A A+ A++

Ewangelia jest antyprzemocowa, Chrystus nie użył jej ani razu. Kościół sprzeciw wobec przemocy ma wpisany w DNA – mówi Małgorzata Bilska. W rozmowie z KAI wyjaśnia, czym jest przemoc, omawia profilaktykę przemocy, wskazuje wychowawcom, jak dostrzec problemy młodego człowieka, a także komentuje wprowadzenie elementów profilaktyki przemocy do programu lekcji religii.

Dawid Gospodarek (KAI): Ruszył projekt „Bezpieczni”, realizowany przez Fundację św. Józefa we współpracy z Komisją Wychowania KEP. Zgodnie z podstawą programową, do lekcji religii wprowadzone zostaną elementy profilaktyki przemocy seksualnej. Czy takie dodatkowe treści są w szkole potrzebne? Przeciwdziałaniu przemocy nie wystarcza, że na lekcji religii uczy się o Ewangelii i katolickiej moralności?

Małgorzata Bilska: – Ostatnie pytanie jest nieco retoryczne, równie dobrze można zadać to: przeciwdziałaniu przemocy seksualnej wobec dzieci i bezbronnych dorosłych w Kościele nie wystarczyło, że księża (rzadziej – świeccy) od dziecka uczyli się o Ewangelii, przeszli „sito” rozeznawania powołań i 5-6 lat formacji w seminarium, po czym latami pouczali nas na temat Ewangelii i moralności? W zdecydowanej większości przypadków to nie były przypadki pedofilii, która polega na zaburzeniu popędu seksualnego. Sprawcy byli zdrowi pod tym względem, to nie byli tzw. pedofile preferencyjni. Krzywdzili z innych powodów, a te działania to przemoc. Nieporozumieniem jest wpisane przemocy seksualnej tylko do obszaru przykazania VI Nie cudzołóż, bo przede wszystkim to łamanie V Nie zabijaj. Pora zmienić sposób myślenia: każda forma przemocy i agresji jest następstwem grzechu Kaina. Ona nie musi zabić bezpośrednio i wprost, często polega na zabijaniu… na raty. Form przemocy jest dużo, każda zabija godność osoby. Istnieje też mobbing – to „tylko” terror psychiczny. Nigdy nie zabije wprost, ale umie doprowadzić człowieka do samobójstwa.

W ostatnich latach papież zmienił prawo kanoniczne, zorganizowano system reagowania na sytuacje przemocy, zbudowano – także w Polsce – system wsparcia dla skrzywdzonych. Te działania dotyczą reagowania na zło, które już się wydarzyło. Intencją twórców programu „Bezpieczni” jest zapobieganie przemocy dziś i w przyszłości. Jest to zadanie profilaktyki. Kościół zwykle używa terminu „prewencja”, które kojarzy się z językiem policji. Ponieważ nie każde zachowanie niemoralne stanowi  przestępstwo w sensie prawnym, zdecydowanie optuję za terminem profilaktyka – tym bardziej, że jest on znany z programów profilaktyki przemocy w szkole, które nauczyciele znają od lat. Znamy też profilaktykę zdrowia, w tym – zachorowań na nowotwór.

Przejrzałem komentarze towarzyszące aktualnej dyskusji o wprowadzanych przez MEN zmianach w funkcjonowaniu lekcji religii w szkole. Okazuje się, że wiele osób dzieli się doświadczeniem przemocy właśnie na takich lekcjach, wymieniając np. narzucanie światopoglądu i brak otwartości na inne niż nauczyciela opinie czy przekonania uczniów, projekcje filmów o egzorcyzmach czy aborcji, wyśmiewanie przez katechetów różowych skrzyneczek (mających przeciwdziałać ubóstwu menstruacyjnemu) w szkolnych toaletach, publiczne krytykowanie wyglądu… Czy to przemocowe zachowania? 

– Trudno mi się odnieść do anonimowych słów w Internecie, nie znam konkretnych sytuacji. Warto dodać, że „na topie” jest oskarżanie katolików o stosowanie przemocy, odkąd w przestrzeni publicznej pojawiła się teoria patriarchatu. Przy okazji zdementuję popularne w Kościele tezy, że „ideologia gender” to neomarksizm. Współczesne, nowe ruchy społeczne, w tym ruch gender, są tak skrajnie różne w swoich założeniach, teoriach, organizacji, metodach walki i celach, od ruchu robotniczego z XIX w., że ten zarzut więcej zaciemnia niż wyjaśnia. Odrzuciły pojęcie prawdy obiektywnej, centralizm (nie ma partii) – i nie stosują siły fizycznej. To nie jest przemoc oparta na rozlewie krwi, torturach, łagrach itp. Gender nie jest też ateizmem, odrzuca religie „męskie”, propagując żeńską symbolikę, duchowość i mity. Baza społeczna to klasa średnia (a nie prości robotnicy), pewien sojusz lewicy i liberałów – przy czym nowa lewica akceptuje kapitalizm i demokrację. Celem jest tu obalenie patriarchatu zdefiniowanego jako kulturowy system męskiej władzy, dominacji i przemocy, w którym krzywda ma być normą.

Patriarchat to zarówno różne kultury tradycyjne, jak i religie oparte na władzy i symbolice męskiej (Ojciec i Syn takie są, chociaż Bóg nie ma płci), jak i marksizm! Starsze pokoleniepewnie pamięta plakaty z 3 głowami „ojców” komunizmu: Marksem, Engelsem i Leninem. Komunizm to ideologia patriarchalna, męska. W optyce genderowej, która staje się coraz bardziej popularna za sprawą mediów i Internetu, scentralizowany, zarządzany tylko przez mężczyzn Kościół, w którym ma miejsce przemoc seksualna, jest patriarchatem nawet gorszym od innych, bo legitymizuje, sakralizuje władzę jednej płci. Mamy do czynienia z ideologią ponowoczesną, która wyraża sprzeciw wobec narzucania, wymuszania i męskiej przemocy, programowo stosując strategie walki „soft” (miękkie) – z wnętrza kapitalizmu i demokracji. Choć agresji jest w niej mnóstwo, to ona jest „nie wprost”. I wymaga reakcji innej niż tradycyjne. Nie można być męczennikiem gender, bo jak? Łatwo być oskarżanym za to o przemoc. Tu role sprawców i ofiar systemu zostały obsadzone a priori. Jeśli Kościół jednoznacznie od przemocy się nie odetnie, nie określi się jako religia przeciwko niej, nie stanie po stronie każdej osoby skrzywdzonej, będzie lał wodę na ten młyn. Każdy jeden przypadek przemocy to… dowód na okrucieństwo patriarchatu.

A jak jest naprawdę? Ewangelia jest antyprzemocowa, Chrystus nie użył jej ani razu. Nie jest nią też wyrzucenie kupców ze świątyni, On nigdy nie uderzył człowieka. Kościół ma sprzeciw wobec przemocy wpisany w DNA. Faktem jest natomiast, że przez wieki nie był tego do końca świadomy, co kiedyś tak nie raziło. Po II wojnie światowej bardzo zmieniła się wrażliwość, brak akceptacji dla przemocy to znak czasu. Kościół musi się szybko uczyć innego sposobu komunikacji, przyciągać Dobrą Nowiną, radością, miłością, współczuciem, nadzieją itd. Pozytywem. Taki był w pierwszych wiekach. Docenić odkrycia psychologii i nauk społecznych, które przemoc mają od dawna przebadaną, opisaną, zdefiniowaną i zdiagnozowaną;poznać jej mechanizmy. Nie wystarczy mówić ogólnie o szacunku, tutaj konieczne są konkretne działania. Przemocy w różnych formach jest mnóstwo. Niedawno mieliśmy przemoc symboliczną wobec chrześcijan na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Wyśmiewanie, zawstydzanie, wyszydzanie, poniżanie tych, którzy wierzą w Chrystusa poprzez pewne przedstawienie Go w czasie Ostatniej Wieczerzy, jest przemocą. Jeśli ktoś nam wmawia, że intencje są inne i „tak się nam wydaje”, to jest to dziwnie bardzo typowe dla sprawców mobbingu. Przesadzasz, nic się dzieje. To żadne szykany! Gdyby ludzie znali mechanizm tej przemocy, umieliby się obronić. Wszystko jedno, czy przemoc stosuje katecheta, chemiczka, genderowy aktywista, kolega z pracy czy z klasy.

Czym w ogóle jest przemoc?

– Jest formą agresji. Agresja jest to świadome i celowe zachowanie fizyczne lub werbalne, które zmierza do wyrządzenia krzywdy lub szkody; jest skierowane przeciw komuś lub czemuś. Działać można na szkodę przedmiotów (wandalizm, niszczenie rzeczy), zwierząt (zadawanie im bólu), drugiego człowieka i siebie (autoagresja). O agresji mówmy wtedy, gdy istnieje równowaga sił między stronami. Łatwo o nią w rywalizacji, w konfliktach itp. Przemoc natomiast jest tym samym, ale w sytuacji przewagi jednej ze stron. Ona może mieć formę władzy (i zależności), wyższej pozycji społecznej, ale często polega na większej sile fizycznej, większej pewności siebie czy na przewadze liczebnej (grupa wobec outsidera). Sprawca dzięki przewadze ma zagwarantowaną bezkarność, może powtarzać zachowania, z czasem je eskalując. Dlatego przemoc seksualna jest po prostu przemocą. Sprawca ksiądz, dorosły, ma gigantyczną przewagę nad dzieckiem. Kiedy na to nałoży się autorytet księdza, Kościoła i władzę, jaką on dysponuje, mamy co mamy… Nierównowaga sił nie musi rzecz jasna prowadzić do przemocy, stanowi jednak czynnik ryzyka.

Przemoc może mieć charakter fizyczny, psychiczny, ekonomiczny, seksualny, ale też instytucjonalny czy symboliczny. Nie wolno lekceważyć przemocy psychicznej. Ona jest najbardziej powszechna, rany i blizny po niej zostają często na całe życie. A co kluczowe, towarzyszy innym formom przemocy i ma charakter inicjacyjny. Nikt nie zaczyna brać narkotyków od heroiny, a przemocy od bicia do krwi. Przemoc to stopniowe przekraczanie granic. Proces, który trwa w czasie.

Widzimy, że nawet wśród biskupów pojawia się coraz większa świadomość problemu, jakim jest przemoc w ogóle. Prymas Wojciech Polak zapowiedział wraz z abp. Tadeuszem Wojdą, przewodniczącym KEP, udział w kampanii „Dzieciństwo bez przemocy” organizowanej przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę… 

– To jest fantastyczna wiadomość. Powiedziałabym, że przełomowa, gdyż do tej pory polski Kościół nie zrobił żadnej kampanii w obronie dzieci. Robi dużo dla nienarodzonych, a od narodzin zostawia bezbronne niemowlę pod władzą absolutną rodziców. Jak ta władza jest czasem sprawowana, wiemy na przykładzie Kamilka z Częstochowy, którego imieniem nieformalnie nazwano ustawę w obronie dzieci. Kościół mocą prawa państwowego został zobligowany do wdrożenia przepisów chroniących dzieci, ale mentalność, wrażliwość, sama się nie zmieni. Albo na co dzień wykazuje się troskę o ludzi najmniejszych, najbardziej bezbronnych i zależnych, albo dajmy sobie spokój z żądaniem odpowiedzialności za dzieci nienarodzone, bo to wygląda mało wiarygodnie.

Według danych Rzecznika Praw Dziecka tylko w pierwszym kwartale 2024 r. bliscy dorośli zabili w Polsce ponad 30 dzieci. Ile dzieci żyje, bo ta przemoc „jeszcze” do doszła do morderczej eskalacji? Na szczęście chyba idą zmiany. Bp Wojciech Osial w wywiadzie „Kryzys w szkole to wezwanie do aktywności” jakiego udzielił mi dla Przewodnika Katolickiego (numer z 1 września 2024), publicznie zadeklarował, że do nowo tworzonej  podstawy programowej lekcji religii wejdzie profilaktyka przemocy rówieśniczej! Zatem trzymam Księdza Biskupa za słowo. Programy profilaktyki przemocy są w szkołach od lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Bazują na wiedzy o psychologicznych mechanizmach zachowań, umiejętności komunikacji, funkcjonowaniu grupy itp. Brak im podbudowy moralnej, etycznej. Zdarzały się okazjonalnie programy robione przez katolików, znam co najmniej jeden. Ale aż się prosi, żeby krytyka niemoralnej przemocy trafiła na lekcje religii, skoro są w niej kwestie pornografii, seksu przed ślubem itp. Katolicy nie mogą być bierni, stać obojętnie. Krokiem w stronę tej nowej wrażliwości, jest także książka, którą napisaliśmy z kard. Grzegorzem Rysiem „Drogi współczucia. Rozmowy o miłości do człowieka”, która ukaże się za miesiąc w Wydawnictwie Św. Wojciecha. Zaprosiliśmy do niej 18 świetnych osób, z którymi zastanawiamy się nad tym, czemu brak nam współczucia dla konkretnego człowieka i czym ono jest…. Nie jest litością, empatią ani miłosierdziem. W książce mówimy sporo na temat przemocy.

Dzieci potrafią być okrutne. Przemoc rówieśniczą chyba każdy pamięta z czasów szkolnych. Przemoc jest fizyczna, słowna, czasem pod przykrywką żartów czy jakichś rytuałów inicjacyjnych. To problem nie nowy. Czy jest możliwe systemowe przeciwdziałanie takiej przemocy? Co się w tej sprawie robi?

– Przemoc rówieśnicza jest powszechna, to problem społeczny. Państwo ma swoje strategie przeciwdziałania przemocy, na kilku poziomach. Przykład –  gminy dostają środki na profilaktykę uzależnienia od alkoholu, narkotyków, także profilaktykę przemocy, ze sprzedaży alkoholu (mówiąc ogólnie). Jest wiele działań lokalnych. Większość środków z tego budżetu trafia właśnie do szkół. Programy profilaktyczne są jednak różnej jakości – są kupowane od ośrodków zewnętrznych. Jest sporo szkół, gdzie pedagoga czy psychologa zaprasza się wtedy, kiedy coś złego się wydarzy: dziecko sprawia drastyczne problemy czy nauczyciele nie dają sobie rady. Czasem, kiedy dziecko popełni samobójstwo. Bo u nas przemocy nie ma! Szkoła ma dobrą opinię. A chyba nie ma szkoły, gdzie nie byłoby kozła ofiarnego, z którego dzieci szydzą i go poniżają. Przemoc jest wieloczynnikowa, nie ma jednej przyczyny, więc trudno jej przeciwdziałać. Można jednak znacznie ograniczyć jej występowanie – i jej natężenie. Dziecko ma prawo czuć się bezpieczne, być szanowane, akceptowane i mieć środowisko, w którym rozwija zdrowe poczucie własnej wartości. To nie kwesta statystyk tylko konkretnego małego człowieka, który bez nas sobie nie poradzi.

Nie zgadzam się z tym, że „dzieci potrafią być okrutne”. Z doświadczenia uważam, że dużo agresji wynika z bezmyślności. Dzieci nie mają „współczującej wyobraźni”, która pozwala wczuć się w ból drugiego. Przemocy się uczymy, przez modelowanie zachowań dorosłych. Przez obserwację i naśladownictwo. Dzieci od dorosłych uczą się tego, że można drugiego krzywdzić. I to bezkarnie. A odpowiedzialność za ból spoczywa nie na sprawcy tylko… na skrzywdzonym. Wiele razy słyszałam od młodzieży: to jego wina! Daje się tak traktować, to zasłużył. Nikt dzieciom nie powiedział, że wina za agresję i cierpienie zawsze jest po stronie sprawcy? To sprawca musi mieć wpojone, że jeśli komuś brak pewności siebie i nie umie postawić granicy, to znaczy, że przekroczenie jej jest dobre. Przemoc działa tak, że sprawca staje się coraz bardziej pewny siebie, a ofiara – coraz mniej. Jest tu jeszcze rola świadków. Za czyimi „plecami” staną? Wesprą krzywdzonego czy uznają znęcanie się za rozrywkę? „Wszyscy tak robią”, więc to nie może być złe… Mamy łatwość wpędzania ofiar w poczucie winy, podczas gdy odpowiedzialność za zachowania przemocowe jest po stronie sprawcy. Zawsze. To, że on jest pewny siebie i twierdzi inaczej, nie ma znaczenia.

Coraz większą popularnością, również wśród nauczycieli religii i w ogóle w duszpasterstwie, cieszy się program Porozumienie Bez Przemocy. Organizowane są dla katechetów warsztaty, wskazuje się na spójność programu Marshalla B. Rosenberga z Ewangelią. Co o tym myślisz?

– Znam go. Zrobiłam w Warszawie dobre warsztaty z niego, prowadzone przez trenerkę ze Szwecji. Akurat w dniu, w którym zmarł Jan Paweł II (2-3 IV). Jestem po różnych warsztatach i szkoleniach. Do programu NVC Rosenberga (skrót od ang. Nonviolent Communication) jest sporo materiałów w księgarniach i w Internecie. On się pozornie wydaje się łatwy i znam ludzi, którzy propagują go bez warsztatów – to błąd. Wiele też zależy od tego, ile z niego weźmiemy. Jeśli potraktujemy go jako narzędzie do zmiany fatalnych nawyków komunikacyjnych, do nauki rozumienia potrzeb swoich i rozmówcy, do nazywania emocji i rozwijania empatii – jest dobry. Rosenberg ma rację, że przemoc zaczyna się od komunikacji, bo to ona zapośrednicza relacje. Cenny jest podział języka na „język szakala” – oceniający, osądzający, pouczający, i „język żyrafy” – pełen empatii, szacunku, dostrzegania potrzeb ukrytych za emocjami, chęci autentycznego porozumienia. Celem komunikacji między ludźmi nie jest przekaz informacji, jak się potocznie uważa, lecz porozumienie! Kiedy jednak bliżej przyjrzymy się NVC, ma on sporo wspólnego z typowym dla komunikacji asertywnej (droga pomiędzy agresją a uległością, oparta na stawianiu granic i szacunku dla obu stron) „komunikatem Ja”, który zastępuje atakujący „komunikat Ty”. W „języku Ja” mówimy w swoim imieniu, co czujemy, czego w tej chwili potrzebujemy i co druga osoba ma zmienić w zachowaniu, aby nie budzić w nas wrogich reakcji. Bierzemy odpowiedzialność za wyrażanie emocji. One są w nas, są nasze. Nie ma znaczenia, co lub kto je uruchomił. To nie budzi reakcji obronnych i ma wiele innych zalet.

NVC nie jest więc aż tak nowatorski, jak się zdaje. To, co jest w nim najbardziej nowe, jest niestety trudne do pogodzenia z antropologią katolicką. NVC zakłada, że całe zło bierze się z kultury, której częścią jest język. Wystarczy zmienić język osądu na język empatii, dbać o zaspokojenie potrzeb, żeby przemoc zniknęła. Natura jest dobra, zła kultura ją wypacza. Nie zgadzam się z tym, że każda ocena zachowania jest przemocą. Brak mi u Rosenberga jakiejkolwiek podstawy etycznej, jakby empatia wystarczyła za etykę. To, że my bardzo nadużywamy osądów i ocen, nie może prowadzić do logiki wahadła i odrzucenia etyki. Tu tworzy się szkoły NVC, wspólnoty – subkultury bez przemocy. Pełna realizacja programu wymaga jednak rewolucji kulturowej – jest utopią. Natura jest dobra, ale skażona grzechem. Kain zabił brata, bo zaczął z nim rywalizować. Jezus uczy współpracy zamiast rywalizacji ale nie mamy złudzeń, że raj na ziemi jest możliwy. Więc NVC tak, ale z zastrzeżeniami.

Rosenberg jest dobrym psychologiem i warto się od niego uczyć. Podobnie jak od prof. Jamesa Gilligana, który napisał m.in. genialną i dostępną po polsku książkę „Wstyd i przemoc”. Obaj mają sukcesy w rozwiązywaniu konfliktów, przeciwdziałaniu przemocy i resocjalizacji przestępców. Widzę jednak potrzebę napisania chrześcijańskiego programu, bo aby on był w pełni skuteczny musi być spójny w warstwie antropologicznej oraz behawioralnej. Czemu taki program dotąd nie powstał? Nie wiem. Tym bardziej, że jak wiemy z badań, księża mają duży problem nie tylko ze słuchaniem, ale z całą komunikacją.

Jakie sygnały rodzicom i wychowawcom mogą wskazywać, że dziecko czy młody człowiek jest ofiarą przemocy? I jak je wesprzeć?

– Trzeba być uważnym. Dziś znalazłam na portalu Deon relację matki, której dziecko jest ofiarą przemocy. Cytuję: „co mają robić rodzice – tacy jak ja – którzy czują się wśród innych jak kosmita, ktoś zupełnie odklejony od rzeczywistości? […] Kto pomoże matce, której dziecko „spadło” ze schodów tylko dlatego, że śpiewa w parafialnej scholi?” Brzmi to groźnie, upadek ze schodów może mieć dramatyczne skutki. Czy powód był ten czy był inny – nie wiem. Często przemocy doświadcza dziecko, które jest Inne. Może nosi okulary, jest grubsze niż przeciętnie, słabsze czy niezdarne; ma gorsze stopnie; inaczej wygląda. Może ma niemodne ciuchy, chłopiec wygląda dziewczęco. Dziecko jest ateistą, katolikiem, Żydem, muzułmaninem, mulatem, Ukraińcem. To jednak tylko pretekst, bo decydujący jest brak pewności siebie, który sprawia, że nie umie się bronić. W pewnych okolicznościach zachowania przemocowe będą wtedy powtarzane. I błędne koło przemocy się zamyka.

Sygnałami mogą być: osamotnienie, brak kolegów i koleżanek w klasie, brak poczucia bezpieczeństwa, utrata wiary w siebie – i pewności siebie, pogorszenie wyników w nauce, niechęć do chodzenia do szkoły, ucieczka w chorobę aby uniknąć bycia z rówieśnikami. Dziecko czuje się nierozumiane, odrzucone, izolowane, ma poczucie winy bo jest „nie takie jak trzeba”. Widać emocje takie jak lęk, upokorzenie, bezradność, wstyd (zamiast dumy z siebie), złość, rozpacz, smutek. Może mieć nagle zmiany nastrojów. Są też objawy typowe dla stresu: bóle brzucha, bóle głowy, ogólne pogorszenie stanu zdrowia. Uważny rodzic zobaczy, że dziecko nie jest szczęśliwe i przeżywa coś bardzo trudnego. Czasem dziecko sygnalizuje nam problem nie wprost, powie na przykład: „Zosia to ma szczęście, znowu jest chora!” Jeśli zaczniemy je wyśmiewać, że ma głupie pomysły; krytykować (zazdrości Zosi), nic nam nie powie. Zamknie się w sobie. Warto je zachęcać na co dzień do dzielenia się tym, co przeżywa. Stale słuchać bez oceniania, krytykowania, pouczania czy dawania rad. Dawać mu poczucie bezpieczeństwa i wsparcie, akceptację i czułość. Może dla nas jego problemy są mało ważne, dla dziecka grupa rówieśnicza to cały świat.

Jeśli faktycznie jest problem z przemocą, dziecko potrzebuje być może profesjonalnej pomocy. To nie jest wstyd! Psycholog jest jak lekarz, leczy rany. Pamiętajmy, że dziecko zostało skrzywdzone i to nie jest czas na moralizowanie czy dyscyplinowanie. Nie wolno go obwiniać go, że nie umie się przystosować. Nie ono jest sprawcą. Ono samo sobie nie poradzi. Jeśli jednak do programu lekcji religii naprawdę wejdzie profilaktyka przemocy rówieśniczej, rodzicom będzie łatwiej – zyskają sojusznika w nauczycielu. I w Kościele.

***

Małgorzata Bilska – dziennikarka, autorka książek, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ. Pracuje dla „Przewodnika Katolickiego”, gdzie ma stałą rubrykę „Bez Owijania”; współpracuje z „Rzeczpospolitą” i KAI. Jest też pedagogiem, ekspertem w obszarze profilaktyki przemocy. Publikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Wprost”, „Znaku”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Więzi”, „Teologii Politycznej,  „Pressjach; w magazynie na urządzenia mobilne „W Punkt”; natemat.pl, rmf24.pl, deon.pl, pl.aleteia.org. Ostatnio wydała – z kard. Grzegorzem Rysiem książkę „Mistrzowie drugiego planu”, która dostała wyróżnienie FENIKS 2023. Jej artykuły znajdują się w pracach zbiorowych, w tym: „Chrześcijaństwo przed nami”, red. J. Makowski i J. Salamon SJ (2008).

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAbp Gądecki: śp. st. ogniomistrz Patryk Michalski był strażakiem z krwi i kości, pełnym chęci pomagania
Następny artykułУперше персонал, який працював над космічним кораблем Crew Dragon, сам летить на ньому в космос