A A+ A++

Niedawno Adam Mandziara zrezygnował z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej Lechii Gdańsk. Z krótką przerwą rządził w gabinetach trójmiejskiej organizacji od 2014 roku. W ostatnich miesiącach wokół jego osoby nagromadziło się mnóstwo kontrowersji. Mandziara odniósł się do części z nich podczas Ligi Plus Extra na antenie Canal Plus Sport. 

– 19 sierpnia doszło do spotkania między przedstawicielem kibiców i mniejszościowych akcjonariuszy z prezesem Pawłem Żelemem. Poproszono prezesa Żelema o złożenie rezygnacji od następnego meczu. Dużo nad tym myślałem, aż pomyślałem sobie, że to dla mnie zbyt dużo. Moje odejście niczego w jego kwestii nie zmienia. Nie wiem, dlaczego miałoby zmieniać. W minionym sezonie zdobyliśmy czwarte miejsce. Finansowo osiągniemy wynik 2,7 miliona złotych na plusie. Nie o wszystkich obszarach działania klubu mogę powiedzieć, że funkcjonują dobrze, ale mogę tak powiedzieć o obszarach zarządzanych przez prezesa Żelema. Co z nowym właścicielem? Rozmawialiśmy z dwoma podmiotami. I dalej z nimi rozmawiamy. Ale klubu nie sprzedaje się jak auta. Chodzi o gwarancję, chodzi o sprawy finansowe, chodzi o wiarygodność. Pan Franz-Josef Wernze nie może pozwolić sobie na wpadkę z nowym właścicielem. Tu musi być wszystko załatwione we właściwy sposób. Opuścimy klub w jeszcze lepszym stanie niż go zostawialiśmy. Inna sprawa, że sytuacja w tabeli nie wzbudza zaufania potencjalnego kontrahenta. W Ekstraklasie są duże dochody z tytułu praw telewizyjnych, w I lidze – nie. Jeśli ktoś spojrzy w tabelę i będzie miał zainwestować grube pieniądze, to pewnie się zawaha – mówił Mandziara.

Były przewodniczący rady nadzorczej Lechii Gdańsk zdradził, że w przyszłym tygodniu Lechia Gdańsk zaprezentuje nie tylko nowego trenera, ale też „jeszcze jedną osobę, która zajmie w klubie funkcję do spraw sportu”. Sugerował, że zwolnienie Tomasza Kaczmarka ściśle wiązało się z odebraniem opaski kapitańskiej Flavio Paixao. Tłumaczył również opieszałość w działaniach na rynku transferowym: – Nie sprzedawaliśmy zawodników. Pod koniec okienka transferowego otrzymaliśmy ofertę za Łukasza Zwolińskiego na ponad jeden milion euro i z tej propozycji nie skorzystaliśmy. Naszym zadaniem było utrzymanie kadry, która zajęła czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy, i wzmocnienie jej dwoma-trzema transferami. Tylko, że ta sama drużyna, która zdobyła czwarte miejsce, aktualnie gra na pięćdziesiąt procent swoich możliwości. 

Prowadzący Ligi Plus Extra spytali Mandziarę o kontrowersje związane z organizacją domowego meczu z Rapidem Wiedeń w eliminacjach do Ligi Konferencji i traktowaniem szeregowych pracowników Lechii Gdańsk.

– Na mecz z Rapidem przyszło 23 tysiące, więc sprzedaż nie szła idealnie. Gdyby miało przyjść więcej, to zapewne limit do 30 tysięcy byłby podwyższony. Inne sprawy? W ostatnich dniach czytałem mnóstwo hejt-newsów. Dywagacje, czy to odrzutowiec, czy to nie jest odrzutowiec, kto kurczaki kupuje, to jest poniżej jakiejś krytyki. Jak klub przegrywa czy jak drużyna przegrywa, to trzeba wyciągnąć brudy. Poprosiłem kadrową o wykazanie zaskarżeń pracowniczych wobec mojej osoby – nikt się na mnie nie skarżył, co ja mam więcej opowiadać?

Czytaj więcej o Lechii Gdańsk:

Fot. 400mm.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPentagon halts production of vaunted F-35 after discovering Chinese alloy is a critical component
Następny artykułWielkie kontrowersje w hicie Ekstraklasy. Pogoń i Lech mogą czuć się skrzywdzeni