Opczowska i Łęski sądzili, że korespondent wróci z Ukrainy po kilku dniach. Stało się inaczej. Małgorzata nie ukrywa, że nie radzi sobie z poczuciem zagrożenia, na jakie narażony jest jej mąż. – Pamiętam tę chwilę z 24 lutego, gdy Jacek stanął w drzwiach w kamizelce kuloodpornej i pożegnał się ze mną i moim synem Maksiem. Byłam sparaliżowana, to było straszne, aż trudno mi to opisać słowami.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS