A A+ A++

Policja i służby imigracyjne w Malezji szukają pary Rosjan, która wspięła się na wieżowiec Merdeka 118. Zdjęcia i nagrania ze swojego wyczynu influencerzy umieścili w sieci, co rozpętało burzę w miejscowej prasie i mediach społecznościowych.

Ivan Beerkus i Angela Nikolau w grudniu dostali się na pilnie strzeżony plac budowy wieżowca Merdeka 118 (Niepodległość 118) w Kuala Lumpur. Mierzący niemal 679 metrów drapacz chmur jest najwyższym budynkiem w Azji Południowo-Wschodniej i drugim najwyższym na świecie, po Burj Khalifa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Pochodzącej z Rosji parze udało się wejść na sam szczyt konstrukcji. W minionym tygodniu opublikowali relację ze swojego dokonania na specjalistycznym forum oraz w mediach społecznościowych.

Zdjęcia i klipy wideo duetu influencerów błyskawicznie zyskały popularność i zainteresowały dziesiątki regionalnych mediów. Postępek cudzoziemców wywołał jednak falę krytyki internautów. Deweloper, do którego należy budynek, zarządził wewnętrzne śledztwo, a raportu w sprawie incydentu zażądał malezyjski minister spraw wewnętrznych.

Na jednym z wykonanych z drona nagrań, które odtworzono ponad siedem milionów razy, widać, jak Rosjanka stoi na szczycie budowli z uniesioną ręką. Na innym Beerkus i Nikolau stoją na czubku iglicy, a dron filmuje scenę z dużej odległości, ukazując całą strukturę mierzącego 158 metrów zwieńczenia wieżowca.

36 godzin wspinaczki

Angela Nikolau, która na dachy wysokich budynków wspina się od czasów liceum, podzieliła się szczegółami swojego najnowszego wyczynu na Twitterze. Jak napisała, zanim razem z partnerem podjęła próbę zdobycia azjatyckiego wieżowca, przez kilka tygodni obserwowała budynek z wynajętego w pobliżu mieszkania. 29-latka utrzymuje, że by dostać się na plac budowy niezauważona, zdobyła uniform podobny do tych, które noszą robotnicy. Miała do niego założyć hidżab i ciemne okulary.

W wywiadzie z malezyjskim portalem TheVibes kobieta stwierdziła, że dotarcie na szczyt trwało pięciokrotnie dłużej, niż influencerzy zaplanowali: zamiast ośmiu potrzebowali na to aż 36 godzin. Przyczyną opóźnienia miała być konieczność ukrywania się przed pracownikami ochrony. Tymczasem już po pięciu godzinach od wyruszenia na górę Rosjanom skończyła się woda.

Najtrudniejsze dla siebie chwile Nikolau przeżyła na górnych piętrach, gdy przez wiele godzin musiała pozostać w betonowym elemencie konstrukcyjnym budynku. “Nie miałam jedzenia, wody i nie mogłam odpocząć. Nie mogłam nawet płakać, bo robotnicy byli tuż obok, a bałam się, że oddadzą mnie w ręce pracowników ochrony” – napisała w sieci.

Wspinaczkę para mogła dokończyć w czasie przerwy obiadowej pracowników budowy, używając znajdującego się wewnątrz iglicy systemu drabin. I to nie było jednak łatwe. “Sama iglica liczyła 53 piętra – a ja miałam ze sobą 15-kilogramowy plecak” – stwierdziła Rosjanka, dodając, że choć po zdobyciu szczytu nie czuła rąk, doświadczenie było tego warte.

Wzbogaciła się o 10 tys. dolarów

Instagramerka utrzymuje, że cel całego przedsięwzięcia był przede wszystkim “artystyczny”. W jednym z wpisów wspomina, że gdy tylko zobaczyła malezyjski drapacz chmur, od razu poczuła z nim “duchową więź”. Podkreśliła też, że podczas wyprawy dołożyła wszelkich starań, żeby po drodze niczego nie zniszczyć, co czasami zdarza się innym ekstremalnym wspinaczom.

Korzyści, które Nikolau odniosła ze swojego wyczynu, nie są jednak wyłącznie duchowe. W piątek wystawiła swoją fotografię na szczycie wieżowca na licytację jako cyfrowe dzieło sztuki, korzystając z platformy umożliwiającej obrót takimi materiałami jako niewymienialnymi tokenami (NFT). Kolekcjoner, który zaoferował najwięcej, zapłacił za zdjęcie równowartość około 10 tys. USD.

Biały przywilej

Malezyjscy internauci nie docenili wysiłków pary influencerów. W trwającej online dyskusji kwestionują ich status jako artystów, zarzucając im także pozerstwo, brak poszanowania prawa oraz wystawianie siebie i innych na niebezpieczeństwo. Wielu domaga się zdecydowanej reakcji policji.

“Uwielbiam gdy biali tu przyjeżdżają, łamią prawo, pokazują ludziom, jak dokładnie to zrobili i nie spotykają ich za to absolutnie żadne konsekwencje” – napisała na Twitterze użytkowniczka Hanna Alkaf, komentując wybryk duetu cudzoziemców.

Inna malezyjska internautka zasugerowała, że białym turystom zależy na zaznaczeniu swojej wyższości i że czują się w jej kraju specjalnie uprzywilejowani. Nawiązując do popularnych miejskich legend stwierdziła, że gdyby Rosjanka spadła z wieżowca, jej duch mógłby w nim później straszyć.

Z kolei internauta z sąsiedniego Singapuru ocenił, że dochody ze sprzedaży … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy urlop opiekuńczy i większa elastyczność. Rząd przyjął projekt zmian w Kodeksie pracy
Następny artykułLondyn najbardziej zakorkowanym miastem świata