Mały, ale za to jaki pojemny. Niewielki, ale długodystansowy. Rożnie go określano, ale trzeba przyznać, że zmotoryzował powojenną Polskę i obecnie wielu na niego patrzy z wielkim sentymentem. Mowa oczywiście o Polskim Fiacie 126p, którego zaczęto produkować dokładnie 51 lat temu. Niewiele osób jednak pamięta, że w Zielonej Górze była wystawa, gdzie prezentowano ten ówczesny diament szos.
Pierwszym etapem powojennej motoryzacji kraju była produkcja na warszawskim Żeraniu samochodu „Warszawa”. Ostatnie auto wyprodukowano 28 lutego 1973 roku i zaczęto bardziej skupiać się na produkcji Fiata 125p. Były to jednak duże i drogie, jak na ówczesne czasy, auta. Należało zacząć produkować coś mniejszego, popularnego i mającego powiew zachodu… Po wielu próbach, rozmowach licencyjnych postawiono na Fiata 126p. Pierwszy egzemplarz (choć z włoskich części) powstał w FSM 6 czerwca 1973 roku. Zaczął się boom na „malucha”, choć kosztował on… bagatela 69000 zł, co nie przeszkadzało chętnym na jego posiadanie! Nowy samochód na włoskiej licencji zaczął robić furorę w Polsce. Niewielki powiew zachodu, ale jakże ważny! Nic więc dziwnego, że samochody z dumą prezentowano w miastach rożnej wielkości. Także w Zielonej Górze.
Po uruchomieniu produkcji w lipcu 1973 roku do Zielonej Góry przyjechał jeden egzemplarz Fiata 126p. Ustawiono go na specjalnym podeście wystawowych w kinie „Wenus”, ogrodzono taśmami i zapraszano do oglądania. Zachwytom nie było końca, bo to kolejne auto polskiej motoryzacji, ale… prezentowany model nie był wyprodukowany w Polsce. Był to włoski egzemplarz ze zmienionymi na polskie emblematami. „Oryginalny” Polski Fiat na tylnym błotniku miał dodatkowy napis „Licencja Fiat”, a w zielonogórskim egzemplarzu go nie było. Wystawa została zorganizowana przez PKO, a to dlatego, że czasy PRL były dość ciekawe (z aktualnego punktu widzenia). Ludzie mieli pracę oraz pieniądze. Problem w tym, że towaru było mało. Podobnie z prezentowanymi Fiacikami. Aby kupić „malucha” należało dokonać przedpłat na talony, które realizowane były właśnie przez PKO, no i należało swoje odczekać.
Niemniej Polski Fiat 126p zmotoryzował zielonogórskie ulice. Wszędzie było ich mnóstwo, jak mrówek. Różniły się tylko tablicami rejestracyjnymi, a każdy posiadacz, to był „gość”. Nie było chyba w mieście osiedla, gdzie nie parkował „kaszlaczek”. Nic więc dziwnego, że w 1979 roku w tradycyjnej loterii Święta Prasy organizowanej przez „Gazetę Lubuską” do wygrania było kilka tych samochodów, które z dumą były prezentowane przed siedzibą redakcji. Z opowieści właścicieli można usłyszeć, że to było bardzo pojemne auto. W sam raz na wypad w góry jak i nad morze całą rodziną. Autko posiadało mnóstwo określeń, od maluszka, kaszlaczka po te mniej urocze jak Fatalna Imitacja Auta Turystycznego. Jakby nie było, to właśnie „maluchy” były najczęściej widywanymi autami na polskich szosach i w miastach.
Źródła:
-opracowania własne;
-archiwalne numery „Gazety Zielonogórskiej”, „Gazety Lubuskiej”, „Łącznika Zielonogórskiego”, int. mat. T. Czyżniewskiego;
-fot. Cz. Łuniewicza ze zbiorów Archiwum Państwowego w Zielonej Górze, B. Bugla ze zbiorów T. Czyżniewskiego, K. Pawlika.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS