A A+ A++



fot. PressFocus


– Nie zwracajmy uwagi na to, jak teraz gramy, bo z meczu na mecz będziemy prezentować się coraz lepiej. W nosie z Ligą Narodów. Nie ma znaczenia czy my ją wygramy, czy przegramy. Jesteśmy głodni sukcesu na igrzyskach olimpijskich – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki były środkowy reprezentacji Polski, Marcin Możdżonek.

Pierwsze przetarcie w tym sezonie

Za nami pierwszy turniej Ligi Narodów, w którym Polacy wygrali 3 mecze i ponieśli 1 porażkę (https://siatka.org/wyniki/siatkarska-liga-narodow/). Jak pan oceni ich występ w Antalyi?

Marcin Możdżonek: – Oceniam ten występ bardzo pozytywnie. Momentami graliśmy naprawdę świetnie. Oczywiście, jak to Nikola Grbić ma w zwyczaju, ułożył sobie pewien plan. Zawodnicy z góry wiedzieli, w których meczach będą grali. Było mało zmian, czyli wszystko było tak, jak zdążyliśmy przyzwyczaić się w poprzednich latach.

Za wiele nie mieliśmy do powiedzenia w meczu ze Słoweńcami.

– Przegraliśmy mecz ze Słoweńcami, ale nie jest to powód do niepokoju. Jest to jakiś mały dzwoneczek alarmowy, ale bardziej dla sztabu szkoleniowego niż dla nas – kibiców, ponieważ ten mecz i tak nie miał żadnego znaczenia. Chociaż Słoweńcy nie grali swojej najlepszej siatkówki, a i tak wygrali z nami 3:0 i to jest zastanawiające.

Bo ten rywal nam trochę nie leży…

– Ten rywal nam trochę nie leży, ale jeśli przychodzi co do czego, to i tak go pokonujemy w kluczowych meczach. Chociaż powiedzmy, że Słoweńcy mają na nas jakiś sposób. Należy jednak pamiętać, że reprezentacja Słowenii w zasadzie w tym samym składzie gra od kilku ładnych lat, a my praktycznie każdy mecz rozgrywamy w zupełnie innym zestawieniu.

Widzi pan podobieństwa do poprzedniego sezonu, w którym też na początku przegraliśmy z Niemcami, a w pierwszym turnieju Ligi Narodów przytrafiła nam się jedna gładka porażka z Serbami?

– Oczywiście, można doszukiwać się pewnych podobieństw. One jak najbardziej zachodzą, ale nie zwracajmy uwagi na to, jak teraz gramy, bo z meczu na mecz będziemy prezentować się coraz lepiej. Najważniejsze będą igrzyska olimpijskie. W nosie z Ligą Narodów. Nie ma znaczenia czy my ją wygramy, czy przegramy. Jesteśmy głodni sukcesu na igrzyskach olimpijskich i wszyscy na nie czekamy. Martwię się tylko o to, aby wszyscy byli zdrowi i zdążyli wrócić ze swoją formą na turniej w Paryżu.

Grbić już podjął decyzję

A według pana Liga Narodów służy jeszcze Nikoli Grbiciowi do wyselekcjonowania składu na igrzyska olimpijskie?

– Od początku ubiegłego sezonu kadrowego wszystko jest już wyjaśnione. Nikola Grbić wie doskonale, kogo zabierze na igrzyska. Amerykanie już nawet zdążyli ogłosić swój skład. U nas też jest on już zamknięty. Jedynie jakieś względy zdrowotne czy katastrofalny spadek formy jakiegoś zawodnika, co jest raczej niemożliwe, mogą mieć wpływ na skład olimpijski. Nikola Grbić musi trzymać więc wszystkich w gotowości, bo na igrzyska pojedzie tylko 12 zawodników plus 1 rezerwowy.

A jak w takim razie oceni pan decyzję FIVB odnośnie tego trzynastego zawodnika?

– Taka sama sytuacja była u piłkarzy ręcznych na igrzyskach olimpijskich w 2008 roku. Oni mieli podobną zasadę, zgodnie z którą był jeden rezerwowy zawodnik, który mieszkał poza wioską olimpijską. Jest to bzdura, głupota, nieudolność FIVB i CEV oraz słabość siatkówki na tle innych sportów. Przykro się na to patrzy.

A wracając do Amerykanów, oni mają inny system przygotowawczy do igrzysk. Dla pana jest to zaskoczenie?

– Nie jest to dla mnie zaskoczenie. Amerykanie już tak wcześniej robili. Zawodnicy, którzy pojadą na igrzyska, idą swoim indywidualnym tokiem przygotowań. Na pewno teraz bardzo mocno pracują nad formą i tężyzną fizyczną, a w końcowej fazie będą dołączać do drużyny narodowej i będą grać coraz więcej w siatkówkę. Pamiętam jak przed igrzyskami w Rio Amerykanie przyjechali do nas zagrać kilka meczów w Lidze Światowej i wszystkie je przegrali. Wszyscy byli jacyś ociężali, napompowani, spowolnieni, a na igrzyskach w ćwierćfinale zmietli nas z boiska jak pyłek.

Drużyna gotowa na sukces

Dużo mówi się o igrzyskach. Poszczególne drużyny się na nie szykują. My też mamy spore aspiracje związane z tym turniejem?

– Aspiracje mamy jedne. Ma być medal i to najlepiej złoty. Takie są oczekiwania nie tylko kibiców, ale również zawodników.

Czyli kluczowe będzie podejście mentalne do tego turnieju?

– Wszystko będzie kluczowe. Musimy być gotowi fizycznie, taktycznie, mentalnie. Myślę jednak, że mamy po raz pierwszy drużynę, która jest gotowa na sukces w Paryżu.           

Zobacz również

Marcin Możdżonek: Będzie złoto

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWymiana źródeł światła w gminie Wieluń
Następny artykułKolejne podium dla Wiktorii Madejskiej i Zuzanny Wojdyły