Maciej Drzażdżewski: Swoją najnowszą płytę zatytułowałaś „Siniaki i cekiny”. Czy aby móc założyć na siebie mieniące się w blasku świateł cekiny, trzeba się najpierw trochę obić?
Margaret: Kolejność może być inna, ale z moich doświadczeń wynika, że to zawsze kołem się toczy. Zazwyczaj podczas tej dobrej fazy, którą symbolizują cekiny, nabijam sobie sporo siniaków i potem staram się z tego jakoś wykaraskać. Później znów docieram do fazy cekinów, które popychają mnie do przodu.
Cała ta płyta jest o sinusoidzie, którą osobiście traktuję jako całość doświadczenia. Droga do tych cekinów wiedzie przez mnóstwo porażek i bólu. Podobnie też w siniakach bywa dużo dobrych momentów. Staram się traktować to jako jeden proces.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS