładnie 25 czerwca, kiedy samochód, którym jechał, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. W jednej chwili jego świat się zawalił.
– Stan syna był bardzo ciężki – opowiada mama Mariusza, Ryszarda Kruk. – Przez 1,5 miesiąca lekarze utrzymywali go w stanie śpiączki farmakologicznej. Trafił do kliniki anestezjologi w Dreźnie. Lekarze walczyli o jego życie. Musieli otworzyć jego czaszkę.
Uszkodzony mózg
Obrażenia Mariusza były bardzo poważne.
– Mariusz miał obrzęk mózgu, krwotok śródmózgowy, otwarte urazowe uszkodzenie mózgu, urazowy krwiak podtwardówkowy, złamanie szczęki i części skalistej skroniowej, złamanie nosa, złamanie gałęzi żuchwy i trzonu, złamanie obojczyka, złamanie wyrostka kruczego łopatki, złamanie żeber, zmiażdżenie płuc, naderwanie nerki, pękniecie wyrostka stawowego dolnego kręgu szyjnego, zakrzepicę żył – wylicza mama Mariusza.
Mariusz przeszedł też przez sepsę spowodowaną bakterią coli. Lekarze musieli mu usunąć część pokrywy czaszki, żeby zmniejszyć obrzęk mózgu. Gdy obrzęk się zmniejszył, lekarze znów wszczepili mu kość czaszki.
– Mariusz ze szpitala został wypisany po dokładnie dwóch miesiącach, 26 sierpnia. Dostał skierowanie na rehabilitację do kliniki Bavaria Kreischa, był tam do końca września. Ze względu na niepotwierdzenie ubezpieczenia przez polski NFZ, klinika odwiozła Mariusza z dnia na dzień do domu. Zostaliśmy z tym wszystkim sami – mówi pani Ryszarda.
Potrzebuje pomocy
Mariusz w chwili wypadku nie był ubezpieczony w Niemczech. A koszty leczenia są ogromne. Rodzina musi zapłacić za hospitalizację i rehabilitację w Niemczech oraz zapewnić środki na leczenie w Polsce.
– Mariusz potrzebuje całodobowej opieki, praktycznie nie mówi. Nie pamięta też wszystkiego – mówi pani Ryszarda. I dodaje: – Straciłam pracę przez epidemię koronawirusa, utrzymuję się z zasiłku. Przez to, że Mariusz nie był nigdzie zatrudniony w czasie wypadku, musimy opłacać prywatne ubezpieczenie. To 472 zł i 38 groszy każdego miesiąca. Ponadto trzeba pokryć koszt leczenia w Niemczech, gdzie samo przetransportowanie helikopterem do szpitala kosztowało 4 tysiące euro, a tego żadne ubezpieczenie nie pokrywa – żali się.
Rodzina otrzymała też fakturę ze szpitala. Do tego dochodzą koszty przetłumaczenia kilkunastu stron dokumentacji medycznej z niemieckiego na polski, aby lekarze mogli skutecznie kontynuować leczenie w Polsce.
– Udało nam się już zebrać 11 tys. zł. Ale to wciąż za mało, by zapłacić choćby za helikopter, bo przy obecnym kursie euro to ponad 18 tys. zł. Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazano nam przy zbiórce do tej pory. Liczy się dla nas każda złotówka. Przed nami długa droga, zanim uda się postawić mojego syna na nogi – apeluje R. Kruk.
Pomóż Mariuszowi po wypadku.
Konto do wpłat na rzecz Mariusza Kruka znajduje się na stronie: www.zrzutka.pl |
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS