Marcin Kącki to polski reporter. Redaktor “Gazety Wyborczej” i jej magazynów “Duży Format” i “Wolnej Soboty”. Napisał wiele ważnych i nagradzanych tekstów, chociażby o molestowaniu nieletnich chórzystów Poznańskiego Chóru Chłopięcego przez Wojciecha Kroloppa czy zarzuty kobiet dotyczące molestowania seksualnego w Samoobronie w artykule “Praca za seks w Samoobronie”. W 2007 roku otrzymał tytuł “Dziennikarza Roku”.
O Marcinie Kąckim głośno zrobiło się pod koniec ubiegłego tygodnia. W “Gazecie Wyborczej” ukazał się autobiograficzny tekst Kąckiego “Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem”. Dziennikarz opisał m.in. lata pracy w Poznaniu, problemy z alkoholem oraz relacje z kobietami. Przywołał akcję #MeToo i przyznał w tym kontekście, że przez lata źle traktował kobiety, choć nie ujawnił konkretnych wydarzeń. Na publikację Marcina Kąckiego odpowiedziała m.in. dziennikarka “Newsweeka” Karolina Rogaska, która w swoim poście opublikowanym na Facebooku napisała, że jest jedną z ofiar dziennikarza.
Marcin Kącki został w niedzielę zawieszony przez redakcję “Gazety Wyborczej”. Dziennikarza odsunięto od pracy z członkiniami i członkami redakcji. W opublikowanym oświadczeniu zapewniono, że do soboty “GW” nie miała “świadomości, że Marcin Kącki został oskarżony przez Karolinę Rogaską o napaść seksualną i że został on zawieszony przez Polską Szkołę Reportażu”.
Co dalej z Marcinem Kąckim?
Ewa Siedlecka z “Polityki” mówiła w poniedziałkowym Poranku Radia TOK FM, że redakcji “Gazety Wyborczej” zabrakło wyczucia, gdy Marcin Kącki przekazywał im tekst do publikacji. – Gołym okiem widać było, że sposób, w jaki Kącki próbuje się z tym wszystkim rozliczyć, nie jest taki, który ofiary mogłyby uznać za satysfakcjonujący. Kącki siebie postawił w centrum. Dodatkowo dzwonkiem alarmowym dla redakcji powinno być to, że pisał, iż molestował osobę od siebie zależną, studentkę. To mnie uderzyło – podkreślała Siedlecka.
Gościni Dominiki Wielowieyskiej zwróciła też uwagę, że tekst Kąckiego nie był – jak twierdzi autor – rodzajem wymuszonej spowiedzi, która miała nastąpić w wyniku rozmów z Ewą Wanat. Zmarła w grudniu była redaktorka naczelna TOK FM, przed śmiercią przeprosiła osoby, które mogły czuć się przez nią mobbingowane. – To było niezwykłe, bo nikt Ewy o to nie oskarżał. Ona sama czuła, że musi to zrobić. U Kąckiego cel mógł być inny. Rozmawiałam z nim, gdy pisał ten materiał i myślałam, że to będzie bardziej rozliczenie reportera. Trochę mi przykro, że użyto w tym kontekście Ewy Wanat – ubolewała Siedlecka.
Na sprawę Marcina Kąckiego warto też spojrzeć w szerszym kontekście. Mówił o tym dr Stefan Sękowski. – Ten tekst to romantyzowany obraz dziennikarza utracjusza. Jednak jest to też pewne usprawiedliwienie staczania się na dno, przy gonieniu za prawdą za wszelką cenę. Pewne wyobrażenie, że jeśli robi się coś ważnego, to może to usprawiedliwiać zaniechania. Bo ten typ tak ma: artysta, dziennikarza, reporter, że można mu więcej. Ale nie można, tak nie wolno – wskazał komentator z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Podkreślił przy tym, że jeśli Marcin Kącki dopuścił się czynów niezgodnych z prawem, to powinien odpowiedzieć przed sądem. Natomiast w ewentualnej dalszej pracy dziennikarskiej Kącki musi unikać moralizowania kogokolwiek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS