Wypływasz sam na dalekie rejsy?
Zdarzało się wyskoczyć łódką samotnie do Helsinek albo do Kopenhagi, miałem też okazję startować w samotniczych regatach, jest takie legendarne trofeum – Puchar Poloneza. Oczywiście to „na wodzie solista” nie jest do końca prawdą, bo nałogowo pływam także z rodziną i swoimi ziomkami od pływania, zarówno rekreacyjnie, jak i regatowo.
Dlaczego zacząłeś pływać solo?
Był to zupełny przypadek. W Szczecinie klasyczną trasą, jaką się przepływa, jest rejs do Kopenhagi. Trwa trochę ponad 30 godzin, można sobie więc tam popłynąć na weekend. Jakieś 10 lat temu umówiłem się z kolegami na wspólny rejs do Kopenhagi, a potem mieliśmy pływać przez dwa tygodnie i wspólnie wrócić. Niestety, kiedy byłem już w Świnoujściu, gdzie mieliśmy się spotkać, wszyscy koledzy mi się wysypali. Jednemu nie pozwoliła na wyjazd praca, innemu rodzina i zostałem sam z potencjalnie zmarnowanym urlopem.
I co zrobiłeś?
Bardzo rozczarowany stwierdziłem wtedy, że nikt nie zepsuje mi tych wakacji i – nie mówiąc nic rodzinie – popłynąłem do Kopenhagi sam.
To właśnie wtedy odkryłem, że samotne żeglarstwo to zupełnie inna kategoria pływania – zarówno w wymiarze sportowym czy turystycznym, jak i emocjonalnym. Najszybciej można je porównać do hardcorowej wspinaczki górskiej. Cały czas jest się w trybie czuwania. Adrenalina, która wytwarza się podczas samotnego pływania w trybie przetrwania, wręcz uzależnia.
Twój jacht ma autopilota?
Ma, więc paradoksalnie żegluje się na nim w pojedynkę całkiem komfortowo. Od czasu tego pierwszego samotnego rejsu wybrałem się też sam do Helsinek, robiąc pętle dookoła wschodniego Bałtyku, i dwa razy byłem w Kopenhadze i MalmÖ, robiąc kółko wokół zachodniej części, Bałtyk mam jako tako zwiedzony. W planach na najbliższe lata zostaje północna część z Zatoką Botnicką i Sztokholmem. Po wielu latach w końcu wystartowałem też w samotnych regatach Poloneza w 2021 roku. To było mocne przeżycie i w kolejnym roku nie miałem ochoty startować ponownie, ale w tym roku myślę, żeby na nie wrócić.
Dużo jest takich regat?
Trochę jest, ale to bardzo niszowe zawody. Regaty Samotnych Żeglarzy o Puchar Poloneza były pierwszą taką imprezą w Polsce. Od kilku lat są organizowane w sierpniu przez Klub Żeglarzy Samotników, który ma siedzibę u nas w Marinie Club, w tym samym miejscu co YKP Szczecin. To wydarzenie zapoczątkował pojedynek Kazimierza „Kuby” Jaworskiego i Jerzego Siudego, dwóch legendarnych żeglarzy i konstruktorów ze szczecińskiej jachtówki, na początku lat 70. Po koleżeńsku ścigali się ze Świnoujścia dookoła Bornholmu i z powrotem. Co ciekawe, do dzisiaj nie wiadomo, kto ten pierwszy pojedynek wygrał, bo panowie nigdy tego wyniku nie ujawnili. W kolejnym roku wyścig został uregulowany zasadami regatowymi i takich śmiałków pojawiło się więcej. Jest jeszcze w Polsce inna duża impreza dla samotników – Wielka Żeglarska Bitwa o Gotland. To już absolutne szaleństwo, bo trasa jest o wiele dłuższa, a regaty odbywają się w październiku. Ja na razie nie czułem potrzeby siłowania się z Bałtykiem o takiej porze roku, to jednak za duży hardcore.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS