A A+ A++

Opczowska i Łęski sądzili, że korespondent wróci z Ukrainy po kilku dniach. Stało się inaczej. Małgorzata nie ukrywa, że nie radzi sobie z poczuciem zagrożenia, na jakie narażony jest jej mąż. – Pamiętam tę chwilę z 24 lutego, gdy Jacek stanął w drzwiach w kamizelce kuloodpornej i pożegnał się ze mną i moim synem Maksiem. Byłam sparaliżowana, to było straszne, aż trudno mi to opisać słowami.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJoanna Parafianowicz: Wszystko zostanie po staremu
Następny artykułDwie firmy chcą naprawić Plac Wodny