Sukcesję w firmie rodzinnej trzeba rozpatrywać w dwóch aspektach. Po pierwsze majątkowym. Uważam, że w przeszłości regulacje prawne nie ułatwiały przekazywania firmy spadkobiercom w bezpieczny dla firmy sposób, tak aby zapewnić ciągłość jej funkcjonowania. Dlatego podczas kongresu w Nowym Sączu w 2014 r. byłem inicjatorem zmian prawnych, które właśnie wchodzą w życie i pomogą uregulować współzależność pomiędzy spadkobiercami a firmami rodzinnymi.
Po drugie sukcesja w zakresie zarządzania firmą. W naszym wypadku już dzisiaj firma zarządzana jest przez profesjonalnych managerów, którzy podzielają nasze wartości i kulturę. W tej chwili są to osoby spoza rodziny. Przynależność do rodziny w firmach rodzinnych nie musi stanowić kryterium w doborze kadry zarządzającej.
Czytaj też: Zaczynali w przydomowej kotłowni. Potem przejmowali największe polskie marki
Gdzie jest w tym wszystkim Marek Roleski?
Ja już jestem na emeryturze. Jestem też dostępny w firmie dla osób bezpośrednio nią zarządzających. Mam wielką przyjemność z tego, że osoby te korzystają z mojego doświadczenia, łącząc je ze swoim nowym podejściem.
Pana doświadczenie w biznesie obejmuje już pół wieku. Wiele przez ten czas się w Polsce zmieniło. Kiedy najtrudniej było prowadzić firmę, a kiedy sprawiało to największą satysfakcję?
W ciągu ostatnich 50 lat były dwa trudne dla mnie momenty w byciu przedsiębiorcą. Oba z podobnego powodu, chociaż ich źródło było zupełnie inne. Jeden to stan wojenny, a drugi to lockdown w czasie COVID-19. W obu przypadkach regulacje państwowe destabilizowały normalne prowadzenie firmy, zaburzając naturalne procesy regulujące rynek. To było sześć najtrudniejszych lat w mojej działalności. Poza tymi okresami zawsze miałem wielką radość z prowadzenia firmy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS