A A+ A++

Manchester City jest o krok od kolejnego mistrzostwa Anglii. We wtorkowy wieczór drużyna Pepa Guardioli pokonała na wyjeździe Tottenham Hotspur 2:0 po golach Erlinga Haalanda. Z takiego wyniku cieszyli się kibice… jednej i drugiej drużyny.

Tomasz Galiński

Tomasz Galiński


PAP/EPA
/ NEIL HALL
/ Na zdjęciu: Manchester City pokonał na wyjeździe Tottenham i mocno przybliżył się do mistrzostwa Anglii

Kibice Manchesteru City cieszyli się z faktu, że ich piłkarze udźwignęli ciężar i wygrali arcyważny mecz w Londynie. Fani Tottenhamu byli zadowoleni z innego powodu – otóż wygrana “The Citizens” oznacza, że zmalały szansę na mistrzostwo Arsenalu, a więc odwiecznego rywala “Kogutów”.

Wygraną zapewnił drużynie gości niezawodny duet – podawał Kevin De Bruyne, a piłkę z bliska wepchnął do pustej bramki Erling Haaland, dla którego było to 26. trafienie w Premier League w tym sezonie. Norweg jest już praktycznie pewny kolejnej korony króla strzelców, zwłaszcza że w doliczonym czasie dorzucił drugą bramkę z rzutu karnego.

Goście podkręcili tempo w drugiej połowie. W przekroju całego drużyna Pepa Guardioli była zespołem lepszym i trudno kwestionować to zwycięstwo. Tottenham wypracował sobie niewiele szans i za bardzo nie miał argumentów, by cokolwiek ugrać.

Na kolejkę przed końcem sezonu Manchester City ma dwa punkty przewagi nad Arsenalem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz, jak strzelają kobiety. Co za gol

Całe szczęście, że mecz piłkarski trwa 90 minut. Pierwsza połowa? Do zapomnienia. Słaba, niewiele się działo (oba zespoły oddały po jednym celnym strzale). Naprawdę nie było na czym zawiesić oka. Zachwycać mogli się jedynie kibice przesuwania, pressingu. Plus oczywiście fani Arsenalu. Dla nich bezbramkowy remis do przerwy był wręcz wymarzony.

Tyle tylko, że niedługo po zmianie stron Manchester City strzelił gola i trochę uspokoił sytuację na boisku. Oczywiście nie był to wybitny mecz tego zespołu, natomiast koniec końców goście zrobili swoje i zasłużenie sięgnęli po komplet punktów.

Tottenham potrzebował trochę czasu, żeby się otrząsnąć. Sporo ożywienia wniósł Dejan Kulusevski, miał dwie dobre okazje w drugiej połowie, natomiast w obu sytuacjach powstrzymywał go Stefan Ortega, który zmienił Edersona mającego problemy po starciu z Cristianem Romero. Najlepszą okazję miał jednak Heung-min Son, który stanął oko w oko z Ortegą po błędzie Manuela Akanjiego. Koreańczyk powinien doprowadzić do remisu, lecz strzelił prosto w bramkarza. To zemściło się momentalnie, Jeremy Doku wywalczył rzut karny, a pewnym egzekutorem “jedenastki” okazał się Haaland i było po zabawie.

Tottenham Hotspur – Manchester City 0:2 (0:0)
0:1 Erling Haaland 51′
0:2 Erling Haaland (k.) 90+1′

Składy:

Tottenham: Gugliermo Vicario – Pedro Porro, Cristian Romero, Radu Dragusin, Micky van de Ven – James Maddison (90+2′ Mikey Moore), Rodrigo Bentancur (55′ Dejan Kulusevski), Pierre-Emile Hoejbjerg (85′ Oliver Skipp) – Pape Sarr (85′ Giovani Lo Celso) – Brenann Johnson, Heung-min Son.

Man. City: Ederson (69′ Stefan Ortega) – Kyle Walker, Manuel Akanji, Ruben Dias, Josko Gvardiol – Bernardo Silva, Mateo Kovacić, Rodri, Kevin De Bruyne (69′ Jeremy Doku), Phil Foden – Erling Haaland (90+5′ Julian Alvarez).

Żółte kartki: Bentancur, Sarr, Romero (Tottenham) oraz Kovacić, Foden, Bernardo Silva (Manchester City).

Sędzia: Chris Kavanagh.

Premier League

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTechnorattan – co warto o nim wiedzieć?
Następny artykułDlaczego warto inwestować w srebro?