A A+ A++

O tym, że produkcja i sprzedaż leków to nie jedyne zadania firmy farmaceutycznej. O tym jak Angelini Polska stara się ułatwiać pracę lekarzom w rozmowie z redakcją politykazdrowotna.com Pani Agnieszka Leszczyńska Dyrektor Angelini w Polsce

PZ: Pani Prezes, proszę przybliżyć naszym czytelnikom firmę, którą Pani prowadzi w Polsce.

Angelini Pharma Polska to oryginalna firma farmaceutyczna, sprzedającą głównie leki. Mam jednak przyjemność zarządzać firmą, która wprowadza najnowocześniejsze molekuły w niektórych jednostkach chorobowych. Jesteśmy wiodącą firmą w zakresie ochrony zdrowia, ze szczególnym uwzględnieniem obszaru ośrodkowego układu nerwowego (OUN): psychiatrii i neurologii. Angelini Pharma to pion farmaceutyczny Angelini Industries. Grupa rozpoczęła swoją działalność blisko 100 lat temu jako niewielkie laboratorium farmaceutyczne. Z biegiem czasu przekształciło się ono w wiodącą międzynarodową grupę specjalizującą się w produktach ochrony zdrowia, obecną na rynku farmaceutycznym i konsumenckim.

PZ: Jakie produkty są najistotniejsze w portfolio Państwa firmy?

Dynamiczny rozwój spółki nastąpił w latach 70-tych. Opracowana w naszych laboratoriach molekuła przeciw depresji jest do tej pory liderem leczenia depresji. To bardzo dobry antydepresant o trzech dodatkowych zaletach. Po pierwsze normalizuje sen, jest świetnym lekiem na bezsenność. Po drugie działa przeciw lękowo. Po trzecie jest bezpieczny, również ze względów kardiologicznych czy metabolicznych. Posiada jeszcze czwartą ważną zaletę, nie zaburza funkcji seksualnych. Wiemy od lekarzy i pacjentów, że to dla nich ważny obszar. 

Oczywiście nie jest to lek jest dobry dla wszystkich pacjentów z depresją. Powinien być stosowany wyłącznie dla odpowiedniego profilu pacjenta. Niemniej jednak to jest no pierwsze nasze złoto.

Drugie nasze złoto ukazało się na rynku niecałe 6 lat temu. To jest najnowsza cząsteczka na leczenie schizofrenii. Lek ten wspiera i buduje funkcje poznawcze, a także nie powoduje zaburzeń metabolicznych jak przy innych lekach na schizofrenię. Bezpieczeństwo leku podkreśla fakt, że jako jedyny lek na schizofrenię w Polsce jest zarejestrowany od 13 roku życia. W przypadku wszystkich pacjentów ważne jest nie zwiększanie masy ciała, ale szczególnie ważne w ocenie specjalistów, z którymi mamy kontakt jest to, żeby nastolatek nie tył. A przy wielu innych lekach pacjenci potrafią przytyć 10 – 15 kg i więcej.

I wreszcie nasz trzeci produkt, z którego jesteśmy bardzo dumni. Dokładnie rok temu dostaliśmy pozytywną decyzję refundacyjną, a niecałe 2 lata wcześniej została zarejestrowana najnowsza molekuła na padaczkę lekooporną. Epilepsja, jest bardzo trudną chorobą do leczenia, a lekooporna dostarcza jeszcze większych trudności zarówno lekarzom jak i pacjentom. W Polsce funkcjonuje ok 300 tys. osób chorych na padaczkę. Z tego ok 30% jest oporna na leczenie. Można założyć, że blisko 100 tys. osób w Polsce obawia się wyjść z domu z powodu choroby. Wyobraźmy sobie np. cały Koszalin, który siedzi w domu obawiając się, bo w każdej chwili może mieć atak epilepsji.

Padaczka lekooporna, to choroba trudna również społecznie. Interakcje między ludźmi są ograniczone, ludzie padaczką lekooporną boją sie pracować. Boją się oceniania przez innych, boją się stygmatyzacji wśród współpracowników. Z naszą nową molekułą jesteśmy w stanie pomóc 1/3 pacjentów z padaczką lekooporną, więc jest to ok 30 tys. osób. W niektórych kohortach, wskaźniki całkowitego braku napadów są lepsze i wynoszą nawet ponad 50%. Tyle osób, może wrócić do społeczeństwa, do pracy – po prostu do normalnego, codziennego życia dzięki postępowi medycyny.

Pamiętam, jak zaczęliśmy współpracować z neurologami około 2 lata temu, to usłyszeliśmy od nich, że interesuje ich lek, który nie tylko ograniczy ataki, ale najlepiej, gdy je całkowicie wykluczy, bo tylko wtedy pacjent może trafić do normalnego życia. Może poczuć się pewnie, może pójść do pracy, może wyjść z przyjaciółmi, może założyć rodzinę, w przypadku kobiety zajść w ciążę. I mieliśmy to szczęście dostarczyć tej grupie specjalistów, właśnie taki lek.

PZ: Produkcja i sprzedaż leków, to zadanie numer jeden dla firmy farmaceutycznej. Co poza tym, powinno być wpisane w zadania takiej firmy? Lub co dla Was jako Angelini jest specjalnie istotne?

Bardzo się cieszymy, że mamy w ofercie tak wspaniałe leki. Ale to nie wszystko. Jako firma farmaceutyczna mamy misję i w stosunku do lekarza i w stosunku do pacjenta. Mamy dostęp do dużo większej wiedzy. Z racji tego, że uczestniczymy w badaniach, prowadzimy badania jesteśmy obecni na najważniejszych światowych konferencjach, szukamy i obserwujemy najnowsze rozwiązania to powinniśmy się tą wiedzą dzielić. I tak robimy. Wspieramy również organizacje pacjentów i wraz z nimi walczymy ze stygmatyzacją chorób mózgu. Za kilka tygodni wprowadzimy na rynek aplikację, która będzie mogła być dostępna w każdym gabinecie lekarza pierwszego kontaktu. Będzie pomagała Lekarzom POZ w diagnozie i leczeniu depresji.

PZ: Czemu to tak istotne dla Angelini?

Proszę spojrzeć na statystyki. Jest nas w Polsce 37 mln mieszkańców. Depresja jest chorobą cywilizacyjną i wg ostatnich doniesień prof. Gałeckiego, krajowego konsultanta do spraw psychiatrii w Polsce ok 15 mln osób może zostać dotkniętych depresją lub zaburzeniami depresyjnymi. Lekarzy psychiatrów mamy 4 tysiące. Oczywistym jest, że nie każda osoba z problemami psychicznymi, które wydają się narastać z roku na rok, dostanie się do specjalisty.

W Polsce w zasadzie nie mamy już stygmatyzacji tej choroby. Ale jednak, gdy zaczyna ona dotykać nas osobiście, to zaczynamy się zastanawiać czy pójść do psychiatry czy nie? Co będzie jak mnie ktoś zobaczy, co sobie o mnie pomyśli? Dlatego dołożenie lekarzowi pierwszego kontaktu umiejętności diagnozowania i leczenia depresji byłoby bardzo ważne i pomocne dla społeczeństwa.

Rola lekarzy POZ rośnie skutecznie od dłuższego czasu. Lekarze pierwszego kontaktu dzięki tzw. opiece koordynowanej są wykwalifikowani w kardiologii czy diabetologii. Choroby mózgu to kolejny komponent, który powinni rozpoznawać. A niestety, na studiach choroby mózgu, są tylko małym elementem programu. Mózg jest najbardziej niepoznanym elementem naszego ciała. Tylko 40% pierwszych terapii pacjentów jest zakończona sukcesem. To jest metoda trochę prób i błędów, dobrania odpowiedniego leczenia. Lekarze POZ mogą czuć się skonfundowani i obawiać się tej dziedziny, ale potrzeby społeczna są tak wielkie i rosnące, że nie da się już dłużej uciekać od tego problemu.

PZ: I tu na pomoc ma przyjść aplikacja udostępniona przez Angelini?

Żeby zachęcić lekarzy POZ do diagnozowania pacjentów w zakresie chorób mózgu stworzyliśmy aplikację dla lekarzy, która niesamowicie usprawni im diagnostykę w tym obszarze. Aplikacja, opiera się na teście PHQ-9, który jest rekomendowany przez Ministerstwo Zdrowia. Pacjent musi odpowiedzieć na 9 pytań. Już na ich podstawie można wstępnie zdiagnozować, czy pacjent ma szansę mieć depresję. Przechodząc przez następne pytania, tworzy się profil pacjenta. Ważna jest płeć, wiek, BMI, inne schorzenia, przyjmowane leki. Pacjent jest pytany o bezsenność, gniew, wycofanie i inne symptomy. Pytania te bazują na rekomendacjach Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz „Dekalogu depresji” – podręczniku prof. Siwka, z którego korzysta większość osób i grona ekspertów z zakresu psychiatrii. Aplikacja podpowiada lekarzowi, które molekuły, podane w sposób alfabetyczny, mogłyby być przydatne w leczeniu danego pacjenta.

Dzięki tej aplikacji pomożemy lekarzom, którzy jak wiemy mają mało czasu na przyjęcie jednego pacjenta. Jeśli lekarz skorzysta z aplikacji, będzie miał gotowe pytania, usprawni to przebieg wizyty i skróci czas diagnozy depresji. Możemy dzięki tej aplikacji pomóc lekarzom w rozwoju, pozyskiwaniu wiedzy a także po prostu pomożemy im technicznie. Z drugiej strony zyska na tym pacjent. Sytuacja korzystna dla każdej strony będącej uczestnikiem systemu opieki zdrowotnej.

PZ: Czy edukacja tylko dla lekarzy jest przedmiotem zainteresowania Angelini?

Nie. Jeśli chodzi o edukację społeczeństwa, to prowadzimy ją stale w różnych obszarach. Pracujemy m.in. z organizacjami pacjenckimi. Zrobiliśmy dla nich warsztaty, żeby nauczyć ich, jak rozmawiać z decydentami, jak rozmawiać z pacjentem. Wiemy, że w tych stowarzyszeniach pacjenckich najczęściej są po prostu osoby, które chorowały lub chorują. Mają misję, ale nie zawsze w parze idą umiejętności np. komunikacyjne. Chcemy z pomocą obecnych i byłych pacjentów walczyć np. ze stygmatyzacją padaczki czy schizofrenii.  Ze stygmatyzacją depresji czuję, że sobie już dosyć dobrze radzimy, jest wiele akcji społecznych, wiele osób znanych i publicznych mówi głośno o depresji. Temat przestał być już tabu.

Natomiast jeśli chodzi o padaczkę to pracujemy, żeby osoby chore nie bały się wyjść ze swoich mieszkań. Mówić o swoich potrzebach, o sobie.

Przykładem jest wyprodukowany ostatnio film pokazujący rodzinę z dwójką dzieci. Te dzieci opowiadają, jak należy zareagować jak ktoś w naszym otoczeniu ma atak padaczki.  Jak ułożyć tę osobę. Co zrobić, jeśli po minucie atak nie przechodzi. Rozpoczęliśmy też współpracę z fundacją Epi-bohater, zarządzaną przez Alicję Lisowską, chorą na epilepsje. Alicja ma 8-letnią córkę, biega półmaratony, pracuje. Pokazujemy, że nawet przy tej chorobie można funkcjonować normalnie.  Warto zaznaczyć, że obecnie wiele firm pozwala pracownikom na pracę hybrydową, co może zachęcić osoby chore na padaczkę na podjęcie zatrudnienia.

PZ: Czy jest coś, co Wam nie wyszło w ostatnim roku?

Żałuję, że nie udało się w Europie i tym samym w Polsce zarejestrować lurazydonu na chorobę dwubiegunową zarówno dla dorosłych jak i u dzieci. W USA ta cząsteczka jest również tak zarejestrowana i pomaga ogromnej liczbie osób. Szkoda, bo to jest świetna i potrzebna. Możemy jedynie liczyć na ewentualną decyzję Ministerstwo Zdrowia o refundacji off-label, szczególnie w kategorii dziecięcej.  Niestety wiele leków, również i nasz, u dzieci są używane off-label. Specjaliści znając ich działanie, ordynują je, bo chore dzieci muszą czegoś używać. Natomiast używane są w ramach skomplikowanej procedury formalnej, dodatkowo są on pełnopłatne, co oznacza dodatkowe kolejne obciążenie miesięcznie, które rodzic musi wydać na leki dla dziecka.

.mch

Autor: Maciej Chyziak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiesamowity, pierwszy mecz o złoto, koszykarki rzuciły aż 187 pkt. Na razie Polkowice są bliżej mistrzostwa
Następny artykułRelacja z Zimowych Warsztatów Naukowych 2024 w Toruniu